9.

3.4K 154 22
                                    

Po ostatniej lekcji wyszłam z dziewczynami ze szkoły rozmawiając o różnych bzdurach. Jednak na mojej drodze spotkałam wzrokiem chłopaków i walcząc ze swoją lekką nieśmiałością stwierdziłam, że muszę powiedzieć co dzisiaj widziałam.

— Kurwa, zapomniałam...— stanęłam z niezadowoloną miną.

— Co się stało?— zapytała Jolene.

— Zostawiłam w szafce mój zeszyt do chemii. Muszę się wrócić. — mówiłam chcąc brzmieć jak najbardziej wiarygodnie i po minach dziewczyn widziałam, że mi uwierzyły.

— To poczekać na ciebie? — spytała Mary.

— Nie musicie. Poradzę sobie. Do zobaczenia jutro. — uśmiechnęłam się i ruszyłam w kierunku budynku. Weszłam do niego i czekałam przy jednych drzwiach gdzie miałam widok na parking, a mówiąc jaśniej na chłopaków. Kiedy w miarę wszyscy się rozeszli i tylko kilka małych grup zostało zebrałam się na odwagę i wyszłam ze szkoły kierując się w ich stronę. Podeszłam do Vieth'a i przywitałam się z wszystkimi.

— Max, bo Riley mi się ukazał.— powiedziałam lekko wstydliwie do chłopaka, a oni wszyscy popatrzyli na mnie zaskoczeni i po ich twarzach mogłam wyczytać, że nie wiedzieli za bardzo co powiedzieć.

— Co widziałaś?— spytał po chwili ciszy Max.

— Siedziałam na stołówce w czasie lunchu. Dziewczyny gadały ze sobą, a przede mnie nagle pojawił się Jake.— mówiłam, a oni słuchali mnie z zaciekawieniem.— I on podszedł do waszego stolika, usiadł przy was.

— Naprawdę? — wyszeptał Aaron, a ja pokiwałam głową i założyłam jeden kosmyk włosów za ucho.

— I powiedział do mnie, że wszystko się tutaj zaczęło.— odparłam.— W sensie wiecie, tam przy tym stoliku chyba. — dodałam dla zrozumienia, a oni pokiwali głowami.

— Ciekawe to jest. — wyszeptał Chris. — Ale to po prostu początek. Dużo ludzi spotyka się na stołówce, nic w tym dziwnego.

— Niby masz rację, ale jeśli on to pokazał, musi to być coś ważnego.— stwierdził Max, a ja sama zaczęłam się zastanawiać.

— Może też za bardzo się przejmujemy takimi szczegółami, które w sumie nie muszą być mega istotne.— stwierdził Matt.

— Znaczy... Ja... Ja wiem, że trzeba wszystko brać pod uwagę, bo tutaj każdy szczegół będzie się liczył. Nawet najmniejszy.— mówiłam, a ci patrzyli na mnie z zaciekawieniem. — Kiedy omininiemy jakąś niby oczywistą rzecz, później może się okazać, że trzeba do niej wrócić. Wolę od razu popytać, pomyśleć i iść dalej.— wzruszyłam ramionami.

— Rozumiem...— wyszeptał Aaron. Popatrzyłam na niego i zilustrowałam go dokładnie. Bardzo różnił się od reszty chłopaków, mimo tego, że był umięśniony i w miarę wysoki to jego uroda była delikatna. Zero jakichkolwiek oznak trądziku, ciemne oczy, a rysy twarzy jak u modela. W czarnej, opinającej jego mięśnie koszulce mógł oczarować każdą dziewczynę.

— W sumie... To tyle chciałam powiedzieć.— spojrzałam na nich i poczułam, że coś chcą mi przekazać, ale nie do końca wiedząc jak.

Zilustrowałam ich po kolei bardzo podejrzliwie.
— Mówcie to co chcecie powiedzieć. Nie obrażę się przecież.— odparłam w końcu.

Popatrzyłam na Chris'a. On mi najbardziej z nich wszystkich przypadł do gustu. Sensowny, szczery i na moje oko nie tak impulsywny jak Aaron. Nie wiem jak, ale trochę wyczytałam tego z jego zielonych oczu. Z resztą bardzo żywych. Chłopak do tego miał brązowe, gęste włosy i zdecydowanie przypadła mu nagroda za najwyższego chłopaka jakiego znam.

That Girl | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz