- O co chodzi? - spytałam, kiedy z Aaronem wyjechaliśmy już z posesji Liama.
- Liam jest jakby prowadzącym naszego dystryktu. A takich grup jak nasza jest tysiące i tworzą jedną całość. Jednak muszą być jakoś ze sobą połączone no nie? - mówił, a ja kiwałam głową na znak zrozumienia.- Dlatego na każdy stan przydzielony jest jakby taki główny dowodzący, rozumiesz?
- No tak.
- Po prostu lepiej dla ciebie żebyś nie wchodziła w żadne interakcje z nimi. To nie są ludzie. - powiedział twardo, a mnie przeszedł dreszcz.- To są bestie. Mimo, że na pierwszy rzut oka wcale tego po nich nie widać.
Okej. Super.
- Musisz uważać z kim się zadajesz.
- Nie musisz mi o tym mówić. - odrzekłam i wlepiłam wzrok przed siebie.
- Mam nadzieję, że w końcu to się ogarnie. Ta sprawa robi się coraz bardziej dziwna.- westchnął, a ja uśmiechnęłam się lekko.
Szczerze powiedziawszy, nie sądziłam o takim obrocie spraw.
- Kim był Jake? - spytałam.
- On był dowodzącym naszej dość sporej grupy. Jesteśmy w czołówce jeśli chodzi o największe dochody. Nie chwaląc się oczywiście.- odparł, a ja zaśmiałam się pod nosem.
- Stanowisko Jake'a było opłacalne bardzo, prawda?
- Tak, to z pewnością. Pieniądze z tych interesów są wielkie.- odparł.
- A Liam? Kim jest Liam? - dopytywałam.
- Liam... On trzymał się z Jake'm. Po jego śmierci wszystkie papiery spadły na jego głowę. - mówił spokojnie, a ja uważnie próbowałam łączyć fakty.- I sama posada Jake'a w sumie też. Chociaż teraz sam nie wiem kto jest kim...
- Rozumiem.- odrzekłam. Chłopak podjechał pod mój blok.
- To... cześć.- powiedziałam i gdy już wychodziłam z auta Aaron zwrócił się do mnie:
- Czy myślisz, że mógł to zrobić ktoś z naszych?
- Nie wiem. Zobaczymy.- powiedziałam.- Do zobaczenia, Aaron.- dodałam i zwróciłam się w stronę mojego mieszkania.
Szłam powoli myśląc nad całą zaistniałą sytuacją. Gdy już weszłam na swoje piętro i zwróciłam się do drzwi zobaczyłam Jake'a.
- Nic tak nie jednoczy ludzi jak wspólny wróg.- odparł, a ja stałam i wpatrywałam się w niego.- Nie ufaj nikomu, oprócz siebie.- dodał i zniknął.
- Layla... Ej, Layla.- usłyszałam za sobą głos Harry'ego.- Coś się stało? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
- Nie, nie... Wszystko okej.- odparłam i uśmiechnęłam się.- Co tam? - zapytałam chłopaka.
- Idę chyba coś zjeść. Idziesz ze mną?
- W sumie to chętnie.- zgodziłam się i po chwili ruszyliśmy.
- Słyszałem co się stało. - odparł, a ja nie wiedząc o ci chodzi popatrzyłam na niego zdezorientowanym wzrokiem.- Chodzi mi o śmierć Daniela.- dodał.
- Aaaa... Wiem, wiem. Ta sprawa staje się coraz bardziej pojebana.- odparłam. - I już się w nią wjebałam. Nie wiem po co mi to było, naprawdę...- wzruszyłam ramionami.
- Po coś na pewno. Tak miało być i chuj. Nie rozmyślaj już nad tym. - odparł.- Rób to co do ciebie należy. - dodał, a ja wypuściłam powietrze.
- No wiem, wiem...- jęknęłam.
- Spacer czy samochód? - spytał.
- Spacer.- uśmiechnęłam się, a ten przytaknął głową.
CZYTASZ
That Girl | ✔
Teen FictionNastoletnia Layla uważana jest od dziecka za dziwną osobę, jednak kompletnie się tym nie przejmuje. Dlaczego? Bo ona doskonale wie, że jest inna. Widzi coś, czego inni nie widzą. Czuję to, czego inni nie potrafią. I przez to pewnego razu będzie mu...