Jack

446 31 1
                                    

Wstałem trochę obolały. Łóżko było tak nie wygodne, że bolał mnie kręgosłup. No cóż to nie moje łóżko, do którego byłem przyzwyczajony. Przywitałem się z Hunith, która była gotowa wyjść do swojej pracy na polu. Zjadłem z nią śniadanie i pożegnałem się.
Poszłem do Merlina, ale jego nie było u Gajusza. Pożegnałem medyka i kierowałem się do króla, który jak się okazało był w trakcie śniadania.
- Smacznego. Przyszedłem się pożegnać. Zrobiłem to po co przybyłem. W razie czego szukajcie mnie w Arendell. - powiedziałem.
- Cieszę się że przybyłeś Jack. Było miło Cię gościć. - powiedział Artur.
- Pamiętaj że zawsze jesteś tu mile widziany. - podeszła królowa i przytuliła mnie w przyjacielskim uścisku. Odwzajemniłem go.
- Nie wiesz gdzie Merlin? Nie było go u Gajusza? - spytałem.
- Zaraz powinien się tu zjawić. - powiedział król. Po chwili wszedł mój brat. Zauważył że jestem gotowy do wyjścia.
- Szkoda że już nas opuszczasz Jack. Było wesoło. - powiedział.
- I to bardzo Merlinie. - odpowiedziałem i pożegnaliśmy się.
Odprowadził mnie, a ja ruszyłem przed siebie do Arendell.

Jechałem dość długo, więc postanowiłem trochę polatać, gdyż od siedzenia na siodle tyłek mnie bolał i tak co jakiś czas.
Po długiej, męczącej i samotnej podróży dojechałem do Arendell.
Będąc przy wejściu do królestwa, zszedłem z konia i zacząłem go prowadzić. Dzieci cieszyły się na mój widok. Rzucały śnieżkami, lecz każdej udało mi się uniknąć.
Doszedłem na dziedziniec, zostawiłem tam konia i wszedłem do zamku. Kierowałem się do pokoju królowej. Czułem się jak w domu, jak u siebie.
Doszedłem do Jej pokoju, zapukałem ale nie usłyszałem odpowiedzi. Wszedłem, a w środku nikogo nie było. Pomyślałem że może w gabinecie. Znów zapukałem i znów brak odpowiedzi. Pusto. Zastanawiałem się gdzie może być sala tronowa? Pokój Anny?
Nie, czułem że tam Jej nie ma. I w tedy wpadłem na jeszcze jeden pomysł Lodowy Pałac.
Poleciałem tam. Przeczucie mnie nie zawiodło. Była tam.
Usłyszałem jak śpiewa. Miała piękny głos. Nie chciałem je przerywać. Stanąłem na balkonie, a po chwili usiadłem na lodowej posadzce. Słuchałem z wielką uwagą tą piosenką:

Kończywszy piosenkę wyszła na balkon;
- ,,Bez żadnych uczuć"? - spytałem.
- Jack, co ty tu robisz? - spytała zaskoczona.
- Szukałem Cię po całym zamku, lecz nie mogłem znaleźć. Pomyślałem że może tu Cię znajdę. I się nie pomyliłem.
- Nie bierz tej piosenki dosłownie do siebie. Stworzyłam ją jak...czułam się samotna. W tedy omal nie zabiłam siostry, a całe królestwo uważało mnie za potwora. Oprócz Anki oczywiście. - powiedziała to z takim smutnym wyrazem twarzy, że podszedłem do niej i ją przytuliłem. Zwierzyła mi się, co oznacza że mi ufa.
Opowiedziałem jej co wydarzyło się w Camelocie i bardzo się ucieszyła że mi nic nie jest.

Historia prawdziwej miłości✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz