Rozdział 3: Podejrzenia

2.5K 151 6
                                    

Draco szedł poddenerwowany korytarzem, mimowolnie podziwiając burzę za oknami Hogwartu. Minął miesiąc ich nowego roku szkolnego i większość osób już poddała się w dążeniu do ocen Wybitnych oraz Powyżej oczekiwań. Cisza, spokój i znudzenie codziennością wdało się wszystkim, oprócz Malfoy'owi. 

Chłopak z każdym dniem czuł się coraz bardziej zaintrygowany otoczeniem Potter'a. Jego dom, praktycznie się od niego odwrócił, a on sam wydawał się stracić rozum. Z jednej strony cieszyło go to. Jego ojciec będzie zadowolony gdy w końcu opowie mu o zatraceniu się chłopaka, a z drugiej strony czuł się źle obserwując  upadek bruneta. Ale tylko odrobinę źle. Jego rodzina przecież od wieków miała zszarganą reputację nie tylko przez zamiłowanie do czarnej magii, ale i do brudnych sztuczek...podkładanie kłód pod nogi lub czyste fałszowanie dokumentów. Przyzwyczaił się już do brania przyjemności z cierpienia innych. Widział jak jego ojciec używa kontaktów na nokturnie i nie tylko by zatuszować znikanie urzędników....lub wpadki innych czarodziei czystej krwi. 

Poprawił swój płaszcz czując w powietrzu kłopoty, aż w końcu się one zjawiły. Pansy Parkinson podeszła do niego z wysoko uniesioną brodą i dumnie podeszła do jego ramienia.

- Draco - zaczęła przywitanie. Blondyn ewidentnie nie miał ochoty na rozmowę z nią, jednak jako arystokrata musiał ją tolerować, tak jak Crabble'a oraz Goyle'a. 

- Tak, Parkinson? - zapytał się wiedząc, że nie może jej zignorować przez wzgląd na jej pochodzenie. Była denerwująca, zbyt poważna i zadufana w sobie, co mocno odrzucało Malfoy'a, ale ze względu na swoją rodzinę musiał ją tolerować, co nie uśmiechało mu się ani trochę. 

- Chciałam cię jedynie zobaczyć i przekazać, że Potter dostał kolejną karę - powiedziała dumnie.

- Byłem na lekcji i widziałem. Czy uważasz mnie za idiotę lub głuchego - zapytał nie maskując cienia zdenerwowania. Chciał dodać coś jeszcze, jednak ugryzł się w język.

- R-rozumiem...- powiedziała rozeźlona dziewczyna. - Ale chciałam też powiedzieć ci o tym, że profesor Umbridge już nie ma gdzie....chować jego kary - powiedziała spiskowym tonem. - No wiesz...pióro...

- Wiem Pansy - burknął blondyn. - Skoro tyle razy się jej podłożył, to niech ma swoją karę. Nic mi, ani tobie do tego.

Dziewczyna wyraźnie wydawała się nie pocieszona jego słowami. Jej policzki zrobiły odrobinę czerwone od złości i aż tupnęła nogą wkurzona. 

- Co w ciebie wstąpiło?! - warknęła. - Potter jest na widelcu, a ty zamiast zastanawiać się jak go dobić ku uciesze Pana, to ty go bronisz?!

- Nie wkładaj mi nie moich słów, w moje usta - warknął szarooki. - Nie powiedziałem nic na jego obronę, po prostu uważam, że powinniśmy dać się wyszaleć różowej. Nie nasza sprawa, co się dzieje za jej drzwiami i lepiej się od tego odsunąć, bo Dumbledore tylko na nas czeka.

- Dumbledore jest głupim, ślepym starcem. Nie widzi kar Umbridge, może w końcu poszedł po rozum do głowy co do jego kochanego Wybrańca - warknęła. 

Odeszła odwracając się na pięcie i zniknęła w korytarzu. Blondyn warknął pod nosem przekleństwo. Ta dziewczyna....była jego przekleństwem. Chciał ciszy, spokoju, a jedyne co od niej dostawał to ból głowy i zmęczenie. Jakby nie mogła się udławić własnym jadem, który wypluwała mu w twarz....dosłownie i w przenośni.

Zdenerwowany swoim położeniem poszedł do biblioteki gdzie usiadł w najdalszym jej kącie i zaczął odrabiać zadanie domowe z każdego przedmiotu. Chciał mieć chwilę wytchnienia wieczorem by namyśleć się co do Potter'a. Jednak jego nadzieja na spokojnie spędzony czas nad książkami umarł zanim się nawet zaczął.

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz