3. Dług

630 40 19
                                    

Przez następne kilka godzin Theo po prostu gapił się na strażnika, jakby miało to w jakiś sposób sprawić, że ten szybciej zaśnie. Co jakiś czas lekko kopał Liama w kostkę, aby upewnić się, że nadal jest przytomny. Nietrudno było zauważyć, że za każdym kolejnym razem chłopak wydawał się trochę bledszy i bardziej ospały, co oczywiście nie wróżyło nic dobrego. Z jego rany wypływała czarna krew, jednak to wcale nie ona stanowiła prawdziwe zagrożenie, ale trucizna rozprzestrzeniająca się po ciele Liama. Theo wiedział, że należy wyjąć kulę i wypalić ranę, aby pozbyć się mordownika i to chyba frustrowało go jeszcze bardziej.
Od zawsze nienawidził świadomości, że nie może czegoś zrobić, chociaż byłby w stanie, a gdy w grę wchodziło życie kogoś, kogo powinien chronić, uczucie to wydawało się jeszcze bardziej nieznośne.

Raeken odetchnął z ulgą, gdy głowa strażnika w końcu opadła na jego ramię. Zaczekał jeszcze chwilę, aby upewnić się, że ten śpi dostecznie mocno, a potem przystąpił do działania. Kajdanki, którymi go przykuto były mocne i porządne, nie było szans ich rozerwać, a już na pewno nie dyskretnie, jednak istniał jeszcze inny, mniej inwazyjny sposób, na który jednak nie każdy mógł sobie pozwolić – w tym momencie Theo był prawie wdzięczny Potwornym Doktorom za mieszanie w jego DNA. Człowiek nie byłby w stanie po prostu wyjąć rąk z kajdanek, ale przecież wilk już nie miałby większego problemu z uwolnieniem swoich łap...

Przemiana zajęła Raekenowi ledwie kilka sekund i gdyby nie szelest spadających z niego ubrań, byłaby prawie niesłyszalna. Chwilę później w pomieszczeniu nie było już dwóch uwięzionych chłopców, ale jeden uwięziony chłopiec oraz piękny, silny i, co najważniejsze, zupełnie wolny wilk.

Theo przez dłuższą chwilę usiłował uwolnić się z zaplątanych wokół niego ubrań, które zwinęły się bezkształtnie i krępowały jego ruchy. Gdy już udało mu się tego dokonać, zatrzymał się na chwilę przy Liamie. Chłopak nawet nie podniósł głowy. Wyglądał na nieprzytomnego i Raeken z trudem oparł się pokusie, żeby trącić go łapą i spróbować obudzić. Najpierw jednak musiał zapewnić im względne bezpieczeństwo, więc zostawił młodszego chłopca, a sam podszedł najciszej jak się dało do śpiącego strażnika. Łowca nawet nie drgnął, gdy czarny wilk przemienił się znów w człowieka i jednym, sprawnym uderzeniem pozbawił go przytomności na dłuższy czas. Zaraz potem Theo znalazł kawałek materiału, który posłużył mu do zakneblowania łowcy oraz linę, którą przywiązał go do krzesła z niezwykłą prędkością i zręcznością. Co jak co, ale na takich rzeczach to on się znał.

Gdy już miał pewność, że nie zostanie zaskoczony strzałem w głowę, ponownie zbliżył się do Liama, w biegu zakładając spodnie, aby zachować chociaż jakieś pozory przyzwoitości – gdyby jednak ktoś postanowił wtargnąć do ich zaimprowizowanej celi i wpakować w niego cały magazynek, wolał przynajmniej nie zginąć nago. Nie miał nic przeciwko paradowaniu na śmierć bez koszulki, ale robienie tego bez spodni mogło być już trochę upokarzające.

Odsuwając od siebie myśli o śmierci i braku ubrań, Theo przyklęknął obok Dunbara, zauważając z niepokojem jak bardzo chłopak jest blady.

– Liam? – odezwał się niepewnie, chwytając ramię młodszego i potrząsając nim. Gdy nie doczekał się odpowiedzi, przesunął dłoń trochę wyżej, na szyję chłopaka, starając się wyczuć puls. Odetchnął z ulgą, kiedy mu się udało, jednak wiedział, że nie ma zbyt wiele czasu, dlatego nie marnował go dłużej. Podciągnął koszulkę Liama, po czym, bez zbędnej delikatności, wsunął pazury w ranę i właściwe wyszarpnął kulę, drugą ręką zasłaniając usta chłopaka w razie, gdyby ten krzyknął. Okazało się to niepotrzebne – Dunbar jedynie cicho jęknął, ale nawet się nie obudził, co nieszczególnie zadowalało Raekena. Nieprzytomny nie będzie zbyt pomocny w realizacji planu ucieczki, a wręcz przeciwnie.

Rules (Thiam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz