Rozdział 67 :

298 35 43
                                    

Uspokojenie Luke'a zajęło dłużej niż Riddle by chciał, jednak nie na tyle na ile obawiał się. Chłopak był wyraźnie już zmęczony późną porą i dużą ilością nauki, więc przywarł do jego łóżka i poduszki, prawie od razu gdy tylko na nie padł. Nie miał pojęcia o co chodziło chłopakowi. Seer mówił nie składnie, jąkał się i mruczał pod nosem bez sensu. Tom sam był zmęczony tym dniem, więc dziękował w głowie Merlinowi, że nie musiał się na tą chwilę przejmować tym czym przejmował się brunet.

Wykąpał się osuszył i sam chciał paść na swoje łóżko, gdy w końcu doszło do niego, że Luke zajmował połowę jego wygodnego łoża. Nie miał z tym aż takiego problemu. Może przez zmęczenie, albo przez to, że chłopak dość częśto lądował w jego pokoju, na jego łóżku, więc być może się przyzwyczaił. Dla jednak swojego spokoju zdjął z chłopaka gruby i ciężki płaszcz i sam położył się obok chłopaka.

Temu wszystkiemu przyglądał się Cedric lekko zaciskając usta i zęby. Czuł się podle, bo sam nienawidził Riddle'a za to co mu zrobił, co zrobił jego rodzinie, magicznemu światu oraz Harry'emu. Trudno mu było przemówić sobie do rozsądku, że ten leżący obok jego Harry'ego nie był Voldemortem. Jeszcze nim nie był, może i nigdy nim nie będzie, jeśli uda się wszystko. Tak bardzo chciał wybudzić wspomnienia Harry'ego, ale nie chciał zniszczyć Luke'a. Widział jak ten jest tutaj szczęśliwy, mimo przyciągania problemów równie mocno co w swoim czasie, ale tak bardzo chciał go mieć z powrotem, dla siebie. Jednak nie wiedział jakby ich historia się potoczyła, gdyby nie Turniej Trójmagiczny. Czy udałoby im się zapoznać, gdyby się nie odbył? Czy wtedy Harry byłby nim zainteresowany? Może miałby więcej czasu by zwrócić na niego uwagę podczas meczy Quidditcha? Może on, Cedric Diggory, sam by do niego zagadał jak wielokrotnie próbował, a może gdyby chłopak nie posiadał wokół siebie otoczki bohatera, nawet sam by go nie zauważył? Za wiele mogło pójść nie tak by Cedric mógł zachować się egoistycznie i zabrać go dla siebie, a nawet jeśli udałoby im się cokolwiek zacząć, to Draco pewnie byłby dla niego największym wrogiem.

Tutaj Luke i Tom mogli być szczęśliwi. Tom zaznałby szczęścia przy boku Luke'a, a Luke miałby w końcu spokój, prawdziwych przyjaciół oraz rodzinę. Cedric usiadł na ziemii obok strony na której spał zielonooki i delikatnie przejechał swoją widmową dłonią po jego ramieniu.

Tak wiele się nie udało, że w końcu coś musi prawda? Ten plan musi dojść do skutku...

***

Luke przyzwyczaił się do poranków w pokoju Ridlle'a. Nie czuł się tutaj jak intruz, chociaż odrobinę zawstydzało go to, że Tom nawet chętnie zezwalał mu zostawać z nim w nocy. Od zakończenia przygody z baziliszkiem zdarzało mu się to coraz częściej, więc nadal czuł się odrobinę zażenowany, że wpychał się w przestrzeń Tom'a, który nie był na tyle nieuprzejmy by go wyrzucić za drzwi.

Wstał więc i przeciągnął się, patrząc na drzwi i na śpiącego Tom'a. Musiał wstać i przebrać się oraz umyć. Dzisiaj mieli ostatni wypad do Hogsmeade, by przygotować prezenty. Luke wstał więc i cicho wyślizgnął się z pokoju, szybko skorzystał z toalety w dormitorium, a następnie wrócił do pokoju szatyna. Brązowooki spał nadal w najlepsze. Na jego lewym policzku można było zobaczyć małą zaschniętą rankę, a na jego odsłoniętych ramionach, kilka siniaków, krwiaków, które wyglądały jak malinki na jego marmurowej skórze oraz zadrapania. Wyglądł tak jakby miał bardzo...pracowitą noc. Więc gdy tylko ta myśl przeszła przez głowę Luke'a tego pochłonął rumieniec od dekoltu po uszy. Przetarł twarz dłońmi próbując o tym zapomnieć, aż w końcu odetchnął i pokręcił głową. Był zbyt zniesmaczony tą myślą. Odrobinę zdenerwowany na siebie i na Tom'a, chociaż nie miał pojęcia dlaczego. Słysząc jednak głośne westchnienie i przewracanie się na bok spojrzał na Riddle'a, który zaspany wpatrywał się w niego.

- Co? - mruknął chłopak przecierając oczy. 

- Kto cię tak użądził? - zapytał Luke czując coś przypominającego złość? Zazdrość?

- Nikt ważny - prychnął chłopak. - A co zazdrosny?

- Bardzo. Sam chciałbym ci skopać tyłek - prychnął Luke, a Tom zaśmiał się pod nosem i usiadł na łóżku i oparł się o ścianę.

- Może kiedy indziej - dodał szatyn zmęczony tonem. - A jak z tobą? 

- Jest dobrze...- odparł mu Luke. - Trochę martwi mnie cisza - dodał po chwili brunet przytulając do piersi poduszkę.

- Cisza?

- Grindewald wie gdzie jestem, ale nie zbliża się przez Dumbledore'a - mruknął, a Tom wzdrygnął się na wspomnienie o profesorze Transmutacji. - Wiem, że dla ciebie może to brzmieć dziwnie, ale czuję ból za każdym razem gdy patrzę na tego starca.

- Masz na myśly...zaklęcie niewybaczalne? - zapytał prefekt odrobinę się spinając.

- Nie, nie....po prostu za każdym razem gdy widzę go, czuję ból w głowie, a moje wspomnienia wręcz dudnią. Kilka razy miałem wrażenie jakbym słyszał jak mówi do mnie, ale wykładał lekcje.

- Dumbledoore jest legilimentą. Może zechciało mu się wedrzeć do twojego umysłu - zaczął, ale Luke pokręcił głową.

- Nie, to inny rodzaj bólu. Doktor Moore też używał na mnie legilimencji, by sprawdzić mój umysł pod każdym kątem, dlatego jestem pewny, że przy Dumbledore'rze moje wspomnienia chcą wrócić. Myślę, że jeśli ktoś coś wie o mojej przeszłości, oprócz oczywiście Cedrica to on. Poza tym Cedric kazał mi się wielokrotnie trzymać od niego z daleka, więc może...

- I Cedric ma rację- wtrącił się Riddle uciszając mniejszego chłopaka. - Dumbledore jest niebezpieczny, nienawidzi Slytherinu i jest zbyt potężny byśmy mogli się z nim mierzyć. Dlatego trzymaj się od niego z daleka.

- Tak, ale ty masz z nim zajęcia...

- I tylko ja z nim będę je miał - warknął Tom. - Nawet nie myśl o zbliżaniu się do niego, ty czy ktokolwiek inny i uwierz mi, że ten stary chuj nie jest wart nawet tego byście zwracali na niego uwagę.

- Ale...- Tom złapał Luke'a za ramię i szarpnięciem zbliżył go do siebie, jednocześnie drugą dłonią zasłaniając mu usta.

- Nie. Koniec tematu. Ty i reszta siedzicie na tyłkach. Grindewald i Dumbledore nie są waszym problemem i nie będą - naciskał Riddle, ale brunet wyszarpał się z jego uścisku. 

- Naszym? A twoim? Dobrze znam takie wymówki i jeśli coś jest twoim problemem to jest również moim - burknął Luke. 

-Nie, nie jest!

Luke zrobił się czerwony na twarzy i po krótkiej wymianie złowrogich i ostrzegawczych spojrzeń oboje odetchnęli, jak na zawołanie. Wiedzieli, że kłótnie o to są niepotrzebne oraz nie zaprowadzą ich do nikąd. Oboje odpuścili nie chcąc naciskać na drugą osobę, aż w końcu Luke spojrzał na Tom'a, gdy zrozumiał podszytą prawdę pod słowami szatyna. 

- Dumbledore cię torturuje.

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz