Jack Elsa

535 39 2
                                    

Jack

Minęło już trochę od czasu złamania laski i tamtego wydarzenia. Myślałem że może polecieć do Arendell. Bardzo chciałem zobaczyć Else.
Poszłem do Northa by mu to powiedzieć.
- Wejdź Jack - usłyszałem. Skąd wiedział, że to ja? Zastanowiłem się przez moment a no tak poczuł mój chłód.
- Cześć, jest taka sprawa? - zacząłem.
- Jaka? - spytał się nawet na mnie nie patrząc tylko robiąc te swoje zabawki.
- Arendell - odpowiedziałem.
- A pro po, królowa kazała Ci przekazać że jak wydobrzejesz to byś tam zajrzał. - powiedział.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz! - warknąłem. - Pewnie myśli że nadal jestem w tym stanie śpiączki albo umarłem!
- Powiedz mi, co między wami zaszło? - spytał się z dzikim uśmiechem. - Czy wy...no wiesz, macie takie same moce
- Elsa nie potrafi latać, a ja tak. Nie mamy takich samych. Coś sugerujesz? - spytałem.
- A mam powód? - odpowiedział pytaniem na pytanie. To nie było fair.
- Nie. - odpowiedziałem stanowczo. Przynajmniej miało wyglądać. - Skoro królowa chciała mnie zobaczyć, nie będę zwlekać. Wrócę...jak najszybciej. - w sumie nie wiedziałem ile będę tam siedział.
Wyleciałem przez okno w jego gabinecie.

Elsa

Zastanawiałam się co się z nim dzieje. Minął już prawie tydzień, a Jego nie było. Może... Nie skarciłam się w myślach. Żyje.
Chodziłam po zamku, rozmawiałam z Anką, robiłam wszystko by nie myśleć. Lecz było to silniejsze ode mnie.
Byłam w swoim gabinecie kiedy do środka wbiegła Ania. Wstałam i patrzyłam na nią pytająco.
- Przybył! - oznajmiła. Nie wiedziałam o kogo chodzi. Uśmiechała się.
- Kto? - patrzyłam na nią pytająco. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Ania?
- Białowłosy!
- Jack? - pokiwała głową, teraz to ja się uśmiechałam. Wyszliśmy.
Był z dziećmi przed zamkiem. Bawił się z nimi. Nie chciałam przerywać tej zabawy, wręcz przeciwnie dołączyłam do niej. Zauważył mnie. Posłał mi swój biały uśmiech, odwzajemniłam go. Dostał śnieżką, a ja zaczęłam się śmiać. Ulepił kolejną i rzucił ją we mnie. Nie zostałam dłużna. Ania dołączyła do zabawy. Bawiliśmy się tak jakiś czas. Dzieci się cieszyły, a my razem z nimi.
- Kristoff! - usłyszałam głos Ani. Zachęcała go do zabawy, ale odmawiał. Nie wiem jak, ale Jack rzucił w niego śnieżką i po chwili zamroczenia dołączył ze śmiechem do nas.
Trwało to znów jakiś czas. Byłam w szoku kiedy dołączyli dorośli i tak jak my rzucali się śnieżkami.
Podeszła do mnie Mikaela, - Mówiłam że wszystko będzie dobrze. - odparła. Przytuliłam ją.
Podszedł do nas Duch Zimy. Ucałował mi rękę jak i Mikaeli.
- Wasza Wysokość - zaczął. - Czy możemy porozmawiać?
- Oczywiście Jack. - odparłam.
- To ty jesteś Jack Frost! Królowa bardzo martwiła się o Ciebie. - powiedziała Mikaela.
- Doprawdy? - odpowiedział z uśmiechem. Chyba się za czerwieniłam.
- Poznałam Cię po wizerunku, który królowa wystrzeliła w niebo, by pomóc cię ocalić. - spojrzałam na Nią i dodałam:
- Mikaela mi bardzo pomogła, powiedziała dzieciom żeby mówiły o tobie wszędzie gdzie się da.
- Dziękuje Wam oby dwóm. - odparł.
- Nie ma za co paniczu. - rzekła i poszła do swojego domu. Przytuliłam się do niego, a po chwili poszłam na prośbę Jacka, by z nim porozmawiać.

Historia prawdziwej miłości✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz