— I tutaj wtedy wychodzi Ci reakcja redoks, to ten związek automatycznie jest utleniaczem.— skończyłam swój wywód i popatrzyłam na Toma - chłopaka, z którym chodzę na chemię.
— Hmmm... Chyba rozumiem, dzięki Lay.— uśmiechnął się szeroko, a ja skinęłam głową pokazując, że to nic wielkiego. Nigdy nie czułam się mega dobra z chemii, a moje średnie oceny nie pomagały mi w podniesieniu mojej własnej samooceny. Jednak w pewnym stopniu lubiłam ten przedmiot. Wszystkie reakcje, zastosowanie związków w codziennym życiu mnie trochę interesowało, ale jeszcze nie w tym stopniu żebym wiązała z tym konkretną przyszłość.
— Mam nadzieję, że ten test będzie w miarę łatwy, bo jak zawalę...— tutaj zatrzymał się, gdyż chyba wywnioskował, że mi się zwierza, co mi w sumie nie przeszkadzało.
— To będziesz miał na razie spokój z drużyną, tak? — popatrzyłam na niego, a on skinął twierdząco głową. — Będzie dobrze, Tom. Zobaczysz sam.
— Mam nadzieję... ale tak czy inaczej dziękuję za pomoc.
— Nie ma sprawy, jakby coś to wal do mnie, a spróbuję ci pomóc. — odparłam i w tym momencie rozległ się wielki huk, a my od raz odwróciliśmy się w prawą stronę. Zobaczyłam jak Aaron leży na Nathanie i wali w niego pięściami, co było w tym przypadku bardzo brutalnym widokiem. Można byłoby się domyślać o co chodziło - śmierć Jake'a.
Tom zareagował praktycznie od razu. Podbiegł do nich i wraz z innymi chłopakami zaczęli ich rozdzielać choć nie było to łatwe, bo i Nathan i Aaron to gwiazdy naszej drużyny footballowej, a co za tym idzie? Mają bardzo dużo siły.
Patrzyłam na tą sytuację z lekkim zaciekawieniem do momentu kiedy znowu Go zobaczyłam.
Ducha Jake'a.
Jednak w tym momencie on stał przy nich i kręcił głową jakby miał dać do zrozumienia, że to co robią jest bezcelowe.
I wtedy popatrzył na mnie, uśmiechnął się i w tym momencie zrobił coś czego nigdy bym się nie spodziewała.
— Jestem Jake Riley. — usłyszałam i mnie zamurowało. Stałam i patrzyłam tępo w jeden punkt nie wiedząc co robić. Nigdy nie miałam tak dziwnej sytuacji i nie czułam się tak dziwnie jak w tym momencie.
— Stop! Obydwoje do dyrektora! — przybiegli nauczyciele od wf-u próbując jakoś rozdzielić i uspokoić tą dwójkę. Oczywiście pół szkoły się zleciało żeby zobaczyć to jakże emocjonujące wydarzenie.
Nie wiem czemu, ale przyjęło się, że Aaron i Nathan nie przepadają za sobą nie tylko dlatego, że są w przeciwnych grupach. Słyszałam wiele innych powodów, ale jeden z nich mnie bardzo zaintrygował.
Chodziło o to, że podobno ich starsi bracia mieli ze sobą wielką kłótnię i doszło do rękoczynów.
Inne powody były związane z laskami, kasą, footballem, dragami i innymi pierdołami, ale nie chciało mi się wierzyć w to, że można się aż tak nienawidzić w tym kto ma więcej kasy. Przynajmniej nie tutaj gdzie mieszkam.
Wracając, nie spotkałam się jeszcze z tym, że duch mi się przedstawił z własnej woli, raczej ja musiałam się domyślać kto to.
Czy to coś oznaczało?
Nie wiem.— No to nieźle. — usłyszałam za sobą Jolene i automatycznie odwróciłam się w jej stronę. — Ciekawe o co poszło... może o laskę? Albo Riley? — zaczęła mówić, ale ja tylko wzruszyłam ramionami.
— Nie moja sprawa. — stwierdziłam i skierowałam się w stronę sali chemicznej gdzie miałam lekcje.
Aaron
— Aaron, czemu zaatakowałeś kolegę? — patrzył na mnie dyrektor, a ja przewróciłem oczami nie odpowiadając.
— Nathan? — zwrócił się do Mindowa, ale ten też cicho siedział.
Dyrektor zmierzył nas wzrokiem co na mnie ani trochę nie zrobiło wrażenia.
Upsik.
— Daję wam ostatnie ostrzeżenie. Jeszcze raz taki wybryk, a obydwoje pożegnacie się z drużyną na kolejne dwa mecze, zrozumiano? — popatrzył na nas, a ja mruknąłem jakieś dźwięki pod nosem przez co ten widocznie się zirytował.
— Idźcie na lekcje. Do widzenia. — odparł, a my wstaliśmy i skierowaliśmy się do wyjścia.
— Życzę ci śmierci skurwysynie. — wysyczałem do niego gdy już stanęliśmy na korytarzu.
— I vice versa. — prychnął, a ja zwróciłem się do przodu i gdy odchodziłem uderzyłem go barkiem.
— Stary, ogarnij się. — od razu podszedł do mnie Max.
— Nie kurwa, nie dam za wygraną. Śmierć Jake'a to nie był przypadek, na pewno nie. — pokręciłem przecząco głową.
— Nie da ci to spokoju, co nie?
— Nie. — stwierdziłem pewnie i ruszyłem przed siebie.
— Na policję nie ma co liczyć, cieszą się, że mają jednego wroga mniej. — zaczął. — Ale znam jedną osobę, która mogłaby nam chyba pomóc. — dodał, a ja przystanąłem i popatrzyłem na niego z zaciekawieniem. Jednak zobaczyłem jakby się wahał i to mnie zaintrygowało.
— O co chodzi?
— To mega prywatna sprawa. Rozumiesz. — poparzył na mnie intensywnie, a ja pokiwałem zrozumiale głową. I w tym momencie zadzwonił dzwonek.
— Porozmawiamy po szkole. — powiedział szybko i odszedł, a ja nie wiedziałem co o tym mam myśleć.
Kto może nam pomóc? I w jaki sposób?
Te dwa pytania nie dawały mi spokoju przez następne godziny w szkole.
CZYTASZ
That Girl | ✔
Teen FictionNastoletnia Layla uważana jest od dziecka za dziwną osobę, jednak kompletnie się tym nie przejmuje. Dlaczego? Bo ona doskonale wie, że jest inna. Widzi coś, czego inni nie widzą. Czuję to, czego inni nie potrafią. I przez to pewnego razu będzie mu...