Rozdział 48

860 39 3
                                    

***

Valide Sultan otworzyła oczy. Był to cud, a radość rozniosła się po haremie. Sułtanka jednak była sparaliżowana i nie mogła się poruszać ani nic powiedzieć, co wszystkich martwiło. Każdy miał jednak nadzieję, że Valide szybko i z tego wyjdzie. Daye Hatun powróciła do pałacu, by móc zająć się Valide Sultan do czasu jej wyleczenia. Miała pilnować jej dzień i noc. Jednak dobre wieści równie szybko się skończyły, gdy sułtan zgodnie z tradycją oddał zarządzanie haremu w ręce Mahidevran

- Milczysz, ponieważ nie podoba ci się decyzja, którą podjąłem?- zapytał Suleyman spoglądając na żonę, która siedziała na jego łożu, podczas gdy on sam siedział przy swoim stanowisku pracy

- To była twoja decyzja, Suleyman. Nie uważam jej za dobrą, ale nie sprzeciwię się twojej woli.- odpowiedziała krótko.- Martwię się jednak i boję.- dodała

- Czym się martwisz i czego boisz, moja piękna?- zapytał sułtan wstając z miejsca i podchodząc bliżej żony

- Osman zapytał mnie dzisiaj, czy Mahidevran wyrzuci nas z haremu ponownie.- poinformowała go.- Może i są małymi dziećmi, jednak oni wszystko pamiętają. Tego się obawiam. Obecność Mahidevran i ona będąca u władzy przeraża mnie bardziej niż cokolwiek innego. W końcu, to w tej komnacie, nad tym łóżkiem powiedziała, że gdy tylko ty umrzesz, nam jako pierwszym każe zawiesić sznur na szyjach.- powiedziała spoglądając na łoże

- Mahidevran nie może wam zrobić nic, póki ja żyję. Nie spadnie ani tobie, ani naszym dzieciom nawet włos z głowy. Jeśli jednak to zrobi, nie zawaham się stracić ją bez mrugnięcia okiem, nie zważając również na Mustafę.- oznajmił szczerze i poważnym tonem dotykając jej policzka.- Niech twoja piękna główka się tym nie przejmuje.- dodał całując ją w czoło

- Pragnę, by Valide wróciła szybko do zdrowia. Będę o wiele spokojniejsza.- mruknęła pod nosem

- Ja również pragnę, by moja matka powróciła do zdrowia. Pozostaje nam jedynie modlitwa.- odparł sułtan

***

Następnego dnia, Meleki Dilara Sultan weszła niczym burza do komnaty Mahidevran

- Kim jesteś, by zwalniać moją służbę z pracy?!- krzyknęła na wstępie Meleki spoglądając wściekła na kobietę

- Meleki, ciebie też miło widzieć.- powiedziała z uśmiechem Mahidevran

- Nie pogrywaj ze mną! Jakim prawem mieszasz się do tego, kto jest u mnie na służbie?! Kim ty jesteś?!- mówiła dalej

- Jestem zarządczynią haremu Sułtana Suleymana. Matką jego najstarszego syna, następcy tronu. Haseki Sultan.- powiedziała pewnie, a greczynka się roześmiała

- Skoro jesteś jego Haseki Sultan, czemu ciebie nie ogłaszają z tym tytułem, tylko mnie?- zapytała z uśmiechem.- Nie zapominaj również, że w przeciwieństwie do ciebie jestem wolną kobietą, prawowitą żoną sułtana oraz matką szóstki jego dzieci. Ja jestem Haseki Sultan i pozostanę nią aż do śmierci.- oznajmiła dumnie.- Trzymaj się ode mnie, od mojej służby i dzieci z daleka. Jeśli usłyszę, że próbujesz wprowadzić jakieś zmiany, bez zawahania udam się do sułtana. I wierz mi, stanie po mojej stronie.- ostrzegła, po czym wyszła z komnaty

WIELE MIESIĘCY PÓŹNIEJ

Minęło wiele miesięcy odkąd Valide Sultan przebudziła się i leży w łożu sparaliżowana. Jej stan do dnia dzisiejszego nie uległ poprawie, jest bez zmian. Mahidevran spodobała się pozycja zarządczyni haremu do tego stopnia, że nie wygląda na taką, która chciałaby ją zostawić lub oddać. Wydaje pieniądze z pałacowego skarbca na swoje własne potrzeby. Nowe suknie, biżuteria, złote naczynia, skóry

- Wszystko w fundacji dzieje się bez zarzutu. Są rozdawane posiłki, raz na tydzień po parę akce oraz odmawiany koran za zdrowie Valide Sultan.- poinformował Haci Aga czytając list, który przysłano do sułtanki

- Bardzo dobrze. Niech ludzie modlą się o szybki powrót do zdrowia Valide Sultan.- potwierdziła zadowolona

- Jest jeszcze jedna kwestia, pani.- zaczął spoglądając na list.- Na fundację sułtan przeznaczył 100 000 akce, jednak Mahidevran Sultan nie wydała tych pieniędzy.- poinformował

- Jak to?- zapytała zaskoczona biorąc list do ręki.- To już drugi raz, gdy nie wypłaca pieniędzy i jestem zmuszona wypłacać z własnego skarbca.- zauważyła wstając z otomana.- Gdzie jest Mahidevran?- zapytała zaraz

- W swojej komnacie.- odpowiedział krótko

Sułtanka bez słowa wyszła ze swojej komnaty, kierując się w stronę komnaty Mahidevran, która przeglądała się w lustrze. Cała jej garderoba składała się z nowo zakupionych rzeczy

- Mahidevran, chyba musimy pomówić.- stwierdziła. Kobieta wskazała na służące, by odeszły, co też posłusznie uczyniły

- O co chodzi, Meleki?- zapytała odkładając lusterko

- Nie wypłacono ze skarbca 100 000 akce na moją fundację. Miałam je otrzymać w tamtym tygodniu, jednak nie ma ich. Sułtan powiedział, że się tym zajmiesz.- poinformowała ją

- Pieniądze przyjdą z opóźnieniem. Dostaniesz obiecane przez sułtana 100 000 akce.- odpowiedziała niewzruszona

- A co z pozostałym zadłużeniem u mnie?- zapytała zaraz.- Poprzednim razem musiałam wypłacać z własnego skarbca. Nie jesteś mi winna tylko 100 000, ale 200 000.- zauważyła

- Dostaniesz zaległe pieniądze.- oznajmiła

- Kiedy?- zapytała zniecierpliwiona.- Do pałacu co chwile sprowadzane są drogie materiały, futra, przedmioty, sztućce, biżuteria. To też coś kosztuje i jakoś masz na to pieniądze, ale żeby wypłacić pieniądze, które sułtan mi dał to już nie masz.- zauważyła ponownie.- Chce dostać zaległe pieniądze do końca tego tygodnia. Jeśli nie dostanę ich, udam się do sułtana i to jemu będziesz się tłumaczyła.- zagroziła, po czym wyszła z komnaty

BEN MELEKI DILARA... *Wspaniałe Stulecie*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz