Liam i Theo nie czekali długo na odpowiedź. Zaledwie po kilku sekundach usłyszeli wycie McCalla, które sprawiło, że odetchnęli z ulgą i uśmiechnęli się do siebie szczerze jak dzieci. Byli prawie uratowani... Pozostało im tylko pozostać przytomni do przybycia pomocy i nie dać się zaskoczyć przez łowców. Raeken wiedział, że jakoś sobie poradzi, w końcu bywał już w trudniejszych sytuacjach i odnosił gorsze rany, ale co do młodszego chłopaka nie miał pewności. Dunbar był strasznie blady, a jego powieki co chwilę opadały. Stracił dużo krwi a trucizna cały czas krążyła po jego ciele. Nie wyglądało to dobrze... Theo posadził go pod drzewem, a sam przykucnął obok w takiej pozycji, żeby mógł obserwować równocześnie chłopaka i drogę.
– Zimno mi... – jęknął Liam. Raeken odruchowo chciał pożyczyć mu swoją bluzę, ale dopiero w tym momencie uświadomił sobie, że część jego ubrań została na podłodze w piwnicy, a on sam paradował po lesie w samych spodniach, bez koszulki, bluzy i butów, bo przecież tych ostatnich nie miał nawet na sobie, gdy próbował spać w samochodzie.
– Jeszcze chwila – zapewnił – Zaraz nas znajdą i ogrzejesz się w domu. Dałbym ci bluzę, ale została na podłodze w piwnicy... Razem z koszulką. I bokserkami... Wiesz, założyłem spodnie tylko po to, żeby nie paradować na możliwą śmierć nago. Chociaż jak tak patrzę, to w sumie łowcy mogliby paść z wrażenia...
– Zamknij się – przerwał mu Liam, ciesząc się w duchu, że jest na tyle ciemno, że Theo nie zobaczy rumieńców na jego policzkach. Gdyby nie był tak zmęczony, uznałby to pewnie za swój przełomowy moment – od pewnego czasu zaczął zauważać, że chłopcy podobają mu się na równi z dziewczynami, ale jego reakcja na wizję nagiego Raekena sprawiła, że był już niemal zupełnie pewien. To znaczy byłby, gdyby miał siłę to sobie uświadomić.
– Jeśli się zamknę, to zaraz odpłyniesz, a naprawdę ostatnie, na co miałbym ochotę to tłumaczyć się Scottowi co robię w środku lasu z jego nieprzytomnym, zaginionym betą.
– To chociaż przestań gadać głupoty.
Theo uśmiechnął się kpiąco.
– Mmm, czyżby mały wilczek się zawstydził?
Liam prychnął.
– Czym? Wątpię, czy naprawdę masz się czym pochwalić.
– Zdziwiłbyś się.
Przez krótką chwilę panowała cisza, jednak to wystarczyło, żeby głowa Dunbara znów zaczęła opadać na jego ramię. Theo szarpnął go niezbyt delikatnie.
– A nie mówiłem? Musimy rozmawiać, bo oboje skończymy jako atrakcyjne trupy.
– Dobra... – westchnął Liam, nawet nie zwracając uwagi, że Raeken określił go jako "atrakcyjny" – Ale nie o penisach.
– Czemu? – droczył się Theo – To świetny temat.
– Nie – uciął Dunbar bez zbędnych wyjaśnień. Starszy chłopak w końcu poddał się z westchnieniem.
– Dobra. To o czym?
Liam zastanowił się przez chwilę.
– Jaki jest twój ulubiony kolor?
Raeken parsknął śmiechem.
– To ma być lepszy temat?
– Na pewno lepszy niż to, co jest w twoich gaciach. Odpowiedz.
– Moje gacie zostały na podłodze w piwnicy – droczył się Theo. Liam spojrzał na niego najbardziej morderczym wzrokiem, na jaki mógł sobie w tej chwili pozwolić. Starszy chłopak uniósł ręce w geście poddania się – Dobra, dobra. Niebieski. A twój?
CZYTASZ
Rules (Thiam)
FanfictionKiedy mogłoby się wydawać, że wszystkie kłopoty w Beacon Hills zostały już zażegnane, Liam postanawia wyjść z domu w środku nocy, zaniepokojony przejeżdżającą pod jego oknem ciężarówką i wszystko zaczyna się od nowa komplikować... Akcja opowiadania...