— Layla! Spóźnimy się na wf! — usłyszałam krzyki mojej przyjaciółki Jolene. Wypuściłam głośno powietrze myśląc o czekającym mnie wysiłku. Nigdy nie byłam jakąś fanką sportu, ale musiałam chodzić na te zajęcia więc wielkiego wyboru nie miałam.
— Nie chce mi się...— jęknęłam, a zielonooka przewróciła oczami.
— Chodź, chodź, nie chcesz chyba dostać spóźnienia.- popatrzyła na mnie znacząco, a ja pokiwałam przecząco głową i wyszłam za nią z łazienki.
Szybko znalazłyśmy się na sali gimnastycznej i stanęłyśmy w rzędzie, aby nasza wfistka sprawdziła obecność. Zaczęła czytać listę. Po chwili dotarła do mnie.
— Layla Hamilton.
— Ćwiczę. —odparłam. Ta zjechała mnie dziwnie wzrokiem, ale poszła dalej.
— Dobra dziewczyny, pięć kółek na rozgrzewkę. Razem z chłopakami.- oznajmiła nam i pokazała na grupę chłopaków, która w tym samym momencie zaczęła biec. Wyprzedzili nas i wtedy my ruszyłyśmy za nimi. Nie lubiłam biegać, to nigdy nie było dla mnie. Dlatego też zawsze biegałam raczej na końcu, a astma wcale mi nie pomagała. Zawsze odliczałam czas i skracałam sobie drogę jak tylko mogłam i potrafiłam.
Po chwili na szczęście piekło się skończyło, a ja zdyszana stanęłam obok J.
— Wszystko okej? — zapytała lekko zmartwiona.
— Tak, tak. Wszystko dobrze. Muszę złapać oddech. — wysapałam i gestem ręki pokazałam jej, że wszystko jest dobrze.
— Dzisiaj poćwiczymy grę w kosza. Zapraszam w dwójkach po piłki do kosza. — krzyknął jeden z nauczycieli, aby przebić się przez gwar rozmawiających uczniów.
Ja wypuściłam powietrze ze zmęczenia, które dopiero miało nadejść.Szybko wzięliśmy piłki i zaczęliśmy robić ćwiczenia. Jednak cały czas czułam na sobie czyiś wzrok, dlatego też w pewnym momencie się rozglądnęłam i spotkałam na chwilę wzrokiem z Aaronem. Nie speszyłam się, wręcz przeciwnie, potrafiłam patrzeć mu w oczy póki on nie odwrócił wzroku.
– Halo, Layla, obudź się. – usłyszałam krzyki mojej przyjaciółki, a ja uśmiechnęłam się do niej lekko i dalej wykoywałyśmy polecone nam ćwiczenia.
— Ej, słyszałaś o imprezie u Nathana? –spytała się mnie nagle, pojawiając znikąd, Lisa. Pokiwałam przecząco głową.
— Gdzie ty żyjesz kobieto. — prychnęła.
— Ej! Ja nie żyję tą szkołą tak jak wy.—odparłam i wydęłam wargę.
Nigdy nie chciałam stawać się częścią życia innych osób, bo w każdym momencie mogłabym z niego zniknąć.
— Nie obrażaj się, nooo... — zaśmiała się przez co na mojej twarzy także pojawił się uśmiech. — Ale wracając do imprezy, jest w piątek o dziewiętnastej, dużo ludzi o niej gada, ale niewiele jest zaproszonych. — popatrzyła na mnie z lekkim zawiedzeniem.
— A ty jesteś? — zapytałam grając głupią.
— Nie... Jeszcze nie. — zaśmiała się.
— O czym rozmawiacie? — podeszły jeszcze do nas Mary, Jolene i Lola.
— O imprezie u Nathana i o tym jak tam wejść. — powiedziała Lisa.
— O tak, boże... — pokiwała energicznie głową Mary. - Nathan Mindow. Marzenie wielu dziewczyn z naszej szkoły.
— No co ty, nie zauważyłam. —prychnęłam.
Nathan od zawsze uważany był obok Aarona za jednego z najprzystojniejszych chłopaków w naszej szkole. Nie wiedziałam dużo o nim, jedyne co to to, że nie lubi się z Halley'em. Czemu? Nie wiem i raczej prawdy się nie dowiem. Tak czy inaczej, obydwoje mają wiele adoratorek, ale według mnie Aaron w tej kwestii wygrywa, małą przewagą, ale jednak.
Blondyni mają chyba większe powodzenie w naszej szkole.— Podobno Margaret też tam będzie.—oznajmiła Jolene.
— Dziwi cię to? Ta laska jest wszędzie żeby pokazać jaka to ona jest znana i lubiana. — przewróciła oczami Lola, a ja całkowicie się z nią zgodziłam.
— No niby tak, ale chciałabym być chociaż w połowie tak znana jak ona. Wiecie ile dziewczyn chciałoby się z nią kumplować? — powiedziała Lisa na co ja pokręciłam niedowierzająco głową.
— Ja się w nie nie wliczam i myślę, że Lola, Mary i Jolene też nie. —oznajmiłam patrząc na nią zaciekle, a ta przegryzła wargę.
— Dziewczyny do roboty! Bo zaraz zrobicie karne kółka! - przerwała nam wfistka, a my szybko wróciłyśmy do wykonywania ćwiczeń mających na celu ulepszenie naszych zdolności koszykarskich.
Lubiłam kosza, na moim osiedlu codziennie ktoś grał więc i ja często przychodziłam choćby popatrzyć i uspokoić się po ciężkim dniu w szkole. Nikt o to nigdy nie miał wątów także robiłam to często.
Po kilkunastu minutach nauczyciele wykrzyczeli aby wybrać drużyny w których będziemy grać. Było kilka składów do kosza, ja należałam do drużyny jakże popularnego Nathana przez co reszta moich koleżanek bardzo mi zazdrościła.
Pierwszy mecz graliśmy my przeciwko drużynie Aarona.
O boże.
Mecz się rozpoczął, a ja naprawdę się w nim udzielałam, jak nigdy. Jednak w pewnym momencie, już pod koniec całego meczu zostałam popchnięta przez Halley'a i po chwili poczułam jak mój tyłek styka się z podłogą co bardzo zabolało. Syknęłam z bólu gdy wylądałam.
- Wolne! - usłyszałam jak ktoś krzyczy, a sam Aaron podał mi rękę, aby pomóc mi wstać. Ja podniosłam głowę i popatrzyłam na niego.
I wtedy zobaczyłam jak przy nim stoi blondyn o bardzo bladej cerze. Miał czerwoną plamę na lewej stronie swojej białej koszulki.
Kurwa. Nie.
Szybko zamrugałam kilka razy i po chwili postać zniknęła. Wstałam z pomocą Aarona i stanęłam na przeciwko niego.
I znowu zobaczyłam tego chłopaka, którego skądś kojarzyłam.
- Ej? Żyjesz? - spytał Halley, a ja szybko ocknęłam się, pokiwałam zdezorientowana głową i odeszłam od niego.
I to jest moja jebana zdolność.
Czułam to czego inni nie czują.
Widziałam tych, których inni nie widzą.
Podsumowując, mam kontakt ze zmarłymi.
CZYTASZ
That Girl | ✔
Teen FictionNastoletnia Layla uważana jest od dziecka za dziwną osobę, jednak kompletnie się tym nie przejmuje. Dlaczego? Bo ona doskonale wie, że jest inna. Widzi coś, czego inni nie widzą. Czuję to, czego inni nie potrafią. I przez to pewnego razu będzie mu...