46. Ważne i ważniejsze

470 36 23
                                    

W pierwszej chwili Theo stał jak wryty, machinalnie głaszcząc swojego szlochającego chłopaka po głowie, zanim przypomniał sobie, że wypadałoby jednak jakoś mu pomóc. Problem tkwił w tym, że nie miał pojęcia, w jaki sposób to zrobić. Bo Liam często bywał smutny, przestraszony, czy spanikowany, ale nigdy do tego stopnia... Cały się trząsł, łzy płynęły po jego policzkach, oddychał szybko i nierówno a jego serce biło w takim tempie, jakby przed chwilą przebiegł maraton. Raeken szybko zrozumiał, że w tym stanie nic z niego nie wyciągnie, więc postanowił najpierw trochę go uspokoić, a dopiero potem wypytać, co się dokładnie stało. Plan prosty. Gorzej z wykonaniem. W tym momencie Theo naprawdę chciał, żeby Jenna tu była... Na pewno miała większe doświadczenie w takich sytuacjach. Póki co jednak musiał jakoś sobie poradzić sam, dlatego w pierwszej kolejności zaprowadził słaniającego się na nogach Liama do łazienki, gdzie posadził go na podłodze pod umywalką, wziął ręcznik i zaczął delikatnie zmywać krew z jego dłoni i twarzy, mając nadzieję, że pozbycie się tego widoku pomoże młodszemu dojść do siebie. Przez cały ten czas starał się nawiązać z nim jakąś rozmowę, jednak Dunbar zdawał się nie rozumieć jego słów, myślami będąc zupełnie gdzie indziej. Theo usiłował nie wpadać w panikę, aby jego opanowanie dało Liamowi trochę oparcia, ale z każdą chwilą trudniej było mu powstrzymać drżenie rąk. Coraz bardziej denerwował się tym, że nic nie wie, a umysł podsuwał mu więcej i więcej pytań. Co się mogło stać? Zostali zaatakowani? Ktoś jest ranny? Czyja jest ta krew? Wiedział jednak, że odpowiedzi otrzyma jedynie wtedy, gdy uda mu się uspokoić swojego chłopaka, dlatego w pierwszej kolejności dokładał wszelkich starań, aby to zrobić. Na szczęście okazało się, że istnieje również inny sposób, o wiele szybszy... Theo przekonał się o tym, gdy wyszedł na chwilę z łazienki, aby przynieść młodszemu czyste ubrania. W momencie, kiedy miał już do niego wrócić z dresowymi spodniami, koszulką i bluzą, poczuł w kieszeni wibracje telefonu. Szybko spojrzał, kto dzwoni, mając nadzieję, że ten ktoś będzie w stanie mu pomóc, a przynajmniej coś wyjaśnić. Wiedział, że tak właśnie jest, kiedy zobaczył na wyświetlaczu imię Masona. Odebrał bez namysłu.

– Dobrze, że dzwonisz... – zaczął, ale chłopak przerwał mu natychmiast.

– Liam jest z tobą? – zapytał z przerażeniem w głosie.

– Tak – odparł Theo – Wrócił przed chwilą. Cały we krwi i roztrzęsiony, nic nie da się z niego wyciągnąć. Może chociaż ty masz ochotę mi powiedzieć, co się stało? Tylko w skrócie, nie chcę go długo zostawiać samego.

Po drugiej stronie słuchawki, Hewitt westchnął ciężko, ale zaczął mówić niemal natychmiast.

– Po treningu... Rogers zaczął strasznie zaczepiać chłopaków. Całą trójkę. Liam starał się nad sobą panować, ale ten szmaciarz musiał znaleźć jego słaby punkt. Nigdy nie widziałem go w takim szale... Rzucił się na niego... Z pazurami. I dość mocno go poturbował. Jego przydupasów też, gdy próbowali mu pomóc. Nas też prawie zaatakował parę razy, gdy próbowaliśmy go uspokoić, ale ostatecznie jedynie lekko zadrapał Coreya. Już się uleczył, więc nawet nie ma tematu. A potem uciekł i za cholerę nie mogliśmy go znaleźć ani się skontaktować, dlatego dzwonię.

Theo przez chwilę przetwarzał nowe informacje, czując, jakby coś go przygniatało i dusiło ze wszystkich stron. A więc jednak koszmar się spełnił... Liam stracił kontrolę, zaatakował kogoś, a jego przy nim nie było. Nie był w stanie mu pomóc. Powinien był jednak zostać wbrew jego woli.

– Cholera... – tylko tyle zdołał z siebie wydusić, jednak Mason nie zamierzał czekać na jakąś bardziej ambitną reakcję.

– Idź do niego – polecił – Potrzebuje cię teraz. I powiedz mu, że nikt nie ma mu za złe i że Coreyowi nic nie jest. I z tego, co podsłuchałem, to tamta trójka też się wyliże. Wyglądało to gorzej, niż rzeczywiście było.

Rules (Thiam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz