Rozdział 34: Pierwsza ofiara

896 89 5
                                    


Luke wybiegł na korytarz, a promienie wschodzącego słońca wpadały mu do oczu. Pognał czym prędzej przed siebie w stronę Wieży Krukonów, a przynajmniej tam, gdzie według niego powinna się ona znajdować, kręcił się i szukał wśród biegających, również w panice, uczniów. Nie miał pojęcia co robić, jednak widząc, że każdy uczeń biegnie w tą samą stronę z bijącym sercem pobiegł za nimi. Grupa, głównie krukonów, stała niczym skały patrząc na coś przy ścianie, Luke jednak był zbyt zabiegany by spojrzeć za ich wzrokiem. Dojrzał złotą czuprynę brata, złapał go za rękę i z ulgą przytrzymał przy sobie. Może i to było kilka minut, ale strach o własne rodzeństwo przyćmił mu cały świat. Drżał lekko przerażony wizją co gdyby....jednak szybko się opanował. Zaczął widzieć....przerażenie....a jego brat, jakby zamiast spojrzeć na niego zaskoczony, wtulił swoją twarz w jego szaty i zacieśnił uścisk. Luke nie rozumiał co się działo więc niepewnie zrobił krok w przód nadal trzymając rozedrganego brata w ramionach, aż dostrzegł bordową posokę na ziemi oraz ścianie.

Dreszcz przeszedł po plecach Luke'a, gdy do jego nozdrzy dostał się zapach krwi. Chciał się jeszcze bardziej zbliżyć, ale ktoś uderzył go ramieniem i wszedł mu w drogę. Zimne błękitne oczy uderzyły w niego, a zaskoczony Seer dopiero po chwili zrozumiał, że osobą tą był Felix. Ten zatrzymał się krok przed nim, również zaskoczony....pobladł, ale przebił się przed mur gapiów i widząc młodszego ucznia w barwach swojego domu, skąpanego w posoce, zakręciło mu się w głowie. Przełknął ślinę i podszedł do najpewniej martwego ucznia. Chciał unieść mu lekko głowę, ale wyglądała ona jakby była z kamienia. Wtedy właśnie w korytarzu pokazali się równie przerażeni nauczyciele prowadzeni przez Tom'a Riddle'a oraz jeszcze innego prefekta od puchonów. Nauczyciele odciągnęli uczniów, a Skamander szybko wyciągnął lusterko z kieszeni i przytrzymał blisko ust ofiary. Sekundy dłużyły się zebranym niczym godziny, aż profesor wstał.

- Żyje, ale jest ciężko ranny - rzekł chłodno, a McCray, profesor od OPCM, wyciągnął różdżkę i uniósł ciało chłopaka w powietrze, by szybko przenieść jego do pielęgniarki. Profesorowie zaczęli odciągać dzieciaki od miejsca zdarzenia. Niektóre odchodziły z ulgą inne z przerażeniem....a jeden z nich trzymający nadal w objęciach brata, wpatrywał się miejsce gdzie nadal była krew chłopaka, gdzie leżał ranny dzieciak z domu Roweny i z jednej strony, cały czas dudnił mu w głowie głos, że coś takiego mogło spotkać Connie'go....ale też ból w jego głowie buzował jakby coś chciało się z niej wyrwać...ostrzec go. Chłopiec zadrżał zaciskając mocniej ręce na bracie. Czuł...że to coś....to coś nie ktoś.... Nawet nie zdawał sobie sprawy jak wstrzymał oddech, a jego serce biło na tyle mocno, że blondyn wtulony w jego pierś czuł je na własnym policzku. Przerażony Seer potrząsł ramionami brata.

- Luke? - zapytał słabo, ale ten nadal stał jak otępiały, dopiero gdy przed twarzą stanął mu profesor Skamander, Luke lekko uniósł głowę patrząc swoimi zielonymi ślepiami w nauczyciela. Ten zadrżał, nie lubił zwracać na siebie uwagi, ale zdawało mu się, że dzieciak powoli zatraca się we własnych myślach.

- Zaprowadzę was do waszego ojca - powiedział i zasłaniając sobą widok zaczął odprowadzać dwójkę Seer'ów do komnat profesora wróżbiarstwa. Ich odejściu przyglądały się dwie osoby, które miały swoje podejrzenia....czy na pewno Luke nic nie wie?

Felix pamiętając ich spotkanie ostatniej nocy oraz zapowiedź chłopaka, że ten zemści się na jego domu pobrzmiewała mu w uszach, przez co zaczął się obawiać....czy nie nowy Seer stoi za tym wypadkiem?

Riddle natomiast myślał wciąż nad żartem podczas wczorajszego spotkania Luke'a z nim. "Nie sprawdzisz, czy ten krukon żyje?" Pytanie to pobrzmiewało mu w uszach. Czy on mógł to zrobić? Czy na pewno był to niewinny żart? Czy powinien to zgłosić?

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz