Rozdział 55 : Bazyliszek

695 93 7
                                    

Luke uśmiechał się krzywo do Tom'a, który zrezygnowany patrzył się wprost przed siebie ignorując przepraszający wzrok bruneta. Znudzone spojrzenie wbijał w koniec sali, czekając aż przyjdzie nauczyciel i będzie mógł wykonać ten cholerny szlaban.

- Przepraszam...- doszedł go szept od strony Luke'a. Spojrzał na niego spod byka, a Luke jedynie skłonił głowę i wzruszył ramionami. Nie miał pojęcia dlaczego ten głupi idiota sprowadza na niego tyle kłopotów. Chciałby być wściekły na niego....ale z drugiej strony było to całkiem zabawne, jednak nie mógł pozwolić by brunet myślał, iż wrzucanie go za każdym razem do swojego bagna jest w porządku.

Connor stojąc obok brata dusił się jednak ze śmiechu. Myślał, że sam będzie musiał wypełniać obowiązki. Ale to, że Luke pociągnął za sobą prefekta było komiczne dla niego, a szczególnie mina "totalnego zadowolenia" Riddle'a wydawała się zbyt dobra.

Stali w trójkę czekając na nauczyciela, przy którym mają spędzić swoją karę....i każdą kolejną przez następny miesiąc. Luke starał się nawiązać jakąś przyjazną nić z szatynem ten jednak skrzętnie go ignorował, w końcu jednak do sali wpadł profesor Skamander, który dziarskim krokiem stanął przed nimi, ale nadal unikał kontaktu wzrokowego.

- Cieszę się, że przyszliście - mruknął. - Mam nadzieję, że nie będzie to dla was nie przyjemny czas - dopowiedział, jakby chciał poprowadzić lekcje, ale nie wiedział jak zacząć.

- Nie przyjemny? - zapytał Connor trochę zaskoczony. Przecież szlaban nie powinien być przyjemny.

- Tak... - mruknął profesor, ale zanim dopowiedział coś innego, w drzwiach sali pojawiły się kolejne osoby u których szczytu stał McCray.

- Profesorze Skamander - rzekł mężczyzna z szacunkiem skłaniając głowę, na co naukowiec odpowiedział mu tym samym. - Mam nadzieję, że znajdzie się jeszcze praca dla tej trójki - mruknął wskazując na Maxwell'a, Orion'a oraz Abrax'a, którzy z uśmiechami machali do przyjaciół ponad ich ramiona.

- Oh...oczywiście. Pracy jest dużo - powiedział zaskoczony mężczyzna, a Luke patrzył na przyjaciół zaskoczony z lekkim uśmiechem, widząc to McCray pokręcił głową i sam prychnął pod nosem.

- Ta dwójka ślizgonów, powiedziała, że to oni ciebie gonili po bibliotece, przez co ją zniszczyłeś, a Pan Potter rzucił zaklęcie na Pana Weasley'a, by stał się kotem...a jak wiemy Pan Weasley ma alergię na koty. Oni również będą z wami odbywać szlaban przez następny miesiąc.

Mężczyzna pokręcił głową z lekkim uśmiechem i nawet Skamander lekko parsknął, słysząc tą opowieść. Co jak co ale ta grupka była interesująca.

- Skoro tak, dziękuję za przyciągnięcie do mnie tych chuliganów. Zapewniam, że przez kolejne tygodnie chłopcy będą zajęci codziennie przynajmniej przez dwie godziny.

Mężczyzna kiwnął głową zadowolony i wyszedł z sali pozostawiając dzieciaki w rękach Skamandera.

- Więc....-mruknął mężczyzna i otworzył swoją tajemniczą walizkę, wskazał na nią i kiwnął głową. - Możecie wchodzić.

***

Przez kolejne trzy dni chłopcy nawet z wielką przyjemnością chodzili na szlaban. Całą szóstką zajmowali się sektorami zwierząt, sprzątali po nich, sprawdzali ich stan zdrowia oraz czyścili i opatrywali ranne istoty, a nawet karmili je dziennie ucząc się czegoś nowego, czegoś fascynującego o nich. Nikt nie żałował, że przychodził na te „zajęcia", a profesor wydawał się w niebo wzięty tłumacząc im pochodzenie i zachowanie każdego ze zwierzaków. Mimo, że praca nie należała do najczystszych bo sprzątanie łajna, na pewno nie było miłe dla ich nosów, to była to praca wręcz przyjemna. Gdy dbało się o te fascynujące kreatury z miłością i okazywało się im szacunek one również wydawały się niegroźne, mimo iż zachowywały swoją dzikość. Każdy polubił te istoty, ale nie tak jak Luke i Tom, którzy pokochali każde stworzenie. Wydawali się zafascynowani ich charakterami oraz przydatnością, jednak to Connor oraz Orion chyba najbardziej pokochali dopytywać profesora o szczegóły, tak się akurat również dzisiaj zdarzyło, że gdy Luke pielęgnował gniazdo feniksów. Dwa piękne osobniki pozwalały sobie czyścić pióra, stojąc zaledwie kilkadziesiąt centymetrów nad gniazdem wypełnionym trzema małymi jajami oraz popiołem.

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz