Jeszcze zanim otworzył oczy wiedział doskonale, gdzie się znajduje. Ten specyficzny rodzaj chłodu, twarda płyta, na której leżał i klaustrofobiczne uczucie były mu doskonale znajome... Przez dłuższą chwilę jeszcze zaciskał powieki, próbując wyprzeć oczywiste fakty, ale szybko zrozumiał, że nic mu to nie da. Nic już nie może zrobić. Wrócił do piekła... I tym razem nie ma powrotu, nieważne, jak bardzo Liam by się starał go wyciągnąć. Musi się z tym pogodzić i przyjąć swoją pokutę. W końcu właśnie na to zasługuje... I tak dostał już za dużo dobrego od świata podczas tych kilku miesięcy, które spędził wśród żywych. Miał wspomnienia, które mógł zabrać ze sobą nawet do piekła i zachować je na zawsze, również wtedy, kiedy tracił serce. Tego jednego Tara nie mogła mu odebrać. Nie była w stanie zabrać mu wygłupówz chłopakami przy stoliku na stołówce, ani wspólnego oglądania treningów lacrosse. Nie mogła pozbawić go wspomnień Scotta opatrującego troskliwie jego rany, czy poklepującego go po ramieniu niemal przyjacielskim gestem, ani tego poczucia, że przez chwilę był nawet akceptowany przez stado McCalla jako ich sojusznik. A nade wszystko nie była w stanie zabrać mu najlepszego, co go spotkało. Chłopca z niebieskimi oczami, promiennym uśmiechem i problemami z agresją, który przytulał najlepiej na świecie, płakał na bajkach Disneya, a przede wszystkim był zakochany w Theo. I cokolwiek by się nie działo, Raekenowi zawsze pozostawała ta świadomość. Może i zasługiwał na karę, może i słusznie miał spędzić wieczność ścigany przez demoniczną wersję swojej siostry, ale chyba nie mógł być do gruntu zły, skoro ktoś tak dobry jak Liam zdołał coś do niego poczuć. Może przynajmniej przez chwilę był naprawdę człowiekiem...
A mimo to było mu tak źle...
Jeszcze niedawno sądził, że śmierć ze świadomością, że ktoś, komu na nim zależy trzyma go za rękę to więcej, niż mógłby sobie wymarzyć, ale teraz, kiedy już do tego doszło, chciał czegoś jeszcze. Chciał, żeby Liam też wiedział, że Raeken umiera czując do niego coś, czego nie czuł od wielu lat, nawet jeśli sam tego nie rozumiał. Chciał zdążyć mu powiedzieć...
Może i Dunbar się domyślał. Może zrozumiał, co Theo miał na myśli łapiąc go za rękę zanim stracił przytomność. Może zobaczył w jego oczach to, czego nie mógł mu przekazać słowami...
A może nie miał o niczym pojęcia i już nigdy nie dostanie szansy, żeby się dowiedzieć.
Theo zawsze mówił sobie, że nie zasługuje na szczęście po tym, co robił, ale jakaś jego część buntowała się przeciwko tej niesprawiedliwości. Świat sobie z niego żartował, najpierw pozwalając mu mieć nadzieję na szczęśliwe życie, a potem mu je odbierając. To było okrutne i nawet, jeśli Raeken wiedział, że zasłużył na karę, to zastanawiał się, czy taka bezwzględność była naprawdę konieczna.
Nie minęło dużo czasu zanim usłyszał swoje imię, jednak nie wybrzmiało ono w jego uszach, tylko w głowie, gdzieś w głębi jego umysłu... Zaczęło się. Wołała go, aby odebrać swoją własność. A kim on był, żeby jej nie posłuchać?
Wypełzł ze skrytki jak w jakimś transie, rozglądając się z przerażeniem po kostnicy. Był w pełni świadomy, a jednak jego ciało nie do końca do niego należało. Robił wszystko, co kazał mu głos Tary w jego głowie... Podążał za nim jak zwykle, żeby tylko pozwolić jej wyrwać sobie serce. Nie mógł się przecież sprzeciwić, nie mógł uciec. I chyba powoli zaczynał się z tym godzić...
Powoli, z wahaniem wyszedł z kostnicy, wsłuchując się w ciche wezwania. Pozornie wszystko wyglądało tak samo, jak pamiętał – plątanina pustych korytarzy – jednak szybko zaczął dostrzegać pewną istotną różnicę. Wcześniej szpital przypomniał mu labirynt bez wyjścia, który bez przerwy się zmieniał, teraz jednak układ korytarzy był mu dobrze znajomy. Po raz pierwszy się nie gubił. Wiedział, dokąd idzie... Jakaś siła pchała go do przodu, do celu, aż w końcu doprowadziła go pod drzwi. Tylko kilka metrów dzieliło go od wyjścia... Nie miał pojęcia, co może go czekać za nim.

CZYTASZ
Rules (Thiam)
FanfictionKiedy mogłoby się wydawać, że wszystkie kłopoty w Beacon Hills zostały już zażegnane, Liam postanawia wyjść z domu w środku nocy, zaniepokojony przejeżdżającą pod jego oknem ciężarówką i wszystko zaczyna się od nowa komplikować... Akcja opowiadania...