Rozdział 60 : Komnata Tajemnic cz.3

587 77 13
                                    

Niewybaczalne zaklęcie uśmiercające uderzyło wprost w twarz Luke'a. Tom patrzył na to w niemym przerażeniu, a gdy zielone zaklęcie uderzyło w bruneta, krew zagotowała się w nim, jego różdżka automatycznie wystrzeliła w jej kierunku, jednak nie zdołał wiele więcej zrobić, bo ruch dłoni Luke'a, w której nie było nawet różdżki odrzuciło ją w tył, a zaraz po tym przycisnęło do marmurowej głowy.

Riddle oraz Black otworzyli szerzej oczy i spojrzeli na bruneta.

Jego twarz wyrażała powagę i cichą furię, która paliła się w jego czerwonych tęczówkach. Zimna magia za szczypała ich, a Tom aż zadrżał czując jak coś owija się wokół jego szyi, jednak nie odezwał się. Luke zerwał z szyi stabilizator, a jego rdzeń zaczął bić i wibrować magią. Wtedy z kanałów wyłonił się zwabiony magią bazyliszek, jednak zatrzymał się zaledwie kilka metrów od Luke'a i ciała Connor'a. Brunet rzucił mu krótkie spojrzenie, a potwór syknął do niego.

- Kim jesteś? - bazyliszek wysunął język zasmakował powietrze.

- ...Chłopcem, który przeżył - odpowiedział mu Luke w wężej mowie, po czym wyciągnął dłoń w stronę bestii, a ta zasyczała w bólu i padła na ziemię podrygując w agonii.

Ramiona Tom'a i Oriona opadły, gdy zdali sobie sprawę, że czarna magia uśmierciła bazyliszka, a Luke nie wyciągnął nawet różdżki i nie wyszeptał zaklęcia. Avida czując przytłaczającą magię może i równą tą jej Pana, zachłysnęła się własną śliną, a łzy spadły po jej policzkach wraz z realizacją co ją czeka.

- Co....co to ma znaczyć? - krzyknęła, jednak Luke nie dał jej odpowiedzi. Jej różdżka wylądowała w dłoni Luke'a, a zaraz po tym krótki, ale perfekcyjny ruch ręki został wykonany w jej stronę, a z ust bruneta wyszło ciche, ale i pełne mocy - Avada Kedavra.

Dziewczyna padła na posadzkę od razu martwa.

Tom odsunął się przerażony od Luke'a, jednak ten nie dojrzał nawet tego ruchu, po czym zsunął delikatnie Feniksa z brzucha brata, a ten wykorzystując okazję uciekł do spetryfikowanych profesorów, którzy leżeli na końcu komnaty.

Riddle chciał podejść do Luke'a i go uspokoić, lub odejść jak najdalej od niego czując, że ten jest tykającą bombą, jednak zanim zdążył zdecydować, usłyszał głos chłopaka.

- Skąd wiedziałeś, że on umrze? - zapytał, jednak wokół nich nie było nikogo, a Orion nie miał prawa go usłyszeć.

- C-co...?- zapytał, jednak nie otrzymał odpowiedzi....ale Luke już tak.

- Nie wiedziałem.....po prostu....osoby, które cię kochają, zawsze kończą na twoich kolanach - rzekł cicho Diggory, nie widzialny dla oczu prefekta ślizgonów.

- Ty też? - dopytał Luke jeszcze bardziej konfundując Riddle'a.

- ...Też...-mruknął Cedric. - Ale teraz masz szansę temu zapobiec - powiedział ożywiony. - Możesz go ożywić. Slytherin wiedział copisze, a ty masz moc i kamień wskrzeszenia. Użyj tego i ożyw Connor'a.

- Nie wiem jak....nie potrafię...- wyszeptał roniąc łzę nad piersią brata.

- Wiesz jak....wspomnienia mogą uciec, ale nie wiedza. Dlatego wiedziałeś czym jest bazyliszek, dlatego wiesz co trzeba zrobić...Luke...pomogę ci, ale musisz sobie zaufać.

- Czemu nie mogę dostać po prostu swoich wspomnień? - zapytał Luke i spojrzał na Cedric'a kątem oka.

- Bo to przyniesie ci nieszczęście - mruknął Diggory, chociaż nie brzmiał przekonująco. Luke kiwnął głową i odetchnął.

Tom poczuł jak zimno narasta wokół Luke'a i chociaż jego oczy znów przybrały swój nienaturalny zielony odcień, Riddle poczuł, że nie powinien nawet głośniej oddychać. Aura wokół chłopaka wydawała się krwawa, gorsza od jakiejkolwiek czarnej magii jaką poznał od Dumbledore'a czy z własnych ksiąg. Rdzeń Luke'a zadrżał i zaczął jaśnieć prześwietlając się przez jego skórę. Bił niczym drugie serce chłopaka, a ten ułożył swojego brata, sztywno na posadzce, a następnie wypuścił z ust powietrze.

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz