25.

2.2K 118 62
                                    

- O co chodzi? - spytałam, kiedy z Aaronem wyjechaliśmy już z posesji Liama.

- Liam jest jakby prowadzącym naszego dystryktu. A takich grup jak nasza jest tysiące i tworzą jedną całość. Jednak muszą być jakoś ze sobą połączone no nie? - mówił, a ja kiwałam głową na znak zrozumienia.- Dlatego na każdy stan przydzielony jest jakby taki główny dowodzący, rozumiesz?

- No tak.

- Po prostu lepiej dla ciebie żebyś nie wchodziła w żadne interakcje z nimi. To nie są ludzie. - powiedział twardo, a mnie przeszedł dreszcz.- To są bestie. Mimo, że na pierwszy rzut oka wcale tego po nich nie widać.

Okej. Super.

- Musisz uważać z kim się zadajesz.

- Nie musisz mi o tym mówić. - odrzekłam i wlepiłam wzrok przed siebie.

- Mam nadzieję, że w końcu to się ogarnie. Ta sprawa robi się coraz bardziej dziwna.- westchnął, a ja uśmiechnęłam się lekko.

Szczerze powiedziawszy, nie sądziłam o takim obrocie spraw.

- Kim był Jake? - spytałam.

- On był dowodzącym naszej dość sporej grupy. Jesteśmy w czołówce jeśli chodzi o największe dochody. Nie chwaląc się oczywiście.- odparł, a ja zaśmiałam się pod nosem.

- Stanowisko Jake'a było opłacalne bardzo, prawda?

- Tak, to z pewnością. Pieniądze z tych interesów są wielkie.- odparł.

- A Liam? Kim jest Liam? - dopytywałam.

- Liam... On trzymał się z Jake'm. Po jego śmierci wszystkie papiery spadły na jego głowę. - mówił spokojnie, a ja uważnie próbowałam łączyć fakty.- I sama posada Jake'a w sumie też. Chociaż teraz sam nie wiem kto jest kim...

- Rozumiem.- odrzekłam. Chłopak podjechał pod mój blok.

- To... cześć.- powiedziałam i gdy już wychodziłam z auta Aaron zwrócił się do mnie:

- Czy myślisz, że mógł to zrobić ktoś z naszych?

- Nie wiem. Zobaczymy.- powiedziałam.- Do zobaczenia, Aaron.- dodałam i zwróciłam się w stronę mojego mieszkania.

Szłam powoli myśląc nad całą zaistniałą sytuacją. Gdy już weszłam na swoje piętro i zwróciłam się do drzwi zobaczyłam Jake'a.

- Nic tak nie jednoczy ludzi jak wspólny wróg.- odparł, a ja stałam i wpatrywałam się w niego.- Nie ufaj nikomu, oprócz siebie.- dodał i zniknął.

- Layla... Ej, Layla.- usłyszałam za sobą głos Harry'ego.- Coś się stało? - zapytał, a ja pokiwałam głową.

- Nie, nie... Wszystko okej.- odparłam i uśmiechnęłam się.- Co tam? - zapytałam chłopaka.

- Idę chyba coś zjeść. Idziesz ze mną?

- W sumie to chętnie.- zgodziłam się i po chwili ruszyliśmy.

- Słyszałem co się stało. - odparł, a ja nie wiedząc o ci chodzi popatrzyłam na niego zdezorientowanym wzrokiem.- Chodzi mi o śmierć Daniela.- dodał.

- Aaaa... Wiem, wiem. Ta sprawa staje się coraz bardziej pojebana.- odparłam. - I już się w nią wjebałam. Nie wiem po co mi to było, naprawdę...- wzruszyłam ramionami.

- Po coś na pewno. Tak miało być i chuj. Nie rozmyślaj już nad tym. - odparł.- Rób to co do ciebie należy. - dodał, a ja wypuściłam powietrze.

- No wiem, wiem...- jęknęłam.

- Spacer czy samochód? - spytał.

- Spacer.- uśmiechnęłam się, a ten przytaknął głową.

That Girl | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz