Elsa

246 27 0
                                    

Następnego dnia wstałam, co dziwne, pierwsza od Jacka. Było bardzo rano. Spał jak by nic się nie wydarzyło, jak przed wypadkiem.
Ubrałam się, uczesałam i wyszłam z pokoju.
Poszłam do Northa, zapukałam i weszłam. Też nie spał. Siedział przy oknie.
- Co się stało? - spytał zdziwiony moją poranną wizytą.
- Nie. Chodzi o...nie mogę spać. Cały czas myślę o Jacku Mroku...
- To tak jak ja. Jak mogłem nie zauważyć, że Jack ... - przerwałam mu.
- Nikt z nas nie zauważył. Nie obwiniaj się. Musimy Go uratować.
- Tylko jak? - opuścił głowę. Podeszłam do niego.
- Zobaczymy co dziś zrobi.
- A jeśli Cię zaatakuje? - dobre pytanie.
- Obronie się, mam moc.
- A jeśli wie o tym? Nie wiemy co Mrok mu nagadał.
- Dlatego Zębuszka, będzie w odpowiedniej odległości za nami. - uspokoiłam Go. Chodź sama czułam że w razie czego nawet Ona nie pomoże.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę i zeszliśmy na śniadanie. Prawie wszyscy już siedzieli przy stole. Zostało jedno wolne miejsce.
- Widzieliście Jacka? - spytaliśmy razem z Northem.
- Nie. - rozeszły się głosy przy stole. Spojrzeliśmy na siebie z Mikołajem. Oboje wstaliśmy od stołu, by iść Go poszukać, ale zjawił się w drzwiach. Podszedł na swoje miejsce i usiadł. Zastanawiałam się czemu się spóźnił. Wszyscy zaczęliśmy jeść. Praktycznie nie spuszczałam oczu z Jacka, co nie umkło jego uwadze.
- Czemu się na mnie cały czas patrzysz? Coś się stało? Ubrudziłem się?
- Nie. - co miałam powiedzieć, że wiem że mnie okłamujesz i bratasz się z wrogiem. Uspokoiłam myśli. - Mam nadzieje że nie zapomniałeś, że dziś wychodzimy razem po za mury królestwa?
- Nie, nie zapomniałem. Doskonale pamiętam. - i dotknął mojej ręki. Był tak świetnym aktorem, że normalnie pomyślała bym że zaczyna sobie coś przypominać. Wiedziałam że tak nie jest.
- Czemu posmutniałaś? - spytał; pewnie przez zamyślenie przestałam się uśmiechać.
- Nie posmutniałam, zamyśliłam się.
- O czym tak myślisz?
- O...nie ważne. - nie mogłam mu przecież powiedzieć, ale nie odpuszczał. Był bardzo podejrzliwy.
- Sprawy państwowe. - musiałam skłamać. - Nie przejmuj się. Dobrze że idziemy na spacer, to odetchnę trochę od Tego. - uśmiechnął się.
Po śniadaniu szykowałam się do wyjścia, Jack był gotowy i w końcu wyszliśmy.
Chodziliśmy po za murami królestwa, rozmawialiśmy jak by nigdy nic. Zębuszka była w pobliżu tak by Frost nie mógł jej zauważyć.
Minęło kilka godzin i nic się nie wydarzyło. Wracaliśmy do zamku kiedy Jack zaczął się rozglądać
- Coś się stało? - spytałam.
- Wydaje mi się...
- Tak?
- Że ktoś nas obserwuje. - ja wiedziałam od początku że mamy ogon, ale nie sądziłam że to wyczuje.
- Wydaje Ci się. - musiałam jakoś Go uspokoić.
- Nie, od początku coś wyczuwałem. W tedy myślałem że mi się wydaje. Teraz jestem pewny na sto procent. Ktoś nas śledzi. - zaczął szukać, chodził za drzewa, krzaki i cały czas szukał.
- Wydaje Ci się, nikogo nie ma. - nie odpuszczał. Miałam nadzieję że Zębuszka dobrze się ukryła.
W końcu wrócił się do mnie.
- Chyba miałaś rację. - powiedział
- Mówiłam; wracajmy już. Dość na dziś. - zgodził się, ale do końca drogi się nie odezwał.
Poszłam do Northa i opowiedziałam mu jak było.

Historia prawdziwej miłości✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz