Rozdział 40 : Następny

850 83 12
                                    

Luke patrzył na Connor'a, niepewnie stojąc z drugiej strony pokoju. Ich ojciec patrzył to na jednego to na drugiego. Nie miał pojęcia, czy po prostu nie wyjść z pomieszczenia i nie dać im wolnej ręki by się pogodzili, ale z drugiej strony bardzo nie chciał ich opuścić, bo byli w ciężkiej i napiętej sytuacji.

Czekał, aż ciszę przerwie jego rodzony syn. Wiedział, że on długo nie wytrzyma i będzie potrzebował się wygadać, ale jednak przeliczył się, bo to Luke jako pierwszy poddał się, postanawiając zakończyć niewygodną atmosferę. Podszedł do brata i niepewnie otoczył go ramionami.

Seer spojrzał zaskoczony na brata, ten jednak odwrócił twarz od niego. Był równie miękki co każdy w tej rodzinie i nie mógł patrzeć na łzy brata. Nie ważne jak bardzo by był z nim skłócony, nadal pamiętał, że zawdzięcza mu o wiele więcej, a takie sprzeczki i kłótnie były normalne.

- Przepraszam - szepnął krukon by nie czekając nawet na odpowiedź zalać się łzami i szeptać to jedno słowo w kółko, aż załamał mu się głos. Luke poprawił na nim chwyt i westchnął, jednak wtedy Connor postanowił się rozgadać. - Wcale nie uważam, że jesteś w zmowie z Grindewaldem, nie jestem na ciebie zły i dziękuję, że wstawiłeś się za mną gdy mój dom mnie wyśmiewał. Przepraszam, że zabroniłem ci się wtrącać, że zdenerwowałem się gdy zagroziłeś Kirkowi. Przepraszam....wiem, że zrobiłeś to wszystko dla mnie, ale chcę byś miał spokojne życie, a nie poświęcał wszystko dla mnie...przepraszam...przepraszam...- Connor ciągnął dalej swój wywód jednak jego słowa zaczęły się powoli gubić w szlochu, a po kilku niewyraźnych zdaniach Luke miał już dość słuchania jęczenia brata.

- Już, już, Connie - rzekł klepiąc go po ramionach. - Wybaczam ci, więc przestań płakać.

Musiał jakoś odsunąć swoje uczucia, które nadal były zranione.

Connor jednak zaniósł się głośniejszym płaczem, a Luke wpadł w małą panikę. Zaczął szybko zapewniać brata, że nie jest zły, sam przeprosił kilka razy za bycie oschłym i ignorowanie go przez ten tydzień, aż w końcu po dobrych kilku chwilach blondyn uspokoił się. Cała koszulka oraz rękawy Luke'a były mokre od słonych łez brata, jednak na tą chwilę nie marudził wcale. Lepiej było mu się pogodzić niż ciągnąć tą szopkę.

W końcu gdy Connor odkleił się od brata, jego oczy i policzki były czerwone. Patrzył w dół zażenowany nie tylko tym co zrobił, ale i swoimi przeprosinami, które głównie składały się z płaczu. Nowy Seer lekko się uśmiechnął i pogłaskał chłopaka po głowie.

Wtedy jednak coś uderzyło w nich oboje, a był to wzrok....wściekłego ojca, który dowiedział się kilku ciekawych rzeczy.

***

Luke oraz Connor siedzieli na łóżku i pochylali głowy gdy ich ojciec, pierwszy raz zdenerwowany na swoje pociechy, zrózgał ich za zatajanie tylu informacji. Był wściekły jednak gdy dostał całe światło na sytuację zrozumiał, że chłopcy raczej chcieli wszystko trzymać pomiędzy sobą. Rozumiał to, w końcu nastoletni wiek był ciężki i chcieli się z tym zmierzyć sami. Postanowił więc za bardzo nie mieszać się w to, jednak to nie zmieniało jednego...należała im się kara za ten bajzel.

- Porozmawiamy rano o waszej karze - postanowił w końcu, a jego synowie spuścili jeszcze niżej głowy. - A teraz idźcie spać. Jest późna godzina więc lepiej jak zostaniecie tu, nadal nie złapaliśmy tego co skrzywdziło tamtego krukona, więc wolę byście zostali tej nocy u mnie.

- Ale...- zaczęła mała wersja mężczyzny, jednak ten uciszył go srogim spojrzeniem.

- Jesteście wszystkim co mi pozostało - rzekł, a słowa te uderzyły w chłopców. - Macie o siebie dbać nawzajem, a ja będę o was.

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz