Rozdział 9 : Powiązanie z czarnoksiężnikiem

1.4K 109 27
                                    

Carther chciał zamknąć za sobą drzwi, jednak widząc jak syn niesie posiłek dla siebie i chłopca, przepuścił go w drzwiach, ale nie pozwolił przejść rodzinie Potterów. Siostra spojrzała na niego zdenerwowanym wzrokiem, ale starszy brat uciszył ją.

- Dajcie mu jeden dzień odpoczynku. Wiem, że Ministerstwo na was naciska, ale to dziecko i potrzebuje odpoczynku - rzekł. Dobrze wiedział, że Potterowie zapętlali swoje pytania i niczym zdarta płyta powtarzali sie, by jakkolwiek wyciągnąć informacje z dzieciaka, ale on nie miał ich...mówił im to on oraz każdy pracownik placówki. Ministerstwo bardzo naciskało na tą rodzinę, by jak najszybciej rozwiązać problem bezimiennego dziecka, ale według niego traktowanie rozmów z nim, jak przesłuchania, było okrutne. 

- Chcieliśmy tylko by Maxwell poznał go i może się dla niego otworzył - rzekł spokojnie Henry, wiedział co jego szwagier ma na myśli i zgadzał się z nim, jednak taka była ich praca.

- Nie otworzy się, bo nie ma co otwierać. Sam widziałeś, że chłopak był poddany wielokrotnemu zaklęciu zapomnienia...

- A twój syn co tu robi? - żachnęła się Robin. 

- Towarzyszy mu i próbuje się zaprzyjaźnić - rzekł Carther i przyjrzał się młodemu Potterowi. - Jeśli chcesz możesz wejść.

Max spojrzał na rodzicieli po czym zniknął za drzwiami, a dorośli zostali sami. Musieli poważnie porozmawiać.

***

Wchodząc do pokoju, dojrzał jedynie czarnowłosego chłopaka z zawiniętymi w bandaż oczami oraz kilka, swojego kuzyna Aiden'a, który żywiołowo opowiadał o domach w Hogwarcie, gdy nieznajomy jadł posiłek. Maxwell uśmiechnął się i przysiadł obok kuzyna, wtedy dopiero Aiden przerwał i przedstawił go. Czarnowłosy lekko kiwnął głową na przywitanie, ale się nie odezwał, co zaskoczyło chłopaka, ale nie miał mu tego za złe. Pewnie był dość nieśmiały.

Potter westchnął i spojrzał na drzwi.

- Kłócą się? - zapytał Aiden, a Max kiwnął głową.

- Nie wiem o co, ale dobrze znam ten wyraz twarzy twojego ojca.

Chłopcy westchnęli i wzruszyli ramionami ich rodzice często się kłócili. Zawsze mieli inne zdanie, mimo utrzymywania całkiem dobrych relacji. Chłopcy spojrzeli z wyczekiwaniem na chłopaka, który doszedł do połowy posiłku i wydawał się nie mieć chęci na dokończenie kolejnych kęsów. 

Aiden odłożył jego talerz na stolik i przyglądał mu się.

- Nie przeszkadza ci to? - zapytał się pacjenta, a ten lekko przechylił głowę w nierozumiejącym geście. - No wiesz...brak imienia?

Max uniósł brew i spojrzał zaciekawiony na kuzyna, a potem na drobnego dzieciaka. Ten zastanowił się i wzruszył ramionami, a po chwili zaczął pisać na kartce.

"Nie wiem. A powinno?"

Moore nadął policzki.

- Oczywiście! Zwracanie się do ciebie jest niesamowicie trudne dla nas, a dodatkowo każdy ma imię, ty też powinieneś je mieć - powiedział opamiętując się, że nie powinien za bardzo naciskać na chłopaka.

Chłopak zastanowił się przez chwilę. Dorośli byli mniej natarczywi, bardziej owijali w bawełnę i starali się nie skrzywdzić go nawet jednym słowem, jednak ten chłopak wydawał się znacznie bardziej otwarty jak i hałaśliwy. Po ciszy, która ciążyła dwóm zdrowym osobą w pokoju, czarnowłosy zapisał kolejne pytanie.

"Jak wybiera się imię?"

To pytanie było strasznie dziwne, wręcz po pierwszym szoku odezwał się Maxwell, który wyraźnie nie rozeznawał się w tej dziwnej sytuacji.

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz