Rozdział 25 : Prawda

1K 100 28
                                    

Connor szedł naburmuszony z Luke'iem, który w swoim ślizgońskim ubraniu zmierzał wprost na zajęcia z nim. Jego brat przyniósł mu jego książki, prosząc jednego z jego współlokatorów o pomoc, a teraz denerwował się, bo nie sądził, że jego brat nie ominie pierwszego dnia zajęć od ataku Grindewalda. Nie mógł powiedzieć, że był zaskoczony, ale już dostał od niego reprymendę, bo Maxwell, który obudził się wczoraj poczuł się odrobinę gorszy i również chciał się wybrać z nimi na lekcje, na szczęście jemu łatwiej było przegadać do rozsądku niż brunetowi, który poprawiając swoje ubrania w biegu chciał zdążyć na pierwsze zajęcia, chociaż przez małe problemy z podręcznikami on i jego brat nie zdążyli na śniadanie.

- ugh...- mruknął blondyn, zwracając uwagę brata. - Obiecałeś...

- To był wypadek - prychnął Luke. - Obiecuję, że to ostatni raz - powiedział lekko się uśmiechając. - ...w tym miesiącu.

Seer nadął policzki, ale nie odezwał się w tym temacie już, wiedząc że nie wyperswaduje tego nawyku w Luke'u samym gadaniem. Przez dłuższą drogę zaczepiali się słownie, aż w końcu stanęli przed drzwiami, Luke już wyciągał dłoń by otworzyć drzwi do sali z Zaklęć, jednak jego brat go powstrzymał.

- Jesteś pewny? - zapytał.

- Czego tym razem, że się dobrze czuję, czy że chcę się dalej uczyć? - zażartował Luke. Słyszał te pytania dzisiaj od brata tak wiele razy, że zaczęło go to bawić, jak chłopak się zaciął na tej jednej formułce.

- Czy jesteś pewny, że nie chcesz już ciągnąć swojego odmiennego wyglądu...- burknął Connor.

- Connie...to była przykrywka tylko dla szpiegów Grindewalda i niego samego. Spaliłem ją więc, nie ma sensu tego ciągnąć. I tak obawiałem się, że mnie wywalą ze szkoły z powodu czarnoksiężnika.

- Ministerstwo woli mieć cię pod ochroną...- mruknął blondyn. - Mają nadzieję, że jak sobie coś przypomnisz to może im pomożesz z tym cholernym czar....

Luke pstryknął go w nos, a Connor spojrzał na niego zaskoczony.

- Nie wolno ci przeklinać braciszku, a wracając do twojego pytania, tak jestem pewny. Wolę swój własny wygląd, nawet jeśli muszę wrócić do noszenia okularów przez tego cholernego Czarnego Pana.

Connor odwdzięczył mu się również pstryczkiem w nos i po chwilowej ciszy oboje weszli na zajęcia, spóźnieni o kilka minut. Cała sala zatrzymała się, a profesor Evans uniósł lekko brew widząc zielonookie, przybrane rodzeństwo. Luke skłonił się wraz z Connor'em.

- Przepraszamy za spóźnienie - powiedział chłopak, a nauczyciel bez pytania kiwnął głową, nie chowając zdziwienia w oczach. Co jak co, ale nie spodziewał się, że brunet będzie w stanie o własnych siłach przyjść na zajęcia.

- Strona pięćdziesiąta piąta - mruknął im w odpowiedzi, a Seer'owie usiedli na swoich miejscach i zaczęli z wolna czytać swoje zadanie na dzisiaj. Byli ciągle obserwowani, jednak starali się z całych sił unikać kontaktu z innymi dzieciakami, na jakiś czas mieli dość rozrywki.

Po zakończonych zajęciach, Luke postanowił zebrać się w sobie i zapytać, czy Riddle czuje się na tyle dobrze by wznowić z nim korepetycje. Dlatego wyszedł jako pierwszy z sali wróżbiarstwa i zaczekał aż Tom oraz jego świta wyjdą z pokoju, chociaż tym razem o dziwo każdy jakoś się wlókł wychodząc z sali, a Aiden zdążył nawet pojawić się zaraz obok nich idąc z zupełnie innej części zamku. On oraz Connor rzucili pytające spojrzenie brunetowi, a ten wzruszył ramionami. Nie zaczęli jednak rozmowy, bo ślizgoni w końcu wychodzili z zajęć.

Luke podszedł do ślizgonów, a ci zaskoczeni jego widokiem lekko zamarli w bezruchu. Seer jednak zignorował ich i spojrzał wprost na Riddle'a wwiercając się w niego spojrzeniem.

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz