Jack

308 25 3
                                    

Myślałem nad tym kim jestem? Co się stało? Nic nie pamiętam. Nikt nie chce mi powiedzieć. Coś ukrywają przede mną? Chciałem się dowiedzieć co! Wszyscy traktowali mnie jak dziecko. Denerwowało mnie to.
Chodziłem po zamku, podobno był to mój dom. Piękna blondynka o niebieskich oczach ,,była" moją dziewczyną, na dodatek była królową. Z imienia znałem tylko Julka. Nikt nie mówił jak się nazywa ani jak ja mam na imię. Mówili że sobie w końcu przypomnę. Najdziwniejsze w tym było to że zając mówi, a jedna z dziewczyn lata. Na dodatek jakiś stworek był cały z piasku i nie potrafił mówić tylko pokazywał jakieś obrazki. Reszta osób wydawała się normalna.
Zamek był wielki, co dziwne nie gubiłem się w nim. Wiedziałem gdzie jest co. Chyba naprawdę był to mój dom. Strasznie się nudziłem, nie wiedziałem co mam robić. Nie pozwalano mi wyjść za bramy. Służba też nie zwracała się do mnie po imieniu tylko paniczu.
Najczęściej rozmawiałem Julkiem. Może dlatego że tylko jego imię znałem i mogłem się do niego zwrócić, żeby wiedział że o niego mi chodzi.

Minęło kilka dni.

Nie odzyskałem nadal pamięci. Usłyszałem że na tego złotego mówią Piasek. I to wszystkie nowości.
Reszta zastanawiała się jak mogę odzyskać pamięć, ale z tego co usłyszałem...dobra podsłuchałem...to nikt nie mógł mi pomóc. Zacząłem się bać, że pamięć mi nie wróci.
Pomyślałem że może jak wyjdę po za mury zamku to coś sobie przypomnę. Jak pomyślałem tak zrobiłem.
Wyszedłem przez kuchnię, uważałem żeby nikt mnie nie zobaczył, bo od razu były by pytania gdzie idę. A na to by mi nie pozwolili. Otworzyłem jakieś stare drzwi i wyszedłem. Założyłem pelerynę i wciągnąłem kaptur na głowę.
Szedłem jakimiś uliczkami, nie wiedziałem dokąd prowadzą.
Po drodze widziałem jak dzieci się bawią, dorośli pracują. Wszystko było w idealnej harmonii.
Po niedługiej wędrówce doszedłem do lasu. Trochę się bałem tak wejść, ale stwierdziłem że nie jestem mięczakiem i poszedłem wzdłuż jakiejś ścieżki. Drzewa były niewiarygodnie wysokie. Bynajmniej tak mi się wydawało. Cały czas szedłem ścieżką, nie zbaczałem z niej bo w razie czego wiedziałem którędy wrócić.
W końcu doszedłem do jakiejś jaskini. Oczywiście z dozą niepewności wszedłem do środka. Ukazały mi się trzy osoby, chodź tej jednej nie nazwał bym osobą. Przypominał trochę jak by diabła. Był cały czarny, jego skóra była szara, a raczej czarna. Ogólnie było tam dwóch mężczyzn i kobieta. Miała szare kręcone włosy a drugi mężczyzna był...no cóż...normalny. Jedyne co mnie zdziwiło to że był bardzo elegancko ubrany.
Zakradłem się tak by mnie nie zauważyli, ale ten czarny powiedział
- Wyczuwam tu kokoś po za nami. - zdziwiłem się skąd wiedział. Nie odzywałem się nawet nie drgnąłem. Cała trójka rozejrzała się ale chyba mnie nie zauważyli.
I nagle ten czarny stanął przede mną.
- To ty? Nadal żyjesz? Wpadłeś do wody. Ile razy...
Nie dokończył bo mu przerwałem
- Znasz mnie? Wiesz co się stało?
Zdziwił się. Wiedziałem jedno, zna mnie. A ja muszę się dowiedzieć kim jestem. Skoro nikt w zamku nie chciał mi powiedzieć liczyłem na to że on powie.
- Kto to? - spytał drugi mężczyzna. A czarny odpowiedział:
- To jest...stary przyjaciel. Przedstawiam Jacka Frosta.

Historia prawdziwej miłości✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz