34.

2.1K 118 55
                                    

Jednak zdziwiłam się niesamowicie, ponieważ w drzwiach ujrzałam chłopaka, którego dobrze już znałam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to to, że trzymał się kurczowo w miejscu lewej piersi, a kiedy się przypatrzyłam bliżej zobaczyłam krew. Dużo krwi.

- Aiden? - spytałam zdziwiona, a ten spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami i odparł zachrypniętym głosem:

- Pomóż mi.

Szybko wpuściłam chłopaka do środka, ale przed zamknięciem drzwi sprawdziłam, czy nikt tego nie widział. Nie chciałam niepotrzebnych problemów, które chłopak mógł mi przynieść.

- Co się stało? - spytałam ilustrując chłopaka z zszokowaniem.

- Możemy pogadać o tym później? - mruknął pod nosem z lekkim grymasem na twarzy.

Kiwnęłam głową i kazałam mu iść za mną. Po chwili znaleźliśmy się w łazience, gdzie chłopak oparł się o wannę. Pomogłam mu zdjąć zakrwawioną kurtkę oraz tshirt
i położyłam je na pralce. Przyjrzałam się jego ranie i pierwsze co pomyślałam, że miał ją bardzo bliska serca.

- Ale miałeś kurwa szczęście.- wyszeptałam.

- Wiem.- stwierdził cicho.

- Dobra, to może najpierw leki przeciwbólowe...- powiedziałam, ale chłopak od razu zaprzeczył.

- Nie trzeba. Przeżyję.- odparł.- A teraz daj mi coś metalowego, żebym mógł go wyciągnąć.

- Zaczekaj.- szepnęłam i powędrowałam do pokoju Mike'a.

Kto jak kto, ale on zawsze miał pełny zestaw, który ratował go przy takich sytuacjach.

Schyliłam się pod łóżko i ujrzałam wielkie pudełko. Wyciągnęłm je i wzięłam do rąk, a następnie wróciłam do łazienki.Postawiłam je na ziemi i otworzyłam. Wyjęłam metalowe szczypce, którymi Mike nie raz wyjmował sobie naboje.

Tak jak już nie raz wspominałam moja rodzina nigdy nie była i nie będzie święta.

- Dobra...- szepnęłam sama do siebie.

- Ja to zrobię sam.- odparł.

- Jesteś pewny?

- Przecież ty i tak nie potrafisz.- powiedział.

- Coś tam umiem.- wyszeptałam, a ten  spojrzał na mnie i kiwnął głową na znak tego, żebym to zrobiła.

Wypuściłam głośno powietrze i od razu wzięłam sie do roboty.

- Spokojnie, Layla, wcale tego nie spierdolisz.- zaśmiał się Martin, a ja przewróciłam oczami.

Chciałam być bardzo delikatna w tym co robiłam, ale wiedziałam, że mimo wszystko chłopak będzie czuł wielki ból. Potwierdzeniem moich przekonań było to jak syknął z bólu. Jednak wtedy jednym zwinnym ruchem wyciągnęłam nabój i rzuciłam do umywalki.

- Teraz masz. Musisz wypić tabletki przeciwbólowe, bo jutro umrzesz z bólu.- powiedziałam twardo i szybko wyjęłam z pudełka paczkę bardzo mocnych leków. Chłopak wystawił lewą rękę, a ja sypnęłam mu dwie tabletki.
Szybkim ruchem wziął je do buzi i połknął.

- Nie umiem szyć.- odparłam.- A to bez szycia się nie obejdzie.- dodałam zapatrzona w ranę.

- Poinstruuje cię.- powiedział spokojnym głosem, a ja kiwnęłam głową.

- Czekaj, muszę to odkazić.- stwierdziłam i wyjęłam wszelkie płyny potrzebne do tej czynności.

Sama czułam ten ból i pieczenie kiedy polewałam nimi ranę, ale wiedziałam, że to jest niezbędne w tym przypadku.

That Girl | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz