Rozdział 108

534 34 0
                                    

***

- Kim jesteś?- zapytał dziecięcy głos spoglądając na Meleki

- Jestem Meleki, a ty to zapewne Sehzade Mustafa.- odpowiedziała kucając przy chłopcu

- Skąd znasz moje imię?- zapytał zaciekawiony

- Twój ojciec, Sułtan Suleyman dużo mi o tobie opowiadał.- odpowiedziała z uśmiechem

- Znasz mojego tatę?- zapytał podekscytowany

- Dokładnie.- potwierdziła radośnie

- Lubisz go?- zapytał ponownie

- Bardzo.- odpowiedziała krótko

Meleki Dilara Sultan siedziała w swojej komnacie przed kominkiem obserwując jak płomienie tańczą i iskrzą się. W pałacu wszyscy milczą, nic się nie dzieje. Każdy jest zajęty swoimi sprawami. Nie ma kłótni, nie ma krzyków, nie ma konfliktów. Jej wzrok padł na broszkę, którą trzymała w pudełeczku. Ostrożnie ją wyjęła i zaczęła się przyglądać

- Książę, co to jest?- zapytała zaciekawiona Meleki leżąc w łożu po długim porodzie, który rozpoczął się w powozie, przez co musieli zawrócić do pałacu. W dłoniach trzymała małe zdobne pudełeczko 

- Prezent dla ciebie. Z okazji narodzin Selima i Osmana.- odpowiedział zaraz.- Sam wybierałem.- dodał jeszcze. Meleki otworzyła wieko, a jej oczom ukazała się piękna broszka

 Meleki otworzyła wieko, a jej oczom ukazała się piękna broszka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jest piękna, książę. Dziękuję za twój prezent.- podziękowała z uśmiechem

Z wspomnienia wyrwał ją dźwięk pukania do drzwi. Oderwała wzrok od broszki i wyprostowała się na tronie

- Wejść!- powiedziała spokojnym tonem. Drzwi powoli zostały otwarte i do komnaty wszedł Haci Aga

- Sułtanko.- powiedział cicho, kłaniając się przy tym.- Przed chwilą...Mihrimah Sultan...- zaczął niepewnie

- Sehzade Mustafa został stracony, prawda?- zapytała przerywając mu

- Tak.- potwierdził krótko. Meleki Sultan wypuściła drżące powietrze z ust, na chwilę przymykając oczy

Stało się. Sehzade Mustafa, najstarszy syn Sułtana Suleymana. Chłopiec, którego poznała całkiem przypadkiem, którym opiekowała się gdy Mahidevran nie była w stanie, którego ochroniła przed kulą podczas buntu...nie żyje. Ten sam Mustafa, który jako jedyny z trzech żon swojego ojca miał największy szacunek zaraz po swojej matce

- Liczyłam...że Suleyman zmieni zdanie...że zaniecha stracenia Mustafy. Kiedyś sądziłam, że nie jest w stanie zabić swojego przyjaciela i brata, Ibrahima Paszy. Myliłam się w obu tych przypadkach.- szepnęła cicho, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, którą zaraz wytarła.- Niech spoczywa w spokoju.- dodała zaraz

- Amen.- odpowiedział eunuch

- Gdzie jest mój syn? Gdzie są moje dzieci?- zapytała spoglądając na niego

- Widziałem jak kierowali się w stronę komnaty sułtana.- odpowiedział. Meleki ostatni raz spojrzała na broszkę w dłoni. Ostrożnie włożyła ją do pudełeczka, którego wieko zamknęła i odłożyła na tron

***

Idąc złotą drogą, Meleki Dilara Sultan już z oddali mogła usłyszeć krzyki Fatmy Sultan oraz płacz Gulfem Hatun. Gdy dotarła na miejsce, prócz tych dwóch kobiet zastała również Bayazida, Atike, Hurrem i Rustema Paszę

- Łatwo obwiniacie mnie i Rustema o wszystko, jednak nie zapominajcie, kto wydał wyrok o straceniu księcia.- powiedziała zła Hurrem

- Czyż nie ty wszystko zaczęłaś?- zapytała Meleki zwracając na siebie uwagę.- Plotka o siostrze Tahmaspa w Amasyi, która rzekomo miała spotkać się z Mustafą. Potem jeszcze ten list z odpowiedzią od Szacha. Parę tygodni wcześniej Mihrimah była u Mustafy.- zaczęła wyliczać, a Hurrem twarzy wyrażała coraz większy szok.- Wiem więcej, niż ci się zdaje, Hurrem. Mihrimah zdobyła pieczęć, Rustem wysłał list, a ty tylko czekałaś aż to wszystko wyjdzie na jaw. W końcu...to ty ogłosiłaś w haremie, że Mustafa jest zdrajcą, a nie powinnaś.- zauważyła

- Licz się ze słowami, Meleki. Bo jak nie...- zaczęła groźnie Hurrem

- Bo jak nie, to co?!- krzyknęła zła Haseki Sultan.- Mnie też wrobisz w zdradę?! Moich synów?! Zabijesz nas?!- krzyczała na cały głos.- Naprawdę myślisz, że ja się ciebie boję? Znamy się tyle lat, Hurrem. Ani razu nie okazałam przed tobą strachu i mimo tych okoliczności tego również nie zrobię. Łatwo wypominasz, że to sułtan wydał rozkaz, jednak to byłaś ty, która go do tego popchnęła. Uczyniłaś z sułtana dzieciobójcę swojego syna. Odebrałaś mu jego dziecko.- mówiła pewnie

- Nie ma na to dowodów, że to ja albo Rustem za tym stoimy.- stwierdziła pewnie

- Dowody szybko się znajdą, a wtedy sprawiedliwości stanie się zadość.- zauważyła równie pewnie Meleki.- Nie zapominaj również o innych swoich grzechach, Hurrem. Mogą cię one kosztować życie.- dodała.- Wracaj do swojej komnaty i nie wychodź z niej bez mojej wiedzy.- poleciła

- Nie masz prawa mi rozkazywać. Jestem...- zaczęła ponownie rudowłosa

- Mam prawo, Hurrem, mam prawo. To ja rządzę haremem, w którym ty mieszkasz. To ode mnie zależy, czy możesz dalej w nim mieszkać. Nie zapominaj również, kim ja jestem w porównaniu do ciebie. Bas Haeki Sultan. Jestem trzecią najważniejszą osobą w pałacu po sułtanie i Fatma Sultan.- powiedziała pewnie Meleki Sultan.- A teraz wracaj do swojej komnaty i nie wychodź z niej. Tak będzie dla ciebie najlepiej.- poleciła jej spokojniej

Hurrem była wściekła, jednak usłuchała i powróciła do swojej komnaty zostawiając wszystkich za sobą

- Jutro odbędą się modlitwy za duszę Sehzade Mustafy. Wszyscy zostali poinformowani.- poinformowała Meleki po dłuższej ciszy

- Dziękuję, Meleki.- podziękowała Fatma, wciąż wstrząśnięta po śmierci Mustafy i wściekłością szwagierki, której świadkiem była pierwszy raz w swoim życiu

***

Następnego dnia, zgodnie z zapowiedzią, w haremie odbyły się modlitwy za duszę Sehzade Mustafy. Cały harem przywdział czerń i uczestniczył w nich, modląc się za zmarłego i licząc, że spoczywa w spokoju. Podczas modlitw przybyła również Hurrem i Mihrimah, co nie podobało się Fatmie. W całej stolicy wrzało po śmierci księcia. Nie podobało im się, że ich 'nadzieja' i 'przyszły władca' odszedł

- Matko.- powiedział Bayazid wchodząc do komnaty rodzicielki.- Chciałbym z tobą o czymś pomówić. Ja...- zaczął 

- Wiem.- przerwała mu w połowie zdania.- Chcesz pojechać do Bursy na pogrzeb Mustafy. Nie zatrzymam ciebie. Jeśli chcesz, to jedź.- powiedziała spokojnie wstając z otomana, po czym wzięła jego dłonie w swoje.- Obiecaj mi jednak, że będziesz na siebie uważał. Teraz, gdy Sehzade Mustafa nie żyje mogą powstać zamieszki, a ludzie będą chcieli się buntować przeciwko twojemu ojcu. Zbuntowani ludzie potrafią skrzywdzić wiele osób.- poprosiła go. Bayazid ucałował jej dłonie i przyłożył do czoła

- Bez obaw, matko. Będę na siebie uważał.- zapewnił ją, po czym opuścił komnatę

BEN MELEKI DILARA... *Wspaniałe Stulecie*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz