Jack

256 21 3
                                    

- Ile razy można Cię zabijać Jack?!
Chyba wszyscy wiedzieliśmy do kogo należy ten głos. Stanęliśmy w pozycjach bojowych, ale nigdzie nie było Go widać. North rzucił mi mój kij, w razie byśmy musieli walczyć z Mrokiem.
- Wiesz Jack, nawet mi Cię brakowało... Żartowałem. - nie umieliśmy rozpoznać skąd mówił, jego głos było słychać z zewsząd.
- Pokaż się Pitch! - warknął Zając. W sumie miałem powiedzieć to samo.
- Zajączek. Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie? Ostrzegałem Cię że wkrótce zaatakuje. - co? Pomyślałem. - Nie powiedziałeś im?
- Powiedział. - odpowiedział stanowczo Mikołaj
- Oh North. Zostawiłeś Go w bazie samego... - wskazał na Zająca - ...by pilnował twojego domu?
- Masz coś do mnie koleś?! - krzyknął. Już miałem coś powiedzieć, ale wtrącił się duży.
- Po raz ostatni pytam: Czego chcesz?
- Waszego końca, jak zawsze. - i rzucił swym piaskiem w stronę Roszpunki, na szczęście Piasek w porę zareagował.
- Ona nie jest strażnikiem! Zostaw ją! - teraz to mnie wkurzył. Rzuciłem w niego swoją mocą, ale okazało się że jest silniejsza, wzmocniona. Pitch i reszta spojrzeli na mnie a ja sam nie mogłem uwierzyć w siłę wyrzutu. Na dodatek kij zaczął się świecić. WOW.
- No proszę proszę. Zdaje się że Księżyc wzmocnij twoją moc Jack. Ale i to was nie uratuje. - zaczął tworzyć koszmary które biegły prosto na nas. Zaczęliśmy walkę, Aster zabrał Julka i Roszpunkę swoimi tunelami w bezpieczne miejsce. Ja próbowałem chronić moją ukochaną zwarzywszy na ciąże, ale i beze mnie dawała sobie nie źle rade. Wszyscy walczyliśmy z Koszmarami, chciałem zbliżyć się do Mroka ale nie byłem w stanie. Pełno było czarnych koni z piasku; zauważyłem że Pitch pojawił się za strażniczką, krzyknąłem głośno by mnie usłyszała:
- Anka uważaj za tobą. - momentalnie się odwróciła i uniknęła ciosu. Zaczęła z Nim walkę, a ja chciałem jej pomóc. Tak szybko jak tylko mogłem wzbiłem się w powietrze i rzuciłem w Mroka. Nie spodziewał się tego i odrzuciło go gdzieś w tył.
- Jak śmiałeś! - warknął na mnie Black. - Pożałujesz.
- Nie boję się Ciebie. - powiedziałem stanowczo.
- Nie! A powinieneś. - i rozpłynął się w cieniu. Poczekaliśmy jeszcze chwile ale nie pojawił się.
- Nikomu nic nie jest? - spytał z troską North
- Nie. - odpowiedzieliśmy chórem.
- Elso nic Ci się nie stało? - wolałem sam się upewnić.
- Nie.
- Na pewno?
- Na pewno. A tobie?
- Wszystko gra. - przytuliłem ją do siebie i zauważyłem że wszyscy się nam przyglądają. - Wracajmy do domu.
- Jestem za. - powiedziała Ania, po czym reszta przytaknęła.
Wsiedliśmy do sań Mikołaja, ale Zając wolał swoimi tunelami. Nikt nie miał nic przeciwko, z resztą i tak było za dużo o jedną osobę.
- Widzimy się na miejscu. - zadeklarował Aster. - Zobaczymy kto będzie pierwszy.
- To nie są wyścigi chłopaki. - upomniałem ich, musiałem uważać również na swoje nienarodzone jeszcze dziecko.
- Jack? Ty się dobrze czujesz? - spytał Zając
- Oczywiście.
- Nie wierze że nie chcesz się zabawić.
- Zamknij się i spadaj przez swoje tunele. Widzimy się na miejscu. - podszedłem i zaciszonym głosem powiedziałem. - North delikatnie. Proszę.
- Wiem; nie miałem zamiaru się z nim ścigać. - trochę ciszej powiedział. - Bo i tak przegrywam.
Uśmiechnęliśmy się i w końcu polecieliśmy.

Historia prawdziwej miłości✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz