Rozdział 11 : Nowa rodzina

1.2K 112 5
                                    

Connor krążył i wsłuchiwał się w odgłosy za drzwiami. Na dworze było strasznie gorąco, a słońce chciało wręcz spalić każde istnienie na świecie, więc schronił się w grubych murach rezydencji Seer'ów, która wyglądała mrocznie, ale nie miała żadnych mrocznych tajemnic. Młody blondyn usiadł na podłodze z czarnego marmuru i zaczął marudzić pod nosem. Chciał już znać tego "przyjaciela", a czekanie tylko go denerwowało. W końcu jednak usłyszał trzask teleportacji. Podskoczył z ekscytacji i przypadł do drzwi by je otworzyć tuż przed swoim ojcem oraz rannym chłopcem, który wyglądał jakby przeżył zawalenie się budynku na jego głowę.

Collin kiwnął synowi głową, który nagle stracił zapał widząc, że sytuacja jest poważna, a mężczyzna poprowadził niewidomego do wejścia domu i pomógł mu przejść przez próg by ten nie padł twarzą na ziemię. Gdy zamknął za nimi drzwi chrząknął. Sam czuł się odrobinę niepewnie, ale taką rolę sobie przybrał i nie miał zamiaru rezygnować z tego małego poświęcenia dla niewinnego dziecka.

- Luke...jak mówiłem jestem twoim opiekunem prawnym, to znaczy, że cię zaadoptowałem i jesteś teraz moim synem - rzekł dumnie i przyglądał się twarzy chłopca, który wolno kiwnął głową lekko zaskoczony tym nagłym czułym słowem. - Nie wiem co ci się przydarzyło, ale obiecuję że jesteś tu bezpieczny... - Seer dojrzał lekki rumieniec oraz zaciśnięte pięści i uznał to za dobry znak. - Nie będziesz tutaj sam mieszkał ze mną. Chcę ci przedstawić mojego syna, Connor'a Seer'a - rzekł i nakazał podejść cichemu Connie'mu do nich. Chłopak wysłał pytające spojrzenie ojcu, ale kiwnięcie głowy wystarczyło, by chłopak nabrał odwagi.

- Connor Seer -przedstawił się niepewnie i skinął głową, mimo że zdawał sobie z tego sprawę, że jego przybrany brat tego nie zobaczy.

Oboje chłopców lekko się zawstydziło i niepewnie spojrzało w dwa różne kierunki chcąc schować niepewność.

Collin widząc to zaśmiał się, a jego syn odżył i oburzony uderzył go lekko w ramię.

- Nie śmiej się - sprzeciwił się, ale mężczyzna położył im dłonie na głowach i lekko roztrzepał ich włosy.

Zapowiadało się wiele wyjaśnień....i całkiem miłe wakacje.

***

Collin posadził chłopców w ogrodzie i skrywając ich blade cery pod małym zadaszeniem poprosił skrzaty o lekki posiłek na ich małej rodzinki. Mężczyzna spokojnie zaczął tłumaczyć Connor'owi co się działo i dlaczego postanowił zaadoptować Luke'a. Nie miał zamiaru przed nim kryć tego co się stało chłopcu oraz tego w jakim jego nowy brat jest stanie. Uważał go za dojrzałą osobę, która zasługuje na wyjaśnienia. Również sam dopytywał czasami Luke'a, który dodawał małe szczegóły i zdawało się, że ich wspólna rozmowa rozładowała jakieś napięcie w nich. Mogli się zrelaksować widząc, że Luke zdecydowanie był cichą osobą...jak na razie.

Connor dumnie wypiął więc pierś i zaczął trajkotać na każdy temat jaki mu przyszedł do głowy. Zaskoczony Luke najpierw lekko się speszył, ale zaraz potem wsłuchał się w słowa chłopaka. Na przyjemnej rozmowie, czy raczej monologu minął im ranek oraz wczesne popołudnie. Po tym Collin odszedł pozostawiając chłopców samych, którzy przesiedzieli na świeżym powietrzu cały dzień, aż zaczęło się ściemniać. Connor nie planował ciągać na razie nowy nabytek po każdym kącie domu. Od samego początku widział jego problemy z chodzeniem, nie wspominając już o braku wzroku. Jednak świadomość, że jeszcze kilka dni i Luke, będzie mógł widzieć i mówić była całkiem przyjemna.

Chciał widzieć ekspresje chłopaka oraz usłyszeć jego głos była to czysta ciekawość i zainteresowanie. Nie przyzwyczajał się do myśli, że Luke zostanie jego bratem na zawsze, w końcu kiedyś odzyska wspomnienia i będzie chciał wrócić do domu, ale przyjemnie by było znaleźć przyjaciela, który nie porzuci go kilka dni po poznaniu.

Nowy Czas. Nowy PorządekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz