8.

3.6K 190 35
                                    

Następnego dnia wpadłam do szkoły jak poparzona, bo oczywiście byłam spóźniona. Praktycznie wszyscy już weszli do klas, a ja w biegu ściągnęłam płaszcz i mój szalik, a następnie niechlujnie wrzuciłam do szafki. Zamknęłam ją z hukiem i ruszyłam przed siebie. Popatrzyłam na mój zegarek i od razu mój poziom stresu podniósł się w górę, gdyż lekcja trwała już dziesięć minut a mnie nadal na niej nie było, dodatkowo z nauczycielką, która kompletnie nie toleruje spóźnien.

Brawo Layla.

Skręciłam w prawo na drugim piętrze i zapukałam do drzwi. Następnie weszłam do środka i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć nauczycielka mnie wyprzedziła:

- Do dyrektora, nie będę tolerować tak długich spóźnień.

- Ale proszę pani, to ostatni raz, naprawdę, przysięgam.- prosiłam ją, ale widziałam, że tym razem takie błagania już nic nie dadzą.

- Do dyrektora, Hamilton.- warknęła i wróciła do pisania czegoś na tablicy. Ja odwróciłam się na pięcie i powolnym krokiem wyszłam z sali, a następnie skierowałam się do gabinetu dyrektora. Szłam spokojnym krokiem, bo w końcu na co się teraz spieszyć.

Często spóźniałam się na pierwsze lekcje. Moje poranne wstawanie do szkoły to ustawione trzy budziki, gdzie po ostatnim oczywiście zasypiam i budzi mnie babcia, następnie szybko wykonuje poranną toaletę, jem śniadanie i w biegu kieruję się do szkoły.

Skręciłam w prawo, jednak jak szybko to zrobiłam tak szybko wróciłam i schowałam się za szafkami. Zobaczyłam tam Aarona z Maxem, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali.

- Nie mam ochoty się bawić w takie rzeczy. Dla mnie to jest kurwa wiadome, że to któryś z nich jest zabójcą. - powiedział Halley.

- Twój brat był jednym z najbardziej wpływowych ludzi na tym obszarze, sam o tym doskonale wiesz. Automatycznie wrogowi robili się sami. - westchnął Max, a ja z zaciekawieniem słuchałam dalej.

- Myślisz, że ona nam pomoże?

- W pewnym stopniu na pewno, jestem tego pewien, ale dużo zależy też od nas. - stwierdził Vieth.

- A jak z dostawą? Wszystko było w porządku?

- Tak, ale teraz czeka nas jeszcze większe gówno. - i w tym momencie stwierdziłam, że nie mam ochoty dalej tu stać, więc ruszyłam przed siebie.

Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

Tą zasadą się kierowałam i wolałam jej nie łamać.

Zerknęłam kątem oka na chłopaków, a oni zbyt przejęci rozmową nawet na mnie nie popatrzyli, na co starałam się mieć wyjebane. I udało mi się.

Sama nie wiedziałam, czemu już miało boleć mnie to, że nawet się nie odwrócili. W końcu przez ostatnie dwa lata jakoś to przeżywałam z uśmiechem na ustach. Jednak to jedna z moich cech charakteru, za dużo sobie dobieram do głowy i nagle puf, rodzi się nadzieja, że jednak coś będzie.

Weszłam do gabinetu i powiedziałam o co chodzi, a sekretarka kazała mi wejść.

- Dzień dobry.- mruknęłam pod nosem.

- Layla? - spytał się mnie mężczyzna w średnim wieku, a ja pokiwałam głową i usiadłam na przeciwko niego. Ten przeglądając stos papierów zapytał co mnie tu sprowadza.

- Spóźniłam się.

- Znowu? - pokręcił głową. - Ja nie wiem, które to już w tym roku. Musisz się poprawić Layla. - skarcił mnie, a ja pokiwałam głową zrozumiale i w tym momencie popatrzył na mnie zamyślony. - Przykro mi, ale muszę coś wymyślić. Za dużo razy wychodziłaś bez żadnej kary. - mówił, a ja poczułam lekki stres.

That Girl | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz