27.

2K 100 56
                                    

Biegnę przed siebie ulicami Nowego Jorku. Cały czas kogoś popycham szybko przepraszając. Moje serce bije jak oszalałe, a sama praktycznie nie potrafię już wziąć oddechu. Nogi odmawiają mi już posłuszeństwa, ale ja dalej biegnę nie zważając na nic innego, bo wiem, że chwila zawahania skończy się tym, że mnie złapią.

A jak złapią to zabiją.

Dasz radę, Layla. Jeszcze trochę.

Cały czas sobie powtarzałam, żeby tylko nie zwolnić, nie zwątpić...

Wbiegłam w uliczkę, która okazała się być pusta. Nagle cały hałas spowodowany ludźmi, samochodami i innymi czynnikami ucichł. Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam jak pewna osoba stoi i wymierza pistolet w stronę jakiejś dziewczyny, która stoi centralnie przed nim.

Ja nie wiedziałam co robić. Krzyczałam, ale miałam wrażenie, że nikt mnie nie słyszy. Chciałam podbiec w ich stronę, ale coś nie dawało mi się ruszyć.

Nagle pistolet wystrzelił, a dziewczyna spadła na ziemię. Popatrzyłam w jej stronę i zobaczyłam siebie.

Nieżywą.

Obudziłam się z dreszczami na całym ciele. Szybko znalazłam się w pozie siedzącej i nerwowo rozgladnęłam po całym pokoju, badając wzrokiem każda rzecz.

- Ja pierdole...- wyszeptałam. Wzięłam do ręki telefon i drżącymi rękami odblokowałam go.

- Ej, mała, co się dzieje?- nagle do pokoju wszedł Mike i spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem. - Słyszałem, że krzyczałaś.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo byłam tak bardzo przejęta tym snem, że nie potrafiłam nic wydusić. Był on aż za bardzo realistyczny.

- Ja... Śnił mi się koszmar. - odparłam próbując się uspokoić.

- Spokojnie. Jesteś bezpieczna.- uśmiechnął się łagodnie i podszedł do mnie, a następnie przytulił mocno.

- Dzięki.- wyszeptałam.

- Lepiej? - zapytał po chwili ciszy.

- Troszkę.- uśmiechnęłam się lekko.

- Idziesz na imprezę do Rose? - spytał szybko zmieniając temat.

- Chyba tak.- odparłam.- Jeśli masz znowu odpierdolić tak jak ostatnio to ja podziękuję.- dodałam i popatrzyłam na niego, a ten się zaśmiał.

- No sorki.- powiedział.- Poza tym w poniedziałek wracam. Będziesz mieć już spokój.- kiedy to powiedział poczułam smutek. Strasznie nie chciałam, żeby wyjeżdżał.

- Szybko.- wyszeptałam.- Szkoda.

- Będziemy w kontakcie, wiesz przecież...

- No wiem, wiem... Ale to trudne. Jednak jesteś moim bratem, co nie? Jeszcze żywię jakieś pozytywne uczucia do ciebie.- zaśmialiśmy się.

Poczułam wibracje, więc szybko wzięłam telefon do ręki i go znowu odblokowałam.

Zobaczyłam wiadomość.

Od: Aiden

Bo mnie intrygujesz

Przeczytałam i uśmiechnęłam się pod nosem.

- Woho. Który to taki dobry bajerant, że aż się uśmiechasz? - spytał Mike.

- Żaden. Nie szukam chłopaka.- odparłam i rzuciłam telefonem na łóżko.

- Mhmm... Wiele lasek tak mówi, a później ryczą po nocach jak bardzo chcą księcia z bajki.- prychnął.

- Tylko, że życie to nie bajka. - powiedzieliśmy w tym samym momencie i przybiliśmy sobie żółwika.

That Girl | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz