Liam obudził się późnym popołudniem, czując się o wiele lepiej, niż poprzedniego wieczoru. Pierwszą myślą, która trafiła do jego głowy po tym, jak zaczął już myśleć w miarę przytomnie był stracony mecz, co skutecznie i szybko popsuło mu nastrój, jednak gdy tylko obrócił się na drugi bok, przypomniał sobie coś, przy czym wczorajsza gra wydawała się nie mieć znaczenia. Do jego głowy uderzyło wspomnienie tego, jak poprzedniego wieczoru wrócił do domu z Theo i nie dość, że chłopak pomógł mu się rozebrać i położyć do łóżka, co samo w sobie było trochę żenujące, ale logiczne i łatwe do wyjaśnienia, to jeszcze został właściwie zmuszony, aby siedzieć przy nim jak przy małym dziecku. Liam, mimo że był wtedy ledwo przytomny, doskonale pamiętał jak złapał starszego za nadgarstek i nie pozwolił wyjść z pokoju. Zdecydowanie wolałby jednak o tym zapomnieć... Nie potrafił nawet tego wytłumaczyć. Nigdy nie lubił zostawać sam, gdy był chory lub ranny, zawsze prosił o towarzystwo rodziców lub przyjaciół, więc gdyby zamiast Raekena był to ktoś inny, po prostu by mu to powiedział i sprawa zostałaby załatwiona, wszyscy by zrozumieli. Ale tutaj chodziło o Theo, więc Liam czuł się dziwnie. Może dlatego, że do tej pory nie zauważył, jak bliski stał mu się ten chłopak, skoro dawał mu takie poczucie bezpieczeństwa... Bo właśnie tego uczucia Dunbar szukał, gdy kazał mu zostać. Ta relacja wydawała się po prostu zbyt skomplikowana. Nie byli przecież nawet tak do końca przyjaciółmi... A może?
Zerwał się z łóżka w poszukiwaniu telefonu, który na szczęście zostawił w domu przed meczem, w przeciwnym razie pewnie musiałby iść do szkoły, aby zabrać go z szafki lub liczyć na Masona, że przyniesie mu jego rzeczy. Niespecjalnie mu się to uśmiechało – chaotyczne myśli w jego głowie potrzebowały natychmiastowego uporządkowania, a Dunbar nie był w stanie zrobić tego sam. Jego pierwszą myślą był oczywiście Mason, jednak szybko zrezygnował z pomysłu rozmowy z przyjacielem – był zbyt blisko całej sytuacji, a Liam potrzebował kogoś, kto mógłby ocenić wszystko bardziej obiektywnie. Poza tym średnio miał ochotę opowiadać Hewittowi o tym, jak skompromitował się przed Theo Raekenem, próbując zmusić go do czuwania przy nim, gdy śpi. Odpisał mu więc jedynie na SMS-a, w którym chłopak pytał, czy dobrze się czuje i zaproponował spotkanie po południu. Następnie zapewnił również resztę zmartwionych przyjaciół, że wszystko z nim w porządku. Po cichu liczył, że wśród wszystkich tych wiadomości znajdzie się jedna od Theo, jednak nie doszukał się żadnej. Może to i lepiej – miał już dość namieszane w głowie.
Po chwili został mu tylko jeden SMS, na który nie odpowiedział, jednak zamiast to zrobić, nacisnął kamerkę przy nazwie kontaktu. Po kilku sygnałach na ekranie w końcu pojawiła się twarz Hayden.
– Czemu ty zawsze musisz wpaść w kłopoty? – zapytała tonem podobnym do Jenny Geyer, zanim Liam zdążył w ogóle się przywitać.
– Wnioskuję, że ktoś już ci powiedział – westchnął w odpowiedzi. Dziewczyna skinęła głową.
– Mason wczoraj pisał. Dobrze się czujesz?
– Fizycznie czy psychicznie?
– Oba?
– Pierwsze całkiem dobrze, a drugie... Nawet nie wiem od czego zacząć.
– Chodzi bardziej o to, że boisz się, co łowcy jeszcze wymyślą, czy o to, że wściekasz się o mecz? – naprowadziła dziewczyna, zgadując, że głównym powodem złego samopoczucia jej przyjaciela jest jedna lub obie z tych rzeczy. Gdyby nie ostatnie wspomnienie Liama z poprzedniego wieczora, miałaby rację.
– Oba i żadne – odparł chłopak – Jest coś gorszego. Strasznie głupio to zabrzmi, bo to nic w porównaniu z łowcami, ale siedzi mi w głowie.
– No dawaj.
Dunbar zastanowił się przez chwilę, czy na pewno chce o tym mówić, aż w końcu wydusił:
CZYTASZ
Rules (Thiam)
FanfictionKiedy mogłoby się wydawać, że wszystkie kłopoty w Beacon Hills zostały już zażegnane, Liam postanawia wyjść z domu w środku nocy, zaniepokojony przejeżdżającą pod jego oknem ciężarówką i wszystko zaczyna się od nowa komplikować... Akcja opowiadania...