Rozdział 16 : Pierwsze wrażenie

1K 114 5
                                    

Uczata w Wielkiej Sali przyprawiała go o silne bóle głowy, zrzucił to na duchotę w pomieszczeniu oraz wiele osób, które z chęcią śpiewały wraz Tiarą przedziału, oraz wybuchy radości ze strony członków domów gdy jakiś pierwszak został przydzielony. Jego usta lekko się wykrzywiły w uśmiechu, ale mimowolnie szukał wzrokiem swojego brata i przyjaciół przy innych stołach. Dojrzał ich po długich minutach. Z niezbyt miłym uczuciem dojrzał, że jego brat siedzi sam na szarym końcu i nie wygląda na zadowolonego ze swojej pozycji, raz nawet złapał jego wzrok, jednak szybko uciekł, najpewniej zawstydzony swoją pozycją w domu kruka.

Luke poczuł złość, jednak sam był na straconej pozycji w Slytherinie, więc nie mógł pomóc bratu. Musiał jakoś stać się silniejszym...może odzyskać wspomnienia i wiedzę. Wtedy będzie mógł się odwdzięczyć Seer'om za opiekę...oraz za niańczenie przez ostatnie dwa miesiące. Przeczesał dłońmi mimowolnie włosy i westchnął odrobinę zmęczony tłumionym bólem głowy.

W końcu uczta doszła do końca i nikt nawet nie dojrzał jego obecności przy stole węża, teraz jednak nadszedł czas by wyjść do pokoju wspólnego, więc miał nadzieję, że odnajdzie tego Abraxasa lub dojdzie tam z tłumem. Przeczekał najgorsze minuty gdy całą powodzią ludzie wychodzili z sali, po czym wstał i sam zaczął iść za mniejszą grupką osób, jednak po kilku krokach zatrzymało go dziwne uczucie obserwacji. Po kilku sekundach stanął przed nim Abraxas i za jego plecami minęła grupka, z którą siedział przy kolacji. Luke dojrzał w niej chłopaka, z którym zamienił kilka słów w bibliotece i spotkał na stacji, ten jednak najpewniej go nie rozpoznał lub zupełnie zignorował.

Luke skupił się na blondynie stojącym przed nim, który marszcząc brwi w niezadowoleniu obrzucił go nieprzychylnym spojrzeniem.

- Dlaczego nie szedłeś za mną? - zapytał się z czystej ciekawości, czekając na odpowiedź.

- Kiedy?

- W Sali...

- Bo usiadłeś ze swoimi przyjaciółmi, a ja nie mam zamiaru siadać między wami, to na pewno byłoby....- Luke zastanowił się nad słowem. - problematyczne dla was, by osoba obca przysłuchiwała się waszej rozmowie.

Abraxas uniósł brew. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Zazwyczaj ślizgoni są pyskaci i lekko się wywyższają, ale ten chłopak odparł mu prosto bez próby zachowania twarzy nawet w tak prostej sprawie. Chłopak przełknął ślinę.

- Rozumiem...- mruknął jedynie i kiwnął mu głową i zaczął iść za nim. Zaczął go oprowadzać po zamku starając się iść wolnym krokiem, dwa korytarze za grupą pierwszaków, która chwilę wcześniej poszła z Tomem zwiedzać progi zamczyska. - Skąd jesteś? - zapytał się by zagaić przyjemniejszą rozmowę, Luke jednak wzruszył ramionami, nie bąkając nawet słowa. Widząc jego apatię Malfoy zrezygnował z zadawania pytań. Chłopak wyraźnie był do niego wrogo nastawiony, a on nie chciał sobie ubliżać i zmuszać do konwersacji, kogoś wyraźnie obojętnego. Tego właśnie nie lubił w swoim domu, tej części egoistyczno-pasywnej.

Abraxas ze znudzeniem oprowadzał chłopaka po salach, czując irytację za każdym razem gdy patrzył zielonookiemu w twarz. Na każdą zaczepkę, pytanie czy słyszy lub rozumie odpowiadał kiwnięciem głowy lub co gorsza wzruszeniem ramion, w końcu ciężka przeprawa skończyła się na lochach, a Malfoy powiedział hasło i stuknął różdżką w ciemną ścianę lochów. Ta rozsunęła się i pozwolono im przejść.

- To koniec naszej wycieczki - oznajmił sucho, spodziewał się, że chłopak już go zostawi, jednak gdy ten już miał odejść głos chłopaka go zatrzymał.

- Dziękuję, za oprowadzenie - rzekł spokojnie. - Ale nie mam pojęcia gdzie są dormitoria. Dyrektor w liście podał mi jedynie numer pokoju.

- Dormitoria są po prawej stronie, damskie po lewej. Jeśli zapuścisz się głębiej do wschodniej strony lochów znajdziesz wspólne łazienki, ale każde dormitorium na również własną.

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz