Jack

47 5 0
                                    

Jak zawsze jest tu ciemno i ponuro.
Na szczęście wiedziałem gdzie iść, trochę znałem już to miejsce.
Anna szła zaraz za mną, na końcu był Mikołaj.
Zatrzymałem się po paru krokach, wydawało mi się że coś słyszę.
- Czemu się zatrzymałeś? - spytała Anka.
- Bądźcie cicho przez moment. - nakazałem do moich towarzyszy.

Nie myliłem się, było kogoś słychać. Nie był to na szczęście głos Elsy, tylko wkurzonego Księcia Koszmarów. Oznacza to że nic jej nie jest. Zdaje się, że dała mu popalić. Byłem z niej dumny.
Ruszyłem za głosem który było coraz wyraźniej słychać.
Po kilkunastu krokach które zrobiliśmy, znów nakazałem się im zatrzymać a sam poszłem tam gdzie był On.
- Dają kobiety popalić co? - spytałem ironicznie.
Odwrócił się do mnie z groźną miną.
- Jak? - spytał.
- Jak z nią wytrzymuje? No cóż, do wszystkiego można się przyzwyczaić. - odpowiedziałem.
- Nie, nie o to chodzi. - powiedział zły - To coś w jej brzuchu jest bardzo silne. Odpiera mnie i chroni ją. Nie da jej się nic zrobić. Już wiem dlaczego w tedy nie mogłem ci nic zrobić i dlaczego mnie odpychało. Ta mała istota ma wielką moc. Ale to nic. Znajdę sposób.
- Miało być bez wojny. Pamiętasz naszą rozmowę? - chciałem go powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego.
- To ty jej nie chciałeś, ja nic takiego nie mówiłem.
- Ale dobrze wiesz że nie możemy się na wzajem pozabijać. - oznajmiłem.
- Tak, was wszystkich nie mogę zabić, ale chce chociaż jednego dla świętego spokoju. - wrzasnął i rzucił się na mnie jak by był w jakimś amoku.

Historia prawdziwej miłości✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz