Jack

389 26 1
                                    

Po miło zjedzonej kolacji, Flynn poszedł z Roszpunką do swojego pokoju, tak samo jak Ania z Kristoffem. Zostałem z Elsą sam. Rozmawialiśmy jeszcze trochę, powiedziałem jej, że mam tu zadanie.
- Mam pilnować twojej siostry przed Mrokiem. - ucieszyła się. Poszliśmy do pokoju, wspomniała coś na temat jakiegoś balu w następnym tygodniu. W sumie nie słuchałem zbytnio, bo wpatrywałem się w jej oczy, do póki powiedziała:
- Będziesz gościem honorowym, masz wyglądać jak należy. - nie wiem o co jej chodzi jak należy. Przecież wyglądam świetnie.
- Masz mieć strój godny króla. Będziesz moim partnerem, a ja jestem królową.
- Co Ci się we mnie nie podoba? - spytałem.
- W bluzie nie pójdziesz. Garnitur, smoking, chyba znasz taki pojęcia. - i zaczęła się uśmiechać, a ja...no cóż. Jak można odmówić królowej. Zdaje się że nie miałem wyjścia. Kocham Else, ale na króla mi się nie śpieszy.
Po jakimś czasie położyliśmy się i zasnęliśmy.
Następnego dnia chciałem porozmawiać z Flynnem. Wstałem wcześniej od mojej śnieżynki. Poszłem do przyjaciela. Zapukałem, i wszedłem. Oboje nie spali.
- Możemy pogadać? - spytałem. Ucałował żonę i wyszliśmy.
- O co chodzi?
- Chciałbyś sprawić niespodziankę dziewczynie?
- A co? Masz pomysł?
- Tak. Zdaje się że nie powiedziałem Ci że ja i Elsa...Jesteśmy parą. Pewnie Roszpunka już wie, bo Elsa jest, szczera. - chyba nie był zaskoczony. - Pomyślałem że oby dwóm możemy sprawić...na przykład kolacje. - uśmiechnął się.
- Mów dalej... - wytłumaczyłem o co mi chodzi. Zgodził się.
Teraz jeden z nas musiał iść przygotować wszystko. Wypadło na mnie. Rider w tym czasie odwracał ich uwagę, a raczej tylko Elsy. Bo mnie nie było na zamku. Jeśli chodzi o przekręty, to był mistrzem w tym fachu. Nie wiem co powiedział, ale z tego co wiem to poskutkowało, bo nie zadawała więcej pytań.
Poleciałem koło lodowego pałacu. Znów miałem zatarg z bałwanem. Załatwiłem to jak ostatnim razem.
Przygotowywałem niespodziankę.
W końcu skończyłem.
Wróciłem do zamku.
Moja śnieżynka spytała:
- I jak Ci poszło? - myślałem że wygadał.
- Super. - odpowiedziałem niepewnie, ale i tak, by nie wygadać się że nie wiem o co chodzi.
- Julian wszystko nam powiedział. - teraz to naprawdę myślałem że wygadał. - Jack, udało się wszystko załatwić?
- Yy...tak, wyszło świetnie. - patrzyłem się na niego zimnym spojrzeniem.
- Jesteś najlepszy - pocałowała mnie i dodała - Na Ciebie zawsze można liczyć. Zawsze pomożesz innym rozwiązywać problemy, nawet jak ich nie znasz. - no dobra teraz już się domyśliłem co im nagadał.
Minęło nie wiele czasu i Rider zaproponował przejażdżkę. Wiedziałem o co chodzi.
Pojechaliśmy i po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce.
Dziewczyny się zdziwiły i ucieszyły. Znów wspólnie spędziliśmy czas.
Obiadokolacja była cudowna.

Historia prawdziwej miłości✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz