26. Piękny chłopiec

668 36 35
                                    

Obudził go dochodzący z kuchni dźwięk czajnika. Po chwili dołączyły do niego jakieś szelesty, postukiwania i wyraźny odgłos czyichś kroków. Natychmiast otworzył oczy i dopiero, gdy pierwszym, co zobaczył było znajome wnętrze salonu państwa Geyer, przypomniał sobie, co się wczoraj wydarzyło. Zadrżał na wspomnienie szczeliny w ziemi, kościstej ręki, pazurów rozszarpujących jego łydkę... Dalej niewiele mógł sobie przypomnieć. Miał jakieś przebłyski Liama zapewniającego go, że wszystko jest dobrze, czy Scotta zabierającego mu ból i opatrującego jego rany, ale nie mógł tego porządnie poskładać w całość, jakby to był tylko sen... A jednak wiedział, że to się stało naprawdę, a jeżeli miał jakiekolwiek wątpliwości, to uciszył je fakt, że, jak sobie uświadomił, jego noga dalej jest obwiązana bandażem.

Kolejnym ciekawym faktem, który zauważył, było to, że jego głową zdecydowanie nie leży na poduszce, ale na czyichś kolanach. Uniósł wzrok i na jego twarz wkradł się cień słabego uśmiechu, kiedy zobaczył nad sobą Liama, śpiącego na siedząco z głową opadającą na ramię. Do głowy wpadła mu dość dziwna myśl, że, gdyby nie strużka śliny, która zebrała się w kąciku jego ust, wyglądałby jak jakiś książę, a może nawet i anioł, jednak ten mały szczegół przypominał, że jest to nadal jego uroczo niezręczny najlepszy przyjaciel. I, cokolwiek by się nie stało, pozostanie jego przyjacielem. Tylko i aż...

Theo nigdy nie dopuszczał do siebie zbyt wielu myśli o uczuciach, ale teraz, znajdując się w tym dziwnym stanie pomiędzy snem a jawą, nie potrafił ich powstrzymać. Przyszły same i wdarły się do jego świadomości, zaburzając ten prawie ułożony świat, który zbudował sobie po wszystkim, przez co musiał przejść.

Jego życie po powrocie z piekła okazało się zdecydowanie zbyt piękne, aby było prawdziwe. Miał prawdziwego przyjaciela, nowych znajomych, a nawet osoby, które w pewien sposób zastępowały mu dawno utraconych rodziców. Posiadał dach nad głową, uczył się, pracował, co jakiś czas dostawał nawet trochę pieniędzy od Petera, który, jak sam raz przyznał, czuł specyficzny rodzaj sympatii do chłopca, który, podobnie jak on, zaczynał nie po tej stronie, co należy. Wszystko wydawało się idealne, a to znaczyło, że musi istnieć haczyk. I dopiero teraz Theo go odkrył, bo oto okazało się, że jego przyjaciel jest równocześnie najpiękniejszym chłopcem, jakiego w życiu spotkał. Oczywiście nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że Raeken bezustannie podziwiał to piękno... A takie podziwianie niemal zawsze łączy się z chęcią bycia blisko, pragnieniem dotyku i przemożną ochotą posmakowania perfekcyjnych ust idealnego chłopca...

Theo nie znał się na uczuciach, nie rozumiał kierujących nimi zasad i nie miał pojęcia, kiedy kończy się przyjaźń, a zaczyna coś innego, jednak to, co się z nim działo zdecydowanie odstawało od normy. Widział relacje między chłopakami ze szkoły, obserwował, uczył się i szybko zaczął rozumieć, że uczucie, które przez wiele dni na siłę nazywał przyjaźnią, okazało się być czymś innym, czego zdecydowanie nie powinien teraz doświadczać. Zauroczeniem. Słodkim, nastoletnim zafascynowaniem pięknym chłopcem o dobrym sercu, do którego zdecydowanie nie miał prawa czuć czegoś takiego. Przecież nie można zauroczyć się w przyjacielu, prawda? A jednak... 

To nie tak, że ta świadomość niszczyła całe jego życie. Przechodził już przez zdecydowanie gorsze rzeczy niż uczucia, które nie powinny mieć miejsca, jednak mimo to świadomość niemożliwego do odwzajemnienia zauroczenia trochę go bolała. Fakt, to nie było nic wielkiego. Tyle czasu już udawało mu się żyć w ten sposób, więc na pewno da radę pociągnąć tak aż mu przejdzie. Drażniły go tylko te nieznośne momenty, w których zapominał, że powinni być z Liamem przyjaciółmi i naprawdę niewiele dzieliło go od postawienia wszystkiego na jedną kartę i poddania się pokusie...

Gubił się. Jego uczucia były zupełnie nowe, nie potrafił nawet ich dobrze nazywać. Nie rozpoznawał skomplikowanych chemosygnałów, znaków, wskazówek, nie umiał się w tym wszystkim odnaleźć. Potrzebował wytycznych. Zasad, które wyraźnie określiłyby, co może, a czego nie i do którego momentu Liam jest jego przyjacielem, a od którego staje się kimś innym. I co właściwie znaczy to "ktoś inny"...

Rules (Thiam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz