Zgodnie z zapewnieniami McCalla, Theo nie miał problemu z odebraniem swojej ciężarówki i niedługo później jechał już do domu państwa Geyer z Liamem wiercącym się na siedzeniu pasażera. Młodszy uparł się, żeby oboje jechali samochodem Raekena w obawie, że jeśli go zostawi, ten ucieknie. Właściwie Theo brał taki wariant pod uwagę, więc mógł jedynie podziwiać spryt Dunbara i mimo wszystko zdać się na jego pomoc. Po odebraniu auta szybko założył buty i pierwszą lepszą koszulkę, żeby nie wchodzić do czyjegoś domu w połowie nago, po czym, po tysięcznym zapewnieniu że Liamowi nic w jego towarzystwie nie grozi, wsiadł z młodszym chłopakiem do samochodu i odjechał, zostawiając za sobą niebieskiego jeepa i dwóch zaniepokojonych nastolatków.
Od razu poczuł się inaczej. Cisza w samochodzie Stilesa podczas jazdy na komisariat była niezręczna, pełna napięcia i nieufności. Miał wrażenie, że każdy jego ruch i każde słowo mogą się zwrócić przeciwko niemu, więc w miarę możliwości milczał i siedział tak spokojnie, że nie wydawało mu się, aby przez całą drogę poruszył się o więcej niż centrymetr. Pozostali chyba też czuli się niekomfortowo, bo nikt nie odzywał się więcej, niż to konieczne. Jednak, gdy tylko Theo i Liam przesiedli się do ciężarówki, całe napięcie zniknęło. Przede wszystkim Dunbar rozsiadł się na siedzeniu pasażera jak na tronie, zmieniając pozycję dziesięć razy podczas pierwszej minuty jazdy i robiąc tym samym więcej hałasu niż przez kwadrans, jaki zajęło im dotarcie na posterunek. Ta swoboda sprawiła, że Raeken również nieco się rozluźnił i przestał zaciskać ręce na kierownicy tak, jakby od tego zależało jego życie. A potem Liam zapytał Theo o jego ulubione jedzenie, stwierdzając, że równie dobrze mogą pograć dalej i już do końca drogi nie zamilkli ani na chwilę. Dopiero, gdy dotarli do domu Dunbara, starszy chłopak przypomniał sobie, co się dzieje. Miał właśnie wejść do obcego domu, spotkać rodziców Liama, jakoś obejść fakt, że jest mordercą i kiedyś prawie namówił ich syna do zabójstwa i przespać się tam jakby nigdy nic. Nie wiedział, czy czuje się z tym do końca komfortowo, a już na pewno mógł przypuszczać, że Dunbar był bardzo daleko od komfortu.
– To na pewno dobry pomysł? – zapytał, parkując przed wskazanym budynkiem.
– Już tu dojechałeś, chcesz teraz odjechać, przespać dwie godziny w aucie i dać policji się złapać po tajemniczym zaginięciu?
Theo westchnął.
– Nie, ale...
– To nie pierdol, tylko chodź – przerwał Liam, wychodząc z auta i czekając cierpliwie, aż Raeken weźmie swoją torbę i zrobi to samo. Ucieszył go fakt, że starszy chłopak nie próbował uciec i widocznie pogodził się z tym, co ma się zdarzyć. Mieli już ruszyć w stronę wejścia do domu, ale w tym momencie drzwi się otworzyły i na zewnątrz wyszła drobna kobieta. Bez chwili wahania podbiegła do Liama i mocno go przytuliła. Theo zrozumiał, że musiała to być jego matka. Z resztą potwierdzały to te same niebieskie oczy i podobne rysy twarzy.
– Gdzieś ty był?! – zapytała, odsuwając się odrobinę od syna i przyglądając mu się badawczo – I dlaczego masz krew na koszulce? Co się stało? Jesteś ranny? Tata powinien to obejrzeć...
– Mamo – przerwał Dunbar z uśmiechem mającym uspokoić kobietę – Jestem wilkołakiem, pamiętasz? Uzdrawiam się.
– I wpadasz w wilkołacze kłopoty – odezwał się mężczyzna, który musiał dopiero do nich dołączyć, bo ani Theo, ani Liam wcześniej go nie zauważyli. Dunbar rzucił się żeby uściskać swojego ojczyma.
– Co racja to racja... Wszystko wam opowiem, obiecuję, ale jak wejdziemy do środka. Trochę tu chłodno.
Matka chłopaka pokiwała głową. Już zamierzali ruszyć w stronę wejścia i Raeken miał nadzieję, że przypadkiem Dunbar o nim zapomni, ale w chwili, gdy ta myśl przeszła przez jego głowę, Liam spojrzał na niego i uśmiechnął się z lekkim zakłopotaniem.
CZYTASZ
Rules (Thiam)
FanficKiedy mogłoby się wydawać, że wszystkie kłopoty w Beacon Hills zostały już zażegnane, Liam postanawia wyjść z domu w środku nocy, zaniepokojony przejeżdżającą pod jego oknem ciężarówką i wszystko zaczyna się od nowa komplikować... Akcja opowiadania...