42. Słodkości

567 45 58
                                    

Theo wiedział, że to jeszcze nie koniec jego dobrego dnia od razu, gdy po kolacji i prysznicu weszli z Liamem do jego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Dunbar bez wahania splótł ich palce, prowadząc starszego w stronę łóżka, jakby kilka godzin niemal pozbawionych kontaktu fizycznego było czymś nie do zniesienia.
Raeken nie protestował. Posłusznie położył się pod kołdrą obok młodszego z twarzą zwróconą w jego stronę, przyglądając mu się z uwagą.

– Znowu się na mnie gapisz – wymamrotał zaspanym głosem Liam, jednak nie brzmiał, jakby mu to przeszkadzało.

– To chyba nie zbrodnia patrzeć na swojego chłopaka, nie?

Uwadze Theo nie umknął uśmiech, który wkradł się na twarz młodszego po usłyszeniu, jak został nazwany.

– Nie, ale ty patrzysz na mnie jakbyś nic innego na świecie nie widział.

– Nie wiem, jak inaczej miałbym na ciebie patrzeć – odparł Raeken bez zastanowienia, odrobinę za późno gryząc się w język. Liam uniósł brwi, mimo zmęczenia spoglądając na niego o wiele bardziej przytomnie, niż do tej pory.

– Słodko – stwierdził – Nawet bardzo. To nie ty jeszcze rano mówiłeś, że tacy nie będziemy?

– Nie przyzwyczajaj się – mruknął Theo, dla odmiany szturchając młodszego w ramię. Dunbar natychmiast odpowiedział tym samym i przez dobrą chwilę przepychali się jeszcze, zanim Liam bezceremonialnie przytulił się do niego, kładąc głowę nad jego sercem i skutecznie go unieruchamiając. Raeken uśmiechnął się.

– Czy mi się wydaje, czy kleisz się do mnie jeszcze bardziej, niż przedtem? – zapytał, chociaż doskonale znał odpowiedź. Nie wydawało mu się. Młodszy zawsze przytulał się do niego dość delikatnie, jakby nie chcąc naruszać jego przestrzeni, a teraz dosłownie położył się na nim w taki sposób, że większa część jego ciała leżała na Theo, niż na łóżku.

– Muszę cię pilnować, żebyś mi nie uciekł. I bronić cię przed koszmarami – wyjaśnił, a starszy poczuł, jak coś w jego wnętrzu się roztapia na te słowa. Usiłował jednak nie dać tego po sobie poznać.

– Słodko – stwierdził, targając równocześnie włosy Liama – Ale nie ma potrzeby. Nigdzie się nie wybieram, a koszmarów już nie będę miał.

Powiedział to z taką pewnością w głosie, że aż Dunbar uniósł głowę i spojrzał na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy, jakby oczekiwał jakiegoś wyjaśnienia. Raeken nie wahał się mu powiedzieć prawdy. W końcu nie powinien mieć tajemnic przed własnym chłopakiem...

– Spotkałem ją – powiedział po prostu – Tarę. Po drugiej stronie...

A potem dokładnie opisał Liamowi wszystko, co zdarzyło się od momentu, w którym stracił przytomność, aż do jej odzyskania – zakończenie koszmaru, rozmowę z siostrą i samotną wędrówkę w ciemności. Nie omieszkał wspomnieć również o dziwnym cieple, które rozeszło się po jego ciele i pomogło mu wrócić do żywych. Dunbar, mimo oczywistego zmęczenia, słuchał uważnie, ale kiedy Theo skończył opowiadać, zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, jak zareagować. Na chwilę zapadła cisza, ale nie wydawała się w żaden sposób niezręczna. Raeken wiedział, że został wysłuchany, a Liam rozumiał, że nie musi nic mówić.

– Chyba to było wszystko, czego potrzebowałem – stwierdził Theo po krótkim milczeniu. Jego chłopak nie musiał się nawet odzywać. Było jasne, że czeka na wyjaśnienie – Wiesz... Część osób, które skrzywdziłem wciąż tu jest. Ty, Scott, całe stado... I wam mogę próbować to wynagrodzić, pogadać, dowiedzieć się, co myślicie... Że nie macie mi za złe, chociaż nadal tego nie rozumiem. A Tara, Josh, Tracy... Oni nie mogli mi powiedzieć, że...

Rules (Thiam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz