Jack Elza

658 42 0
                                    

Jack

Poleciała praktycznie pod nogi Mroka. Jeśli sen był ostrzeżeniem, to marny ze mnie strażnik. Stałem i patrzyłem się na rozwój wydarzeń. Czułem że sen się ziszcza. Wziął laskę, patrzył się szyderczo to na mnie to na Else. Chciałem do niego podbiec, kiedy trzymał ją przed sobą. Spojrzałem się na Else, była tak przestraszona że nie mogła się ruszyć.
- Nie powiesz gdzie strażnik, zniszczę ją.
Nie mogłem powiedzieć, musiałem ją chronić i odrzekłem mu:
- Zniszcz ją.
Elsa chciała coś zrobić, ale nie zdążyła. Złamał Ją, moją laskę. Upadłem na kolana. Podbiegła do mnie blond włosa. Opadłem w jej ręce.
Co było dalej nie pamiętam.

Elsa

Stało się. Laska złamana, Jack nie przytomny, Mrok uciekł i zostawił złamaną laskę. Nie wiedziałam co robić. Nie chciałam Go zostawić samego, ale musiałam wezwać pomoc. Wstałam by pójść po pomoc, zaczął wolniej oddychać. Postanowiłam jednak przy nim zostać. Wysłałam do Anny coś w po dobie listu tyle że śnieżynki. Miałam nadzieję że szybko odczyta i mi...nam pomoże. Nie wiedziałam ile jeszcze Jack wytrzyma.
Czas bardzo mi się dłużył, a pomoc nie nadchodziła. Był coraz zimniejszy. Chciałam naprawić jego laskę ale nie wiedziałam jak. Już prawie odchodziłam od zmysłów, kiedy usłyszałam Kristoffa, Ani nie było. Krzyczałam gdzie jestem.
- Trzeba Go ogrzać, bo zamarznie. - ale domyśliłam się że bez tego cholernego kawałka drewna nic to pewnie nie da.
Zabraliśmy go do zamku i robiliśmy co się dała.
Zastanawiałam się jak wezwać resztę strażników marzeń, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Byłam ciekawa jak wzywają siebie na wzajem. Podobno North bym ,,wodzem''. Tylko jak go wezwać, musi być jakiś sposób. Myślałam tak siedząc przy Jacku, który był w krytycznym stanie.
- Jack, proszę nie rób mi tego! Nie zostawiaj mnie teraz gdy się znaleźliśmy! - mówiłam do niego, mając nadzieję że jakoś mnie słyszy. Nic więcej nie mogłam zrobić i w tedy przypomniałam sobie o tym co mówił Jackie. Było pięcioro strażników, każdy miał jakiś cel. Mikołaj i Zając odpadają bo nie było świąt. Piaskowy Ludek; tyle że trzeba mieć sen by się zjawił odpada. Zostaje Zębowa Wróżka. Muszę wybić ząb. Poszłam do swojego pokoju i zrobiłam to chodź bolało. Dla Jacka. Wróciłam do niego, pod jego poduszką położyłam mojego zęba. Położyłam się koło niego.
Nastała noc. Próbowałam nie zasnąć.
Udało się. Po jakiejś godzinie przyleciała z tego co mówił śnieżno zębny, to była mleczószka. Wpatrywała się w Jacka. Odezwałam się do niej:
- Wezwij Zębową Wróżkę i całą resztę, szybko. On umiera.
Przerażona poleciała nie zabierając mojego zęba.

Historia prawdziwej miłości✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz