28. Odpowiedzialność

612 42 48
                                    

Przekonanie Liama, żeby natychmiast odezwał się do Theo zajęło Hayden dobre piętnaście minut. Jeszcze dłużej dyskutowali o tym, co chłopak powinien napisać i jak to ułożyć, żeby brzmiało przyzwoicie, ale nie przesadnie słodko, więc, kiedy Dunbar w końcu napisał w miarę odpowiedniego SMS-a, Romero była już na granicy wytrzymałości.

– To na pewno dobry pomysł? – dopytał chłopak, na co Hayden po drugiej stronie słuchawki westchnęła ciężko z irytacją.

– Cholera, ty to jesteś trudny jednak – wymamrotała – Tak, to dobry pomysł. Wysyłaj, ale już, a potem idź spać, jest prawie czwarta rano. Jak nie odpoczniesz, to będziesz ledwo żywy, a to ci nie pomoże utrzymać kontroli. 

– I tak nie umiem utrzymać kontroli – mruknął Liam, wysyłając w końcu wiadomość i czytając ją jeszcze raz.

Szczeniak
Hej. Rozmowa nam wczoraj zupełnie nie wyszła i dalej nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć, ale jeśli chciałbyś pogadać na spokojnie, to się do mnie odezwij

Miał wrażenie, że brzmi to nieco zbyt oschle, ale nadal nie miał pewności, na ile może się spouchwalać z Theo. Wciąż nie wiedział, co chłopak myślał o całej tej sytuacji – czy zamierzał go odrzucić, czy był po prostu zagubiony. Odpowiedź na tę wiadomość miała wszystko nareszcie wyjaśnić, z tym, że przez kolejną godzinę żadna nie przychodziła i Liam, mając już serdecznie dość naprzemiennego rzucania się po łóżku i wpatrywania się w pusty wyświetlacz, w końcu zasnął niespokojnym snem z przeświadczeniem, że brak odpowiedzi wyraża więcej, niż jakiekolwiek słowa. Nie wiedział tylko, że, w momencie, kiedy wysyłał SMS-a, na obrzeżach miasta drugi zagubiony chłopiec uświadomił sobie właśnie, że jego telefon się rozładował, a on sam nie wziął ze sobą ładowarki. Jego jedyną opcją na odzyskanie kontaktu ze światem był powrót do mieszkania, ale z drugiej strony, po co mu to było? I tak nie miał dość odwagi, aby odezwać się do Liama... Z resztą była noc... Wolał już spędzić ją włócząc się po Beacon Hills, niż płacząc we własnym łóżku i obsesyjnie rozglądając się, czy żaden demon zaraz po niego nie przyjdzie. W samochodzie czuł się mimo wszystko odrobinę bezpieczniej, jakby świadomość, że znajduje się w małym, zamkniętym pomieszczeniu dawała mu niezbędne uczucie komfortu, a poza tym auto miało jeszcze jedną uspokajającą właściwość. W dalszym ciągu unosił się w nim zapach Dunbara...

Właśnie dlatego Theo przez całą noc nie odezwał się do nikogo, ani nie zmrużył oka, jeżdżąc po prostu w tę i z powrotem, przytłoczony myślami. Niejeden raz kusiło go, aby wcisnąć gaz i odjechać jak najdalej, nie oglądając się za siebie, raz na zawsze opuścić to miasto i zacząć nowe życie, ale wiedział, że nie będzie w stanie tego zrobić. Scott miał rację, gdy rozmawiał z nim podczas spotkania stada – coś, a raczej ktoś, wyraźnie trzyma go w Beacon Hills. I, cokolwiek by się nie stało, Raeken nie będzie w stanie już się uwolnić... Może to też pewien rodzaj kary?

Udało mu się zasnąć dopiero nad ranem, kiedy zaczęło już robić się jasno, a on sam miał wrażenie, że jeśli zaraz nie odpocznie, to uśnie podczas jazdy. Odjechał więc odrobinę od miasta i zaparkował na jakiejś leśnej ścieżce, gdzie, miał nadzieję, nikt nie będzie go niepokoił. Tam, po męczącej godzinie obracania się z boku na bok, udało mu się w końcu się zdrzemnąć.

O dziewiątej rano, mimo soboty, większość Beacon Hills przynajmniej zaczynała już budzić się do życia, jednak ta statystyka nie dotyczyła dwóch zagubionych chłopców, z których jeden rzucał się niespokojnie przez sen po swoim łóżku, wciąż trzymając telefon w ręce, a drugi drzemał płytko na tylnym siedzeniu auta, drżąc pod cienkim kocem.

Liam wygrzebał się z łóżka dopiero późnym popołudniem, na usilne prośby rodziców, którzy nalegali, żeby coś zjadł. Zaraz potem wyszedł z domu oznajmiając, że nie wróci na noc i zaczął szwędać się po mieście. Spędził tak całe popołudnie i zdążył w międzyczasie otrzymać kilkanaście SMS-ów od zmartwionego Scotta i reszty swoich przyjaciół, którzy, nie wiedząc nic o jego kłótni z Theo, pytali, czy zamierza spędzić pełnię z nimi, czy z chłopakiem. Liam wiedział, że powinien pójść do McCalla i pozwolić mu przetrzymać go nawet siłą w domu, aby nikogo nie skrzywdził, jak zawsze do tej pory, ale po prostu czuł, że nie da rady. Był wściekły, musiał pobyć sam i, nawet jeśli wiedział, jakie to nieodpowiedzialnie, odpisał, że spędzi noc u Raekena.

Rules (Thiam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz