Rozdział 29*

1.1K 37 0
                                    

odcinek 40

***

Wiadomość o chorobie Valide Sultan rozprzestrzeniła się po pałacu. Wszyscy byli zmartwieni stanem kobiety, która podczas rozmowy z Hurrem nagle zemdlała. Medyczki robiły wszystko, by ją wyleczyć, a cały harem modlił się o jej zdrowie. Medyczki po przebadaniu sułtanki stwierdziły, że to problemy z sercem. Każdy jednak obwiniał Hurrem, która doprowadziła do tego stanu Ayse Hafsę Sultan

WRZESIEŃ 1529

Minął miesiąc odkąd Valide Sultan nagle zachorowała. Od tamtej pory pozostaje nieprzytomna, leżąc w łóżku i pod opieką medyczek, które nadzorują jej stan. Hatice Sultan wprowadziła się do pałacu, by być blisko rodzicielki, której nie odstępowała na krok

- Pani, dobre wieści.- do komnaty wszedł Haci Aga kłaniając się nisko

- O co chodzi, Haci Aga? Próbuję uśpić Atike.- zapytała sułtanka spoglądając na eunucha

- Valide Sultan obudziła się. Powoli dochodzi do siebie.- poinformował, a na twarzy Meleki pojawił się uśmiech

- Nareszcie.- szepnęła z ulga, po czym spojrzała na córeczkę, która zasnęła.- Zajmijcie się dziećmi. Udam się do Valide Sultan.- poleciła podając Eycan dziecko, po czym wraz z Humą i Gunsun wyszła z komnaty kierując się w stronę komnaty Valide, przy której już wszyscy byli.- Valide Sultan, cieszę się, że nareszcie się obudziłaś. Wracaj szybko do zdrowia, pani.- powiedziała z uśmiechem Meleki kłaniając się nisko

- Dziękuję, Meleki.- podziękowała słabym tonem kobieta

Niedługo potem wszyscy opuścili komnatę, chcąc dać Valide Sultan chwilę dla siebie, by odpoczęła po tym, co się stało

- Jak Atike?- zapytała Hatice Sultan spoglądając na greczynkę

- Ma się dobrze, pani. Usypiałam ją, gdy usłyszałam dobrą nowinę.- odpowiedziała z małym uśmiechem

- Gdy matka dojdzie do siebie, przyprowadź dzieci. Jestem pewna, że ich obecność doda im sił.- poleciła sułtanka

- Oczywiście.- potwierdziła. Ich rozmowa została przerwana przez przybycie Ayse Hatun, która pokłoniła się nisko

- Sułtanki, wybaczcie, że przerywam, ale Sehzade Bayazid nawołuje swoją matkę. Nie chce nic jeść.- poinformowała

- Za pozwoleniem, pani.- powiedziała Meleki, a Hatice kiwnęła głową. Ciemnowłosa pokłoniła się siostrze władcy, po czym ruszyła szybkim krokiem w stronę swojej komnaty. Tam zastała płaczącego Bayazida w ramionach Eycan, która nie potrafiła go uspokoić.- Bayazid, synku. Mama już jest.- powiedziała łagodnym głosem biorąc syna na ręce.- No już, już... Cichutko.- szeptała klepiąc go delikatnie po pleckach

***

LISTOPAD 1529

Nadszedł dzień powrotu sułtana z wojny. Wszyscy niecierpliwie wyczekiwali tego dnia, który w końcu nadszedł. Może i Sułtan nie wrócił zwycięsko, jednak powrócił cały i zdrowy, a to było najważniejsze. Jeszcze wiele wygranych wojen przed nim. 

- Mój panie.- szepnęła z uśmiechem Meleki Dilara Sultan całując dłoń władcy, a następnie przykładając do czoła.- Rozłąka nareszcie się skończyła.- powiedziała

- Skończyła, moja Dilaro.- potwierdził całując ją w czoło, a jego wzrok padł na Atike, która była zajęta zabawą włosami matki.- Atike, moja piękna córeczko. Ale urosłaś.- szepnął całując ją w główkę, na co pisnęła chowając się w ramionach matki. Następnie sułtan pocałował synów i udał się do swojej komnaty odpocząć

Pierwszą noc, sułtan spędził w ramionach Hurrem, która jako pierwsza udała się do alkowy, kiedy Meleki się przygotowywała. Postanowiła jednak nie rozpaczać i spędzić resztę wieczoru z dziećmi. Następnego dnia, podczas zakładania kolczyków, do jej komnaty wpadła Huma Hatun

- Huma, co się stało?- zapytała Meleki Dilara spoglądając na służącą, która oddychała ciężko

- H-Hurrem dopięła swego.- mówiła między oddechami

- Co masz na myśli?- zapytała marszcząc brwi

- Hurrem Sultan wydała rozkazy, by przygotować wszystko do budowy fundacji w Mekka i Medina.- poinformowała

- Nie może tego zrobić.- stwierdziła greczynka.- Żeby mogło to nastąpić, musiałaby...- zaczęła, jednak w pewnym momencie zamilkła zdając sobie sprawę, co Huma miała na myśli.- Huma, czy ty mi próbujesz powiedzieć, że...- zaczęła ponowie drżącym głosem

- Sułtan nad ranem ją wyzwolił. Nie jest już ani konkubiną, ani niewolnicą. Jest wolną kobietą.- powiedziała kobieta

- Niech sobie będzie.- powiedziała spokojnym tonem Meleki.- Jako wolna kobieta, nie będzie mogła udać się do alkowy.- zauważyła, jednak na sercu czuła ucisk

***

- Dilara, co tobie?- zapytał Suleyman podczas jedzenia wspólnego posiłku w jego komnacie

- Nic, Suleyman.- odpowiedziała zaraz

- Smucisz się tym, że uwolniłem Hurrem?- zapytał wprost

- Nie.- zaprzeczyła krótko spoglądając na niego.- Wolałabym umrzeć, niż zostać wyzwolona.- powiedziała pewnie, na co Sułtan zmarszczył brwi

- Czemu nie chcesz zostać wyzwolona? Czemu tak mówisz?- dopytywał

- Znam zasady i prawo, Suleyman. Wolna kobieta nie może mieć halvetu. Gdybyś mnie uwolnił, nie mógłbyś mnie nawet dotknąć. Nie mogłabym przebywać w twojej obecności. Nie mogłabym ciebie przytulić, czy pocałować. To byłaby dla mnie męka i cierpienie. Na co mi tytuły, piękne stroje, droga biżuteria, pałace i rezydencje, kiedy nie będę miała ciebie. Nie będę miała mojej miłości blisko mnie. To byłoby gorsze niż śmierć.- mówiła, a w jej oczach zalśniły łzy.- Dlatego, wolałabym zostać przy tobie do końca moich dni, niż móc cię stracić przez zachciankę. Może i jestem niewolnicą, ale jestem twoja. I to jest dla mnie najważniejsze. Wolałabym umrzeć, niż to stracić.- dodała zaraz

- Moja piękna sułtanko, moja Dilaro.- szepnął Suleyman poruszony jej słowami.- Twoje słowa są dla mnie wszystkim. Ja również wolałbym stracić życie, niż nie móc cię więcej pocałować, dotknąć, objąć, spędzić z tobą nocy.- powiedział szczerze, po czym oboje się objęli

- Żal mi tylko Hurrem.- stwierdziła Meleki przytulając się do piersi władcy.- Tak bardzo chciała zająć się dobroczynnością, że poprosiła o wyzwolenie. Straciła to, co najcenniejsze w tym pałacu. Ciebie. Nic nie jest bardziej warte niż twoja uwaga i miłość. Zna konsekwencje wyzwolenia, a mimo tego, poprosiła o nie.- mówiła marszcząc brwi.- Albo była tak zdesperowana, by zając się dobroczynnością, albo ma jakiś inny cel.- powiedziała zastanawiając się

- Nie mówmy już o tym. Skupmy się na sobie.- polecił z uśmiechem władca

- Masz rację. W końcu mamy siebie. Po wielu miesiącach rozłąki, znowu jestem w twoich ramionach. Tylko ta chwila się powinna liczyć.- potwierdziła oddając uśmiech

BEN MELEKI DILARA... *Wspaniałe Stulecie*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz