Następnego dnia przyszłam do szkoły z przeczuciem, że coś się stało. Wszyscy wokół zawzięcie o czymś rozmawiali i w sumie to nawet mnie zaczęło zastanawiać o co chodzi. Stanęłam przy szafce i zaczęłam szukać książki od angielskiego.
— Hejka.— pojawiła się nagle koło mnie mnie Lola.
— Hejka, jak tam?
— W sumie powiem ci, że ten dzień zaczął się mega dziwnie.— stwierdziła brunetka, a ja popatrzyłam na nią niezrozumiale. — Nie słyszałaś najnowszego newsa? — spytała niedowierzająco, a ja pokręciłam przecząco głową.
— Jake Riley, mówi ci to coś? — zaczęła, a ja próbowałam coś ogarnąć w głowie na temat tego chłopaka. Po chwili coś sobie skojarzyłam.
— To ten od tego niby gangu?
— Tak, dokładnie.— przytaknęła, a ja powróciłam do poszukiwania książki, która niespodziewanie ukryła się naprawdę głęboko.
— To co on? — spytałam niby ciekawsko, ale szczerze mówiąc nie obchodziło mnie to tak za bardzo.
— Nie żyje. — odparła, a mi zabrakło powietrza w tym momencie.
Kurwa. To był on.
— Co mu się stało? — zapytałam zmartwiona zgadując w myślach, że został albo postrzelony albo dźgnięty czymś ostrym w lewą pierś. To by wyjaśniało czerwoną plamę.
— Został postrzelony. Tyle wiem na ten temat. Nie wiadomo kto i w sumie dokładnego powodu też nie. —stwierdziła. Ja sięgnęłam po książkę i zamknęłam z hukiem szafkę. Oparłam się o nią i zaczęłam lekko zastanawiać.
Ludzie zmarli ukazywali mi się często więc przywykłam do takich widoków. Ich niespokojne dusze wędrowały po ziemi i szukali czasem nawet we mnie czegoś w stylu pomocy.
— Lola, ja go wczoraj widziałam. —wyszeptałam, a ona popatrzyła na mnie z zaciekawieniem.
Lola to jedyna osoba, która wiedziała o moich dość dziwnych zdolnościach. Mimo tego, że Jolene poczuwała się tą najbliższą przyjaciółką to tak naprawdę Lola dowiadywała się o wielu rzeczach o których J nie miała pojęcia, jak reszta dziewczyn. Głównie było to spowodowane ich nazbyt długimi językami, miałam za duże obawy co do utrzymania mojego daru w tajemnicy.
— O kurwa. — odparła, a ja prychnęłam pod nosem wiedząc, że w sumie nie powinnam.
— Nie wiem czy ukazał się mi, bo...no tak po prostu czy dlatego, że chciał mi coś ważnego przekazać.
— Stawiałabym na to drugie, oni nie pokazują się bez żadnej przyczyny.—stwierdziła rozglądając się wokół.
— A ta siostra Emmy z trzeciej klasy? Umarła na raka, a i tak mi się ukazała. Nie sądzę żeby miała jakiś powód. — wzruszyłam ramionami, a dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
I w tym momencie zobaczyłam nadchodzącą grupkę chłopaków na których czele szedł Aaron, a wszyscy odsuwali się z ich drogi nie chcąc przypadkiem oberwać. Chłopaki byli ubrani cali na czarno, co mnie osobiście nie zdziwiło. W końcu zmarł jeden z nich. Kiedy przechodzili koło mnie przez chwilę spotkałam się wzrokiem z Halley'em.
To było conajmniej dziwne, nie potrafiłam wytłumaczyć dlaczego tak się czułam.
— Dobra, na razie bez żadnych nerwów. Może to było jednorazowe.— stwierdziła Lola, a ja pokiwałam głową zgadzając się z nią.
Cieszyłam się, że komuś mogę o tym mówić i liczyć na szczerą pomoc.
— Co teraz masz? — zapytałam.
— Z tego co wiem to hiszpański.—oznajmiła i popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
— Matematykę.— westchnęłam.
— Ajj, współczuję Ci mocno.— odparła, a ja się zaśmiałam i skierowałyśmy się obydwie do naszych klas.
Gdy szłam przez korytarz zobaczyłam jak pewna blada, kolorowłosa dziewczyna stoi przy pewnej, smutnej dziewczynie.
Ta kolorowłosa to Mandy, popełniła samobójstwo kilka miesięcy temu, wszyscy dowiedzieli się, że miała depresję. Od jej pogrzebu często była przeze mnie widywana na korytarzu, zazwyczaj chodziła przy swojej byłej przyjaciółce, która do tej pory nie otrząsnęła się z śmierci Mandy.
A jak już jesteśmy przy zmarłych...
Duchy nie mówią, a pokazują zazwyczaj co chcą nam przekazać. Rzadko zdarzało mi się, żeby któryś składał zdania.
Ale tutaj jest wyjątek.
Martin Bushell.
To był uczeń z mojej szkoły, który został potrącony przez samochód rok temu. Jako jedyny przemawia do mnie i jest kimś w rodzaju mojego... anioła stróża? Często kiedy bywałam sama, szłam przez korytarz czy po prostu siadałam przy stoliku na stołówce, a on mi towarzyszył. Rozmawiał ze mną, a raczej praktycznie zawsze prowadził monolog gdyż ja mu nie odpowiadałam, bo ktoś mógłby uznać mnie za wariatkę.
— Idziemy dzisiaj do kawiarni? — dołączyła do nas na schodach Lisa.
— Chętnie. — oznajmiła Lola, a ja podzieliłam jej chęci, bo też miałam ochotę troszkę się rozerwać nawet jedząc tylko szarlotkę. Nie chciałam siedzieć ciągle w domu i zakuwać.
— J i Mary też dzisiaj idą, więc po szkole spotkajmy się przed wyjściem okej? — spytała, a my pokiwałyśmy głowami na znak, że rozumiemy.
Stanęłam wraz z innymi dziewczynami z którymi chodzę na matematykę przy jednej z sal i przyłączyłam się do rozmów.
— Podobno impreza u Nathana dalej aktualna.— zdziwiła się Molly, niska blondynka, która chciała być lubiana przez wszystkich, ale nie przez siebie.
— W sumie to mnie nie dziwi, dwie różne ekipy, do tego rywalizujące ze sobą.— westchnęła, z tego co pamiętam, Flora.
— No cóż, życie bywa okrutne, ale trzeba iść dalej, co nie? — tym razem odezwała się Mariah.
I w tym momencie zadzwonił dzwonek, który mówił o rozpoczęciu się lekcji.
—————————————————
Hej hej ❤️
Witam w nowym opku, mam nadzieję, że Wam się spodobaPiszcie śmiało komentarze i pamiętajcie o gwiazdkach, to dla mnie mega kopniaki ^^
Do następnego 💪
CZYTASZ
That Girl | ✔
Teen FictionNastoletnia Layla uważana jest od dziecka za dziwną osobę, jednak kompletnie się tym nie przejmuje. Dlaczego? Bo ona doskonale wie, że jest inna. Widzi coś, czego inni nie widzą. Czuję to, czego inni nie potrafią. I przez to pewnego razu będzie mu...