Elsa

1K 53 0
                                    

Nadeszła chwila na którą czekałam od dawna. W świąteczny czas razem, w rodzinnym gronie. Usiadłam na swoim miejscu, Anna koło mnie, a koło niej Kristoff. Był bardzo elegancko ubrany co nie zbyt do niego pasowało. Ale w sumie zostanie moim szwagrem.
Przyjechała moja kuzynka Roszpunka ze swoim mężem. Usiadła po drugiej stronie mnie, a koło niej Flynn, a raczej Julian. Bo tak miał na prawdę na imię.
Przyjechał również Maui z dalszą kuzynką Vaianą.
Zjawiła się zaproszona rodzina królewska. Co rok z innego państwa. Tym razem z Auredonu. Król Benjamin i królowa Mal oraz Carlos, Jay oraz Evie. Bardzo podobały mi się jej włosy, były niebieski.
Przybyła również Merida, moja kolejna kuzynka.
W końcu również przybył Czkawka i Astrit na swoich pięknych ale i trochę strasznych smokach. Wichurze oraz Szczerbatku, czarnym jak smoła z wyjątkiem niebieskiego pasa ciągnącego się w zdłuż jego ciała na grzbiecie.
Kiedy już wszyscy usiedli, ja wstałam i czekała mnie perzemowa. Jak przystało na królową musiałam to zrobić. Zaczęłam mówić
- Witam wszystkich przybyłych w Arendell. W szczególności króla oraz królową z Auredonu, że zaszczycili Nas swoją obecnością.
On wstał i przywitał się szlachetnym kinieniem głowy oraz dodał
- Mówcie mi poprostu Ben, bez tych wszystkich ,,Wasza Wysokość'' - wszyscy się uśmiechnęli, usiadł a ja ciągłam dalej.
- Witam wodza z Berk Czkawkę oraz księżniczkę Meridę z DunBroch. Królową Roszpunkę z królestwa Korony i króla Juliana. Kuzynkę Vaiane z Mauim, z wysp Te Fiti. - uśmiechnął się - oraz moją siostrę Annę.
Powiedziałam jeszcze kilka zdań a nastepnie usiadłam i zaczęła się wieczerza.
Jedliśmy, piliśmy, rozmawialiśmy i śmieliśmy się. Czas szybko leciał. Szczególnie gdy Maui zaczął opowiadać o swoich przygodach, a Ben śmiał się i zdaje się że się polubili, gdyż oboje na wzajem opowiadali jakieś historie. Merida miała kilka wspólnych tematów z Vaianą. Roszpunkę oraz Anne interesowały smoki. Razem z Kristoffem rozmawiali o nich z przybyszami z Berg. W sumie każdy z kimś rozmawiał. Wyglądaliśmy jak jedna wielka rodzina.

Nastał koniec wieczeży. Służba odprowadziła gości do ich komnat. Miałam duży zamek, więc wiele pokoi. Mogłam teraz odpocząć. Wyszłam na balkon, wiał zimny, ale fajny wiatr. Zaczęłam się bawić swoją mocą. Przyszedł Olaf, spytałam się o co chodzi, a on odpowiedział
- Ładne śnieżynki Elso. - uśmiechnął się, ja też. Porozmawialiśmy przez moment i w końcu poszedł, a ja mogłam się położyć i zasnąć.
Żadko mi się coś śni, ale tej nocy miałam dziwny sen. Jakiś chłopak, skórę miał jaśniejszą ode mnie. Białe włosy. Twarzy nie widziałam, tylko oczy. Niebieskie, nieskazitelnie niebieskie. Był tam jakiś czarny, wysoki mężczyzna. Trzymał jakiś patyk w rękach. Uśmiechał się szyderczo. Spojrzał na mnie, potem na chłopaka. Coś chciał zrobić, ale nie zdążyłam zobaczyć gdyż Anna wskoczyła do pokoju jak oparzona. Krzyczała:
- Elso, Elso wstawaj. Już są. Elso chodź. Szybko. No dawaj.
Wstałam, zaspana i ziewałam jeszcze, była chyba szósta rano, a Anka zaczęła mnie ciągnąć. Wyjęła jakąś sukienkę, kazała mi założyć.
Wyszliśmy z mojego pokoju. Wszyscy byli już przy wielkiej choince. Podnią leżały prezenty, mnóstwo prezentów. Wszyscy spojrzeli się na mnie. Kiwnełam głową, bo wiedziałam o co im chodzi.
Żucili się na prezenty jak dzieci nawet król Ben. Wyglądało to komicznie, ale też chciałam poczuć się jak dziecko. Również podeszłam pod choinkę i zaczęłam rozpakowywać prezenty które były podpisane Elsa.

Historia prawdziwej miłości✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz