22.

2.3K 105 13
                                    

Dzisiejszy dzień zapowiadał się dość spokojnie i rodzinnie. Ja i babcia miałyśmy pomóc mojemu bratu wybrać pierścionek zaręczynowy dla Lisy. Czułam lekką ekscytację, gdyż nigdy jeszcze nie uczestniczyłam w tak, moim zdaniem, wielkiej sprawie. Cieszyłam się jak dziecko, że mój brat w końcu znalazł swoją ukochaną i to nie byle jaką. Lisa to dziewczyna z dobrej rodzinny, poznałam jej rodzeństwo i rodziców jakiś rok temu kiedy przyjechałam do LA na tydzień w wakacje. Przemiła i inteligenta kobieta, która zawsze służyła mi pomocą i dobrym słowem. Chodziłyśmy nawet razem na zakupy rozmawiając luźno o wszystkim. Dlatego też bardzo im kibicowałam, bo Mike zazwyczaj wchodził w krótkie i puste znajomości, które do związków miały daleko.

- Dobra, lecimy? Jesteście gotowe?- zapytał, a ja przejrzałam się w lustrze. Jak na jesień dzisiejszy dzień był naprawdę ciepły, dlatego też ubrałam biała bluzę, jeansy i trampki. Wzięłam standardowo moją torebkę i spięłam włosy w luźny kucyk.

- Woho, laska, matka dalej ci wysyła te markowe ubrania? - spytał Mike, a ja pokiwałam głową. Bluza z Kleina, torebka Gucci, okulary z Versace, tak to rzeczy, które przeważają w mojej szafie, ale nigdy nie lubiłam się nimi chwalić, bo po co?

- A tobie niby nie?- prychnęłam i poprawiłam kosmyk włosów. Chłopak wzruszył ramionami.- No właśnie.- zaśmialam się. Moja matka zawsze chciała, aby jej dzieci ubierały się stylowo.

- Dobra, chodźmy już dzieciaczki.- usłyszałam ucieszony głos babci, przez co mimowolnie się uśmiechnęłam.

Kocham tą kobietę całym sercem.

Wyszliśmy z mieszkania i skierowaliśmy się w stronę samochodu Mike'a, którym było białe, nowe Audi. Zająłem miejsce z tyłu, a babcia wsiadła do przodu.

Chłopak ruszył z piskiem opon.

- Matko jedyna, Mike, uspokój się.- skarciła go babcia przez co zaśmialam się pod nosem. Wyjęłam swój telefon z torebki i ujrzałam kilka wiadomości.

I wszystkie mi mojemu zaskoczeniu były od Aarona

Layla, będziesz dzisiaj w szkole?

Wiem, że to głupie pytanie, ale czemu Cię nie ma?

Layla?

Odezwij się.

Nic Ci nie jest?

Każda wysłana jedna po drugiej. Byłam bardzo zdziwiona jego reakcją na moją nieobecność. Tak jakby się o mnie... martwił?

Do: Aaron

Nic mi nie jest, dzisiaj mnie nie będzie bo mam parę spraw do załatwienia ^^

Odpisałam mu szybko i schowałam telefon. Jednak zaintrygowały mnie jego wiadomości, bo były takie... inne? Dziwne? Nie pasowały do Aarona. Ani do żadnego z chłopaków należących do ich grupy.

- Dobra jesteśmy.- usłyszałam Mike'a, przez co byłam lekko zaskoczona, że w tak krótkim czasie przyjechaliśmy do galerii. Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do środka budynku.

- Okej, zaczniemy od tego sklepu.- stwierdziłam i weszliśmy do pierwszego jubilera.

Oczywiście już na progu przywitały nas  kobiety z uśmiechem na twarzy, który mówił aż za dużo, czytaj jesteśmy lepsze, bo pracujemy wśród drogich rzeczy.

Nienawidzę tego typu osobowości.

- Jaki ona chce ten pierścionek? Albo jaki przewidujesz dla niej? - spytałam chłopaka, a ten, tak jak myślałam, wzruszył ramionami.

- Oj boże...- pokręciła głową babcia, po czym zachichotałyśmy obydwie.

- No co? Przecież znawcą to ja nie jestem.

- Ale nie musisz być znawcą, żeby wiedzieć co jej się podoba.- odparła, a ja całkowicie się z nią zgodziłam.

- Patrząc na Lisę i troszkę ją znając...

- W czymś pomóc? - zapytała od niechcenia kobieta.

- Nie, dziękujemy.- odparłam.- Wychodzimy.- dodałam zniechęcona przez ton wypowiedzi tej kobiety.

Nie to nie.

- Moim zdaniem, Lisa chciałaby jakiś skromny pierścionek, ale ładny. Bo w prostocie jest piękno.- odparłam powoli.

- Layla ma rację. - poparła mnie babcia.

Dlatego też weszliśmy do następnego sklepu i zaczęliśmy poszukiwania. Jednak nic ładnego w nim nie znaleźliśmy. I tak w kolejnych kilku, gdzie żaden z pierścionków nie przykuł naszej uwagi, co było lekko frustrujące.

- Dobra, dwa ostatnie sklepy. Coś tam na pewno znajdziemy.- westchnęłam.

- Mam nadzieję.- wypuścił powietrze z lekkim zrezygnowaniem Mike I ruszyliśmy w stronę przedostatniego sklepu.

Kiedy tylko przekroczyłam jego próg poczułam zimny powiew wiatru, przez co przeszedł mnie dreszcz, ale zignorowałam to, bo stwierdziłam, że to klimatyzacja.

Podeszliśmy do lady i po chwili podeszła kobieta w średnim wieku, która wygladała na miłą i nie myliłam się. Jej podejście było kompletnie niż tych bab z pierwszego sklepu.

- Hmmm... Chyba mam kilka okazów, które powinny wam wpaść w oko. Zaraz wracam.- odparła, uśmiechnęła się ciepło i zniknęła z naszych oczu. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu wypełnionym dużą  ilością biżuterii, która była bardzo dobrze wyeksponowana.

Po kilku minutach wróciła do nas Pani ekspedientka z kilkoma woreczkami z pierścionkami. Zaczęła po kolei je wyjmować i dokładnie omawiać.

W pewnym momencie zobaczyłam Jake'a i jakiegoś chłopaka, którzy wybierają także pierścionek. Byłam lekko zdziwiona, ale obserwowałam ich uważnie.

- Myślisz, że jej się spodoba? - spytał Riley, a jego towarzysz pokiwał głową. Z resztą chłopakiem, który pomagał Jake'owi w wyborze był ten sam, który mi się śnił, co znaczyło, że obydwoje byli bardzo blisko.

- Na pewno, Jake. Ucieszy się bardzo.- odparł.- Ale jesteś pewny, że chcesz się jej oświadczyć?

- Tak. Jestem pewny w sty procentach.- powiedział bardzo pewnie.- Tak jak mówiłem. Ostatnia akcja i po niej wyjeżdżamy w chuj daleko, oświadczam się jej, bierzemy ślub i zakładamy rodzinę. - mówił z radością w głosie, a mnie przeszedł dreszcz.

Czyli wychodzi na to, że... nie zdążył się oświadczyć Megan.

- Ja nie wiem jak wy to wszystko zrobicie, ale pamiętaj, że będę cię wspierał. - odparł towarzysz Jake'a.

- Wiem, stary. Za to ci dziękuję bardzo.

- Nie masz za co dziękować.- odparł.- Czyli bierzesz ten?

- Tak. - powiedział i ich obraz się rozpłynął przed moimi oczami.

- I jak Layla? Podoba ci się? Myślisz, że jej się spodoba? - usłyszałam pytania Mike'a, więc się ocknęłam i popatrzyłam na pierścionek.

- Prześliczny...- wyszeptałam. Był on cały srebrny, a na środku znajdował się piękny kryształ. Prosty, ale urokliwy.

- To bierzemy.- odparł chłopak, a ja pokiwałam głową twierdząco.

Pani włożyła go do pięknego, czerwonego pudełeczka, po czym ruszyła do kasy.

Kilka minut później z uśmiechami na ustach wyszliśmy ze sklepu i w końcu ruszyliśmy coś zjeść.

That Girl | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz