13.

2.7K 108 23
                                    

Szłam za dziewczyną coraz to ciemniejszymi uliczkami i nie wiedząc czemu w ogóle nie czułam strachu. Nie miałam pojęcia, że są tutaj dzielnice, które mogą być tak opustoszałe w nocy.
Starałam się nie wychylać zbytnio i uważać, żeby mnie nie zauważyła.

W pewnym momencie zauważyłam na końcu uliczki grupkę młodych osób do których dziewczyna po chwili dołączyła. Jednak nie przywitała się z nimi. Zaś ja szybko schowałam się za jednym z wielkich śmietników, od którego śmierdziało niemiłosiernie, ale starałam się to wytrzymać.

— Czemu nic mi nie powiedzieliście! — krzyknęła najwyraźniej wkurzona.

— Jake się miał zająć tą sprawą. — powiedział jeden z chłopaków, po czym schował broń, którą trzymał w prawej ręce a po moim ciele przeszedł dreszcz lekkiej paniki.

— Jak to on? Przecież... Przecież on mi obiecał...— głos dziewczyny zaczął się łamać.

— Przykro mi Elizabeth, okłamał cię. — powiedziała jedna z dziewczyn i podeszła do kolorowłosej, po czym przytuliła ją.

— Czemu on mi to robił? Nam to robił?— łkała. Doskonale ją słyszałam przez to, że praktycznie nie było ruchu. Zrobiło mi się żal tej dziewczyny.

— Ja... Ja naprawdę chciałam dobrze.

— I my to wiemy. Nash też chciał, żeby Jake się odsunął, ale był nieugięty.— odparł męski głos.

— To miała być ostatnia jego akcja. Zakończenie w wielkim stylu. Rozumiesz? — mówił, a ja z zaciekawieniem tego słuchałam.

Zastanawiałam się o co mogło chodzić. Ta sprawa coraz bardziej zaczynała mnie intrygować.

— Ale hej, nie płacz już. Wszystko się ułoży. Zobaczysz.

Chciałam odejść, ale poczułam czyjąś obecność, przez co stanęłam w bezruchu.

— Co ty robisz? Pojebało Cię do końca, dziewczyno? — usłyszałam za sobą chłopaka z klubu.

— Po pierwsze, nie takim tonem. — wściekłam się. — Po drugie, czy Ty mnie szpiegujesz?

— Nie muszę Ci się spowiadać. — prychnął.

— To samo mogę powiedzieć tobie. — warknęłam.

— Wiesz, że jakby zauważyli to, że tu stoisz to pewnie by Cię zabili? — patrzył się we mnie swoimi ciemnymi oczami. — Tutaj nikt się nie pierdoli w tańcu. Albo jesteś z nami albo wypierdalaj, czaisz? — mówił przez zęby wściekły.

— Zostaw mnie.— powiedziałam i odwróciłam się.

Jednak on zacisnął rękę na moim nadgarstku.

— Co usłyszałaś?

— Nic. — skłamałam.

— Na pewno coś słyszałaś. Nie kłam.— warknął wściekły.

— Mówię. Że. Nic. — wysyczałam przez zęby. — I proszę, puść mnie. To boli.— jęknęłam. On wzrokiem pewnym agresji spojrzał na rękę, a następnie na mnie, po czym rozluźnił uścisk.

— Nie wpierdalaj się w sprawy, które Ciebie nie dotyczą. — wycedził przez zęby, odwrócił się i odszedł zostawiając mnie samą.

Stałam i przez chwilę nie wiedziałam co mam zrobić.

Ten chłopak strasznie mnie intrygował, ale nie chciałam sobie za bardzo zapychać nim głowy, ponieważ teraz miałam większe problemy na głowie. Poza tym znałam go naprawdę krótko, aby w ogóle mówić o jakimś dłuższym zainteresowaniu.

That Girl | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz