Jack

494 33 2
                                    

Ktoś zapukał do drzwi, był już na pewno ranek. Myślałem że zaspałem. Wstałem szybko, poprawiłem włosy i otworzyłem drzwi. Stała tam Elsa
- Wasza Wysokość. Coś się stało? - spytałem zaspany.
- Czy musi się coś dziać, bym przyszła do Ciebie?
- Nie. - odpowiedziałem.
- O której wyruszacie? - spytała
- Zaraz po śniadaniu.
Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę, ale po chwili usłyszeliśmy głos Hunith.
- Wasza Wysokość. Coś się stało? - spytała się, a ja się uśmiechnąłem, gdyż przed chwilą zadałem to samo pytanie.
- Nie, chciałam sprawdzić czy niczego Wam nie trzeba. - uśmiechnęła się i patrzyła się na mnie - Jack zadał takie samo pytanie, jak tylko zobaczył mnie w drzwiach.
Poszliśmy na śniadanie. Było miło, jak na kolacji.
W końcu przyszedł czas do wyjścia. Hunith na swoim koniu, ja miałem zamiar lecieć, ale królowa dała mi konia, czarnego. No cóż nie ładnie odmówić królowej.
- Daje Ci Go, byś wrócił i Go oddał. - powiedziała i uśmiechnęła się. Czyli chce bym wrócił i to pewnie jak najszybciej. Powiedziałem sobie w myślach. Pożegnała się z Hunith i powiedziała że zawsze jest tu mile widziana.
Ruszyliśmy.
Podróż trwała kilka albo kilkanaście godzin. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim tak jak dawniej. Śmieliśmy się, ciekawiło mnie jak zareagują na mój powrót.
W końcu dojechaliśmy.
Wjechaliśmy na dziedziniec, straż oczywiście pomogła nam zejść z koni.
Oczekiwali Nas, w sali tronowej. Poszliśmy więc.
Zobaczyłem króla Artura i królową Ginewre.
- Wasza Wysokość. - powiedziałem. Król się ucieszył na mój widok, czyli mnie pamięta. Pomyślałem.
- Jack! - usłyszałem za plecami.
- Znów się spóźniasz Merlinie. - powiedział Król, a mi się chciało śmiać. Jak zawsze, gdy Merlin coś zrobi lub powie, chodź by nie umyślnie. Lubiłem te ich przekomarzania.
- Co tu robisz? - ciągnął Merlin. - Mamo. - przytulił się do niej, nie zwracając uwagi na innych w sali.
- Czy ja Ci nie przeszkadzam Merlinie? - powiedział Artur.
Spojrzeli się na siebie. Znów chciało mi się śmiać.
- Jesteś taki głupi Merlinie? Twoja matka pojechała po pomoc, chodź z tego co wiem miała być królowa Elsa. Ale jak znalazłaś Pani naszego przyjaciela, to jeszcze lepiej. - powiedział król spoglądając na mnie. Wstał i kontynuował - Pewnie już wiesz, o co chodzi?
- Tak królu. - odrzekłem.
- Czy pomożesz Nam? - spytał z nadzieją w oczach.
- Tak królu. - odpowiedziałem.
- Kiedy mógłbyś...? No wiesz...- powiedział nie pewnie Artur, ale wiedziałem o co chodzi.
- Mogę nawet teraz królu. - wszyscy w sali się ucieszyli, a mnie ucieszyło to że ich to cieszy.
- Odpocznij Jack, na pewno jesteś zmęczony podróżą. - powiedziała królowa.
- Tak, masz racje Pani mojego serca. - powiedział Artur. - Merlin zaprowadzi Cię do twojej komnaty. - dodał.
- Jeśli mogę Wasza Wysokość? - zacząłem - Wolałbym odpocząć u... - spojrzałem się na Hunith - ...mamy. - ucieszyła się. Król nie miał nic przeciwko.
Rozeszliśmy się.
Rozmawiałem z matką, kiedy do pokoju wbiegł mój brat. Na korytarzu usłyszałem głośne:
- Merlin! - był to głos Artura. Był wściekły, pewnie Merlin znów coś odwalił. Pomyślałem.
Wszedł król,
- Był tu Merlin? - spytał. Zacząłem mówić:
- Był Wasza Wysokość.
- Gdzie jest teraz?
- Pewnie się gdzieś schował. - dobierałem tak słowa, by nie skłamać, ale też nie wydać brata, że tu jest. Król wyszedł z pokoju i nadal krzyczał, a Merlin wypełznął z pod łóżka.
- Dzięki Jack. - powiedział.
- Co zrobiłeś? - spytała Hunith
- Zupa mu nie smakowała, więc powiedziałem że wykombinuje nową, a ja ją tylko posoliłem. - odpowiedział - Potem podałem znów mu tą samą zupę i chyba się skapnął.
- Och, Merlinie?! Dobrze że masz mądrego brata. - powiedziała. Zaczęliśmy się śmiać.

Historia prawdziwej miłości✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz