Liam bardzo nie lubił mówić mamie, że wychodzi załatwiać wilkołacze sprawy. Zawsze wtedy się denerwowała, a chłopak ani trochę się jej nie dziwił – nie dało się ukryć, że było to niebezpieczne. A teraz, dwa dni po porwaniu przez łowców, mogło być tylko gorzej...
– Czy to naprawdę konieczne, żebyś tam szedł? – zapytała błagalnym tonem, gdy chłopak po powrocie ze szkoły wyjaśnił jej cel, w którym opuszczał za chwilę dom.
– Myślę, że powinienem – odparł wymijająco chłopak, bo oczywiście jego obecność nie była niezbędna. Przez większość czasu w piwnicy łowców był nieprzytomny, a nawet gdy odzyskał świadomość skupiał się głównie na tym, by ustać na nogach. Głównym źródłem informacji był Theo i to on naprawdę musiał się tam udać, ale Liam zwyczajnie chciał się na coś przydać. Nie lubił siedzieć bezczynnie podczas gdy inni się narażali. Poza tym... Po spotkaniu chyba wolał nie puszczać Raekena samego z członkami stada. Tak na wszelki wypadek.
Pani Geyer pokiwała głową z wyraźnie zawiedzionym wyrazem twarzy. Sądziła, że nigdy nie przyzwyczai się do podwójnego życia jej jedynego syna – do wszystkich nadprzyrodzonych spraw, ciągłego niebezpieczeństwa i zamartwiania. Liam nie był już do końca jej małym biedactwem z IED – był silnym wilkołakiem, członkiem stada, który po odejściu alfy miał być odpowiedzialny za całe Beacon Hills. A ona, jako jego matka, wiecznie trzęsła się ze strachu... Chłopak doskonale o tym wiedział, dlatego zawsze starał się jakoś ją uspokoić. Tym razem szybko domyślił się, co może powiedzieć, aby Jenna poczuła się lepiej.
– Theo też idzie, więc pewnie jak zwykle będzie miał na mnie oko.
Natychmiast swoimi wilczymi zmysłami zarejestrował, że jego matka odrobinę się rozluźniła. Troszeczkę – ale wystarczająco.
– To dobrze... Jestem jakaś spokojniejsza, gdy wiem, że jest z tobą. A swoją drogą, jak się trzyma? Podoba mu się nowe mieszkanie? Zaklimatyzował się już lepiej w mieście?
Liam też chciałby to wiedzieć. W ogóle chciałby wiedzieć o Theo coś więcej, niż to, że słucha rocka z lat 80., chce odwiedzić Nowy Jork, a jego ulubiony napój to kakao. Może i były to całkiem przyjemne fakty, ale Dunbar uważał je za śmiesznie płytkie patrząc na to, jak skomplikowaną osobą był Raeken. Ten chłopak stanowił swego rodzaju zagadkę, która wydawała się wręcz niemożliwa do rozwiązania... Na szczęście (lub nieszczęście, w zależności od punktu widzenia), Liam naprawdę lubił bawić się w Sherlocka Holmesa...
– Nie rozmawialiśmy za wiele wczoraj, nie było czasu – wyjaśnił, po czym bez większego zastanowienia dodał – Spróbuję zaciągnąć go dziś do nas na kolację, wtedy pogadamy.
Na twarzy Jenny nadal malowało się zmartwienie, ale teraz przebijał się przez nie również uśmiech.
– Koniecznie – odpowiedziała.
***
Pół godziny później Liam jechał już jeepem Stilesa po wyboistej, leśnej ścieżce, podskakując na tylnym siedzeniu. Atmosfera w aucie była ciężka, jak zwykle wtedy, gdy zaczynały się kolejne kłopoty. Scott na miejscu pasażera wydawał się trochę nieobecny – wpatrywał się w szybę, zapewne rozmyślając o wszystkich możliwych rozwiązaniach problemu łowców. Stilinski wyjątkowo nic nie mówił, starając się przejechać przez tę okropną drogę w nienaruszonym stanie, a Liam chyba po prostu nie miał nic do powiedzenia, dlatego podróż minęła we względnej ciszy. Natomiast gdy dojechali na miejsce i wysiedli, od razu do ich uszu doszedł dźwięk rozmowy... Dunbar zdziwił się początkowo, widząc Theo opartego o ciężarówkę i rozmawiającego jak gdyby nigdy nic z Chrisem Argentem, ale szybko uświadomił sobie, że być może mężczyzna jest najlepszą osobą, z którą Raeken mógłby pogadać – w końcu oboje zaczynali po złej stronie. Liam czuł lekki niepokój unoszący się wokół nich, ale nie był to już miażdżący lęk, który towarzyszył Theo podczas spotkania poprzedniego dnia. Ucieszył się, ale nie na długo, bo gdy tylko Raeken zauważył Scotta i Stilesa, zapach strachu stał się silniejszy...
CZYTASZ
Rules (Thiam)
Fiksi PenggemarKiedy mogłoby się wydawać, że wszystkie kłopoty w Beacon Hills zostały już zażegnane, Liam postanawia wyjść z domu w środku nocy, zaniepokojony przejeżdżającą pod jego oknem ciężarówką i wszystko zaczyna się od nowa komplikować... Akcja opowiadania...