54.

1K 57 12
                                    

Życie jest zajebiście nieprzewidywalne i kruche.

Jednego dnia śmiejesz się i cieszysz tym, co masz, a następnego walczysz o życie. Czujesz jak wszystko leci ci przez palce, a ty nie potrafisz złapać nawet najmniejszego kawałka. Chociaż bardzo byś chciał to nie dasz rady tego zrobić.

A co za tym idzie?

Gdy one upadną nie można ich podnieść i z powrotem skleić w całość, a mimo to musisz iść dalej do przodu.

Chociaż nie wiesz jak.
Czujesz kompletną pustkę.
Nie chce ci się nawet płakać, nie masz na to siły. Modlisz się, aby przeżyć kolejny dzień i po prostu położyć się w łożku.

I może nigdy się już nie obudzić?

Z jednej strony czułam, że siedzi we mnie za dużo emocji, ale z drugiej... czułam pustkę. Nie umiałam tego określić, co mnie jeszcze bardziej wkurwiało.

Zaczynając sprawę Jake'a nie sądziłam, że przybierze ona tak drastyczny obrót.

Może gdybym wtedy w to nie weszła, te wszystkie okrutne rzeczy by się nie wydarzyły?

Wszystko byłoby okej?

Zadawałam sobie codziennie te pytania tak naprawdę katując sama siebie. Wiedziałam, że to jest złe, ale nie umiałam przestać. Za dużo się wydarzyło, żeby przejść obojętnie obok tego.

— Layla, musimy się zbierać.— usłyszałam głos Harry'ego, na co skinęłam głową.

Ubrałam swój czarny, długi płaszcz, założyłam tego samego koloru okulary przeciwsłoneczne  (mimo, że nie było słońca, ale nie chciałam aby ktokolwiek widział moje wielkie wory pod oczami). Wzięłam torebkę i spojrzałam w lustro.

Zobaczyłam w nim pogubioną dziewczynę, która nie potrafiła poradzić sobie z życiem.
Nie wiedziała w jakim kierunku iść, aby nadać sens swojemu istnieniu.

Wypuściłam głęboko powietrze i ruszyłam w stronę wyjścia z mieszkania.

— Jestem gotowa. — odparłam, a mój przyjaciel skinął głową.

— Uważajcie na siebie. Powodzenia, skarbie.— usłyszałam słowa babci, na które nic nie odpowiedziałam. Nie miałam siły na jakiekolwiek interakcje z ludźmi.

Do tej pory nie wiedziałam, jakie kłamstwa musiał wcisnąć Mike, żeby babcia nie dopytywała mnie co się stało i czemu tak długo byłam poza jakimkolwiek zasięgiem. I szczerze mówiąc nie obchodziło mnie to, ani kurwa trochę.

— Słońce, jeśli nie dasz rady to

— Dam radę.— przerwałam brunetowi, kiedy już wsiedliśmy do samochodu. Chłopak nie mówił nic więcej, tylko odpalił auto i ruszył przed siebie.

Nigdy nie sądziłam, że w tak młodym wieku będę uczestniczyła w pogrzebach moich znajomych. Mimo, że z Margaret dopiero pod koniec jej życia złapałyśmy lepszy kontakt to nie potrafiłam sobie poradzić ze śmiercią dziewczyny.

Widok jej bladego ciała, leżącego na łóżku szpitalnym bez jakichkolwiek odruchów prześladował mnie codziennie. Byłam przyzwyczajona do naprawdę drastycznych widoków, ale ta sytuacja... Ten jeden jebany moment...

Kurwa.

Dodatkowo, świadomość tego, że sama odebrała sobie życie dobijała mnie jeszcze bardziej.

Mogłam z nią pogadać raz jeszcze, bardziej wysłuchać, lepiej pomóc.

Może nie skończyłoby się to tak tragicznie?

That Girl | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz