20. Changmin

125 7 4
                                    

TWOJE POV

Ktoś nagle owinął swoje ramiona dookoła mojego ciała, odwracając mnie i trzymając mnie mocno.

„AH!". To co usłyszałam i spojrzałam na osobę która mnie trzymała. „NIE CHANGMIN!"

Zauważyłam jak czerwonowłosy mężczyzna uśmiecha się jak chora psychicznie osoba. Changmin zaczął powoli opadać na ziemie. Próbowałam go przytrzymać by nie zderzył się z ziemią. Był dla mnie za ciężki by go przytrzymać.

„Co ty zrobiłeś?!". Krzyknęłam

„Nie moja wina, to miałaś być ty". Czerwonowłosy odpowiedział

„Nie, Changmin, zostań ze mną". Powiedziałam, widząc jak powoli zamyka drzwi

„To czas byś sobie poszedł Taeyong". Sangyeon nagle powiedział, pokazując jego pistoletem na mężczyznę, który zwał się Taeyong

„Większość twoich ludzi zostało pokonanych, wyjdź i nie wracaj". Dodał

Taeyong prychnął. „Czemu nie porozmawiamy sami na dworze huh? Tylko my, liderzy?" Powiedział z uśmieszkiem

Sangyeon zgodził się i wyszedł z Taeyongiem

Skupiłam się na Changminie

„Hej, spójrz na mnie". Powiedziałam do niego, trzymając go na swoich rękach. Czułam jego ciężki oddech na swojej twarzy, przez to jak blisko byliśmy

Nóż był dalej w jego ramieniu. Miałam go wyciągnąć ale Changmin mnie powtrzymał

„Nie wyciągaj!". Powiedział. Spojrzałam na niego. „J-jeśli go wy-wyciągniesz, stracę dużo k-rwi" miał problemy z mówieniem

„M-usisz znaleźć Jacoba". Spojrzał mi w oczy. „Nie mogę cię zostawić samego". Powiedziałam, widząc jak prawie umiera

„N-nie masz wyboru". odpowiedział

Rozejrzałam się i nagle pojawił się Eric. „ERIC! Przyprowadź Jacoba!"

Oczy Eric'ka rozszerzyły się z przerażenia, widząc Changmina z nożem na moich ramionach

„RUCHY!". Krzyknęłam w jego kierunku. Eric pobiegł szukać Jacoba

Nie wiem ile będę mogła go trzymać. Przekładał na mnie całą swoją wagę, czułam jak moje ręce zaczęły zamieniać się w 'żelki'

Jego oczy zaczęły się zamykać. „Jeszcze chwila, dobrze?". Powiedziałam do niego. Lekko skinął

„Czemu to zrobiłeś?". Spytałam siebie
„Musiałem". Powiedział, słysząc jak do siebie mówię

„Tutaj są!". Eric powiedział, pojawiając się z Jacobem

„O mój boże co się stało?". Jacob spytał, patrząc na nóż w ramieniu Changmina

„Został dźgnięty". Powiedziałam, mówiąc oczywiste

„Błagam niech ktoś go przytrzyma, moje ręce się poddają". Eric podbiegł do mnie i przytrzymał Changmina, który jęknął przez nagły ruch

„Eric uważaj, nóż może uszkodzić więcej niż już uszkodził". Jacob mu wytłumaczył, rozrywając koszulkę Changmina

„Okej Eric, musisz go mocno przytrzymać, nie może się ruszać gdy będę wyciągać nóż". Powiedział, Eric skinął, zaciskając uścisk na Changminie

„y/n, potrzebuje byś odwróciła jego uwagę". Jacob powiedział do mnie

„Jak?". Spytałam, nie wiedząc jak o odwrócić jego uwagę

Jacob nic nie odpowiedział, posyłając mi uśmiech. Westchnęłam i stanęłam za Eric'kiem, widząc twarz Changmina na jego ramieniu

Dotknęłam jego policzki i skupiłam jego zmęczone oczy na mnie. Przez moment zapomniałam o tym wszystkim co mi zrobił, wszystko co teraz widziałam to kogoś kto potrzebował by go ocalić

„Changmin, jesteś taki głupi przez to co zrobiłeś". Powiedziałam do niego

„Ah!" Krzyknął kiedy Jacob wyciągnął nóż

Zauważyłam krople potu na jego czole. Jego oddech stawał się wolniejszy. „Proszę, wszystko będzie w porządku". Powiedziałam, wycierając jego czoło, próbując do rozkojarzyć kiedy Jacob próbował zatamować krwawienie

Spojrzałam na Jacoba i ten się uśmiechnął do mnie. „Skończyłem". Powiedział. Mały uśmiech pojawił się na twarzy Changmina, po tym zamknął oczy

„Ludzie?" spytałam, zaniepokojona

„Hej Changmin?". Powiedziałam, trzymając jego twarz
„Jacob, on się nie budzi". Powiedziałam, martwiąc się, że nie żyje

Jacob podbiegł do mnie. Lekko klepnął policzki Changmina. „Hej, pobudka!". Jacob powiedział

Wyciągnął zapalniczkę z kieszeni i otworzył jego oko, święcąc ogniem w nie.
„Nie umarł, po prostu zemdlał"

Powiedział, sprawiając, że odetchnęłam z ulgą
Myślałam, że umarł.

„Eric, zanieś go do jego pokoju i połóż go na brzuchu". Jacob rozkazał Eric'kowi. Ten skinął i zabrał Changmina do jego pokoju

„To moja wina". Powiedziałam

„Nie y/n, nie mów tak". Powiedział, łapiąc mnie za ramiona

„Zrobił to by cię ochronić, wydobrzeje". Próbował mnie przekonać

„Jakbym nie wyszła z piwnicy, nic by mu się nie stało". Powiedziała, czując jak mój oddech staję się cięższy

„Wtedy ty zostałabyś dźgnięta". Powiedział, patrząc na mnie

„Kogo to obchodzi?! I tak straciłam wszystko!". Krzyknęłam, wypuszczając swoje wszystkie emocje. Łzy zaczęły płynąc po moich policzkach

„Zależy nam na tobie y/n, naprawdę". Powiedział, trzymając moją twarz i wycierając łzy z moich policzków

„Nie, nie mów tak, kłamiesz". Powiedziałam, nie chcąc mu wierzyć

„Spójrz na mnie y/n". Powiedział ze spokojnym głosem

Spojrzałam mu w oczy

„Kochamy cię, okej?".

𝕯𝖆𝖓𝖌𝖊𝖗 | THE BOYZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz