50. Linia życia

449 33 67
                                    

Cudowny wieczór wcale nie skończył się na kolacji, a Theo absolutnie to nie zadziwiło. W końcu nawet, kiedy już powiedzieli sobie dobranoc z państwem Geyer, Liam wciąż mu towarzyszył. W dodatku wydawał się o wiele bardziej zrelaksowany i weselszy, niż przez ostatnie dni, co w zupełności wystarczyło Raekenowi do szczęścia. Jak się jednak okazało, to jeszcze nie były wszystkie dobre rzeczy, jakie miały go spotkać...

Zanim chłopcy umyli się i przebrali była już prawie północ. Dzień urodzin Theo zbliżał się ku końcowi i miał zapisać się w jego pamięci jako jeden z najpiękniejszych w jego nowym życiu. Liam jednak, w przeciwieństwie do swojego chłopaka, nie był nim jeszcze do końca usatysfakcjonowany. Zdawał sobie sprawę, że nie odegrał żadnej roli w uszczęśliwieniu Raekena w jego urodziny, jedynie psuł mu humor od rana, a później wściekł się na wszystkich. Nawet nie złożył mu żadnych życzeń, nie zrobił nic, co uczyniłoby ten dzień wyjątkowym... Na szczęście miał jeszcze szansę to naprawić i zamierzał z niej skorzystać przed północą. Mógł zawalić po całej linii, ale przynajmniej jest w stanie podarować swojemu chłopakowi dobre zakończenie jego ważnego dnia. Kiedy więc wrócił z łazienki do pokoju, w którym Theo już na niego czekał, siedząc na łóżku i przeglądając telefon, od razu skierował się w stronę swojej szafki nocnej i wyciągnął z niej małe, kartonowe pudełeczko owinięte granatowym papierem. Zauważył, że Raeken uważnie mu się przygląda. Uśmiechnął się pod nosem.

– Wiesz co? – zaczął – Może i dzisiaj zapomniałem o twoich urodzinach, ale jeszcze parę dni temu o nich myślałem... I zdążyłem się trochę przygotować. Nie jest to nawet połowa z tego, ile chciałem dziś dla ciebie zrobić, ale... Sam wiesz.

Wyraz twarzy Theo wyrażał jedynie czyste zdziwienie. Absolutnie się tego nie spodziewał. Sądził, że Liam zapomniał całkowicie, że może nawet nie pamiętał daty jego urodzin i zupełnie by go to nie dziwiło. A tymczasem on naprawdę zamierzał coś dla niego zorganizować... Po prostu ostatnie wydarzenia mu w tym przeszkodziły, ale mimo to nadal udało mu się zrealizować chociaż część swojego pomysłu. Raeken nie mógł już się doczekać, żeby się przekonać, co to takiego... I mimo że bardzo chciał skupić się na Dunbarze, nie był w stanie się powstrzymać przed spoglądaniem na małe pudełeczko w jego dłoni. Młodszy musiał to zauważyć, bo bez zbędnego przedłużania przysunął się bliżej, siadając naprzeciwko swojego chłopaka i wsuwając mu prezent do ręki, jednocześnie ujmując ją w swoje dłonie i przytrzymując przez chwilę.

– Wiem, że to nic wielkiego, ale kiedy to zobaczyłem, od razu pomyślałem, że muszę ci to dać – wyjaśnił – Chciałem, żeby to nie było byle co, żeby miało jakieś znaczenie i myślę, że mi się udało... Nie wiem, czy lubisz takie rzeczy, trochę zaryzykowałem, ale tak naprawdę chodziło mi o przekaz. O to, co chcę ci za pomocą tego powiedzieć... No ale miło by było, jakbym jednak trafił w twój gust.

Dopiero po tych słowach puścił dłoń Theo, pozwalając mu w końcu otworzyć pudełko. Chłopak zrobił to bez zawahania, z szybko bijącym sercem, niesamowicie ciekawy, co może ujrzeć w środku... Spodziewał się czegoś, co sponiewiera go emocjonalnie, jednak mimo to dosłownie wstrzymał oddech, kiedy jego oczom ukazał się srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie linii życia... Charakterystyczny wzór sprawił, że wyjątkowo wyraźnie poczuł bicie własnego serca. Już samo to wystarczyło, żeby zaniemówił z emocji, ale kiedy Liam ponownie ujął jego dłoń w swoje, zdał sobie sprawę, że to jeszcze nie koniec...

– Chciałem, żeby przypominał ci, że nawet, jeśli nie zawsze będzie dobrze, jeśli przyjdą gorsze chwile... To ty i tak wszystko przetrwasz. Tak, jak przetrwałeś do tej pory – zaczął, wbijając wzrok w ich splecione ręce – I żebyś patrząc na niego pamiętał, że masz dla kogo żyć i walczyć... Nawet, jeśli będzie ci się kiedyś wydawało, że jest inaczej. Żeby dawał ci po prostu siłę i nadzieję. Cokolwiek by się działo.

Rules (Thiam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz