Rozdział 28 : Preludium

987 101 4
                                    

Maxwell siedział wbity w siedzenie, gdy on i Aiden usłyszeli co zrobił...czego dokonał Luke. Na szczęście Pod Trzema Miotłami, jak zawsze był tłum i nikt nie przysłuchiwał się ich rozmowie, a nawet nie patrzył na nich. Moore oraz Potter spojrzeli po sobie, aż w końcu gryfon pękł i pochylił się nad kremowym piwem do rodzeństwa Seer.

- Już? Tak po prostu? - zapytał się dla pewności, jakby przed chwilą nie dostał spokojnego i szczegółowego opisu przebiegu wydarzeń.

- Tak - prychnął Luke. - Wszystko idzie zgodnie z moim planem.

- Ale...-zaczął nagle Aiden chcąc się wtrącić. - Zazwyczaj by dostać się do drużyny, osoba potrzebuje miesięcy treningu...by przekonać do siebie drużynę i...

- Ja poszedłem po łatwiejszą drogę. Nie muszą mnie lubić - prychnął chłopak. - Będę szukającym, więc nie będzie aż tak wielkiej współpracy.

- Będą musieli cię bronić przed tłuczkiem - mruknął puchon ponuro, wyobrażając sobie jak te wężowe gęby pewnie nie będą nawet udawały, że polubiły chłopaka. Jednak Luke na jego słowa wzruszył tylko ramionami.

- Jeśli będę szybszy od tłuczka, to nie będą musieli.

Wszyscy patrzyli na niego z lekką rezerwą. Do tej pory ich ślizgon nie pokazywał aż takiej pewności siebie, ale nie przeszkadzało im to, mimo że nadal się martwili...nie tylko o kontuzje podczas gdy.

- A co do przekonania nauczycieli i dyrektora...jak to zrobiłeś? - zapytał Maxwell. Już wcześniej widział jak jego przyjaciel...jakoś wydaje się być charyzmatyczną i niebezpieczną osobą, a to że nagle udało mu się coś takiego, było dość niezwykłe.

-Poprosiłem?...w pewnym sensie - rzekł chłopak zastanawiając się. Nie była to w pełni manipulacja przecież, więc nie mógł tego tak nazwać. - Po prostu naprowadziłem ich na to, co chciałem osiągnąć.

- To jest manipulacja - rzekł gryfon, wzdychając.

- Ja się z tym nie zgadzam. Nie zrobili tego wbrew swojej woli.

- Ale...-zaczął Potter, jednak przerwał, gdy wszyscy usłyszeli dzwonek od drzwi, a do Pubu wpadła gromadka Riddle'a. Luke nawet nie rzucił im spojrzenia chociaż jego towarzysze nie mogli się powstrzymać od kilku nieprzychylnych spojrzeń, które z resztą, zostały im oddane.

Towarzysze dupka zasiedli na wolnych miejscach nie tak daleko stolika Seer'ów, Moore'a i Potter'a, jednak jak najlepiej potrafili ignorowali wspomnianą czwórkę, jakby byli robakami. Luke zastanowił się przez chwilę, chciał jeszcze jakoś utrudnić tej paczce życie, ale potrzebował planu...ale to przyjdzie z czasem, najpierw jedna rzecz...potem druga...a potem może nawet trzecia.

Nie polubił tych ślizgonów i chciał odrobinę im napsuć krwi...na tą chwilę, a potem chciał zając się krukonami, bo już od dawna odwlekał ich karę. Nadal nie miał pojęcia co mogli zrobić Connor'owi...i czemu się od niego tak odcinają, ale na pewno nie miał zamiaru puścić im płazem chociażby jednego złego spojrzenia w stronę JEGO brata.

- Luke? -zapytał się nagle Connie, lekko szturchając go w ramię.

Brunet spojrzał na Seer'a i uśmiechnął się ciepło i promiennie.

- Wybacz, zamyśliłem się.

- A o czym myślałeś? -zapytał Aiden, dopijając swoje piwo.

- ...O tym, że zawsze będę przy was i będę was bronić - nastąpiła chwila ciszy, aż w końcu Potter zaśmiał się głośno.

- Urocze, ale nie zapominaj...- rzekł celując palcem w niego. - Vice Versa zgubo.

Ich grupka zaśmiała się, jednak wszyscy wiedzieli, że słowa Luke'a miały drugie, ciemniejsze, mroczniejsze dno. Przeszkadzało im to, jednak z drugiej strony, mogli tylko zrzucać winę o to na jego przeszłość i może pozostałości jego starego charakteru. Każdy miał nadzieję, że nigdy nie przyjedzie im spotkać osoby, którą był Luke przed wymazaniem pamięci, bo ta persona zdecydowanie nie była ich kochanym i opiekuńczym przyjacielem, który tylko od czasu do czasu miał przebłyski.

***

Maxwell przypatrzył się zdjęciu w gazecie i uniósł lekko brew patrząc na Luke'a oraz Connor'a, którzy sami trzymali własny egzemplarz. Czując na sobie wzrok Potter'a, kruczowłosy rzucił mu spojrzenie i wzruszył ramionami.

- Czemu dopiero teraz? - zapytał się nagle Aiden stojący za Max'em. Krukon westchnął i przewrócił oczami.

- To oczywiste - prychnął. - Przecież jest niedziela, wszyscy mają czas na przeczytanie gazety. Każdy chce też nadgonić informacje z ostatniego tygodnia, a wyjście informacji, o tajemniczym chłopcu, nieznanej przeszłości, ukrywanego przez Ministerstwo oraz, który ma znajomości z Czarnym Panem, oraz został....

- Okej, okej już rozumiem - prychnął Moore i podrapał się po głowie. - Ale co z tym zdjęciem?

Szatyn wskazał zdjęcie, na którym Connor przytula Luke'a, ale ten lekko się krzywi, przy tym. Nowy Seer lekko nadął policzki.

- Connie złapał mnie za ramię - powiedział nadymając policzki, jak jego brat gdy się złości.

Pozostała dwójka prychnęła śmiechem, a czerwony blondyn patrzył w dół. Teraz wszyscy będą sądzić, że Luke jest dwulicowy, przez niego i to zdjęcie...a przynajmniej tak mu się zdawało.

Luke potargał włosy swojego brata, zmuszając go do wrócenia do rzeczywistości.

- Daj spokój. Każdy mądry człowiek będzie wiedział, że gazety lubią mieszać i podkoloryzować swoje "informacje", nie ma sensu się tym przejmować. Poza tym nie przeszkadza mi bycie "złym bratem" w oczach innych, jeśli jestem dobrym bratem dla ciebie.

Potter pokiwał lekko głową. Luke rzeczywiście miał w sobie dużo z manipulatora, a szczególnie to, że posiadał wielką empatię...i jeszcze lepiej potrafił wykorzystać swoją wiedzę w uroczych słówkach.

Grupa szybko zeszła z tematu i zaczęła dyskusję na nowe tematy. Nie było sensu ciągnąć dalej tego. Nie mogli wpłynąć na opinię publiczną, a zdawało się, że Luke nie miał żadnych problemów z dezinformacją Świata Magicznego.

Nowy Seer miał inne problemy, a raczej myśli na głowie. Musiał jakoś wytrzymać tydzień nauki w szkole, jak przypuszczał tyle zajmie dyrektorowi załatwienie stabilizatora, a potem gdy otrzyma go, będzie mógł zacząć podburzać więzy pomiędzy Riddle'em, a Malfoy'em oraz Black'iem, po tym będzie mógł ich zostawić samych, a Lestrange i reszta...ich inaczej załatwi. To będzie próba, przed wbiciem się między krukonami i "małych" szaradach w ich domie. Nagle wpadło mu coś do głowy. Chwycił za rękę Connor'a i spojrzał na niego nagląco.

- Możesz mi powiedzieć? - zapytał się nagle.

- Co?

Brunet odciągnął brata od zaskoczonych przyjaciół, wbił w niego wzrok i zaczął.

-Powiedz mi proszę co i jak z Kirkiem - rzekł dobitnie, jednak widząc, że Connie formuje już sprzeciw, przerwał mu. - Chcę wiedzieć, by formować powoli plan, na odegranie się.

- Nie! - krzyknął od razu Connor. - Nie zgadzam się! To przyniesie tylko więcej problemów...

- Ale jeśli zrobił...

-Nie! Nie! Nie! Nie chce więcej problemów.

Luke westchnął i przekręcił głowę w pytaniu.

- Mogę pomóc, a skoro ja zająłem się swoim problemem, to....

-To odczep się od mojego. Dopóki jesteś moim bratem i jesteś za mną, to zostaw to. Nie chcę kolejnych problemów.

- Connie...- mruknął zawiedziony chłopak.

Blondyn pokręcił głową. Nie chciał kolejnych problemów. Miał już przyjaciół i brata, chciał tylko tyle, lojalnych towarzyszy. Obrażony lekko na Luke'a wrócił do Maxwell'a oraz Aiden'a. Chciał zostawić to, chociaż czuł, że jego uparty brat tego nie zostawi.

I miał rację. Luke poczuł się urażony, że jego brat zabronił mu sobie pomóc, jednak nie zrezygnował z tego. Skoro Connor nie chciał mu powiedzieć, to dowie się od krukonów oraz Felix'a...potrzebował jedynie wymówki, do ataku....bo bachory zostały już poinformowane o zagrożeniu.

Postanowił jednak nie mieszać w to Connor'a. Skoro on nie chciał tego widzieć, to on załatwi wszystko w cieniu....brutalnie i niezauważenie.

Wrócił do grupy udając poddanie, ale chyba nikogo nie nabrał.

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz