7. Tylko się nie zakochaj

637 40 57
                                    

Liam obudził się tak wypoczęty, jak od niepamiętnych czasów i potrzebował naprawdę dłuższej chwili, żeby przypomnieć sobie wszystko, co działo się w ciągu ostatnich dwóch dni. Uświadomił sobie, że Theo pewnie dalej przebywa w jego domu, ale jakoś specjalnie go to nie ruszyło. Odruchowo sięgnął po telefon, aby przejrzeć wiadomości. Zobaczył SMS-a od Masona, w którym zapewnił chłopaka, że przekazał dobre wieści przyjaciołom i że usprawiedliwi przed nauczycielami jego nieobecność w szkole. Dopiero wtedy Liam uświadomił sobie, że jest poniedziałek, w dodatku dochodzi południe, a on leży w łóżku zamiast siedzieć na zajęciach. Jeżeli istniały jakieś dobre strony bycia porwanym przez łowców, to to zdecydowane była jedna z nich.

W oczy rzuciła mu się jeszcze jedna wiadomość, na którą zdecydowanie musiał odpowiedzieć.

Tatuś alfa🐺
Wszystko w porządku?

Synek beta🐺
Tak, znaczy dopiero się obudziłem, ale żyję i dom jeszcze stoi, więc raczej dobrze

Nie musiał nawet się zastanawiać, żeby wiedzieć, że Scott martwi się z powodu Theo. Liam był w stanie go zrozumieć, ale szczerze mówiąc uważał, że wszyscy trochę przesadzają. Oni nie znali Raekena tak dobrze. Nie widzieli go w zoo ani w szpitalu i mieli w głowie tylko obraz złej chimery, a nie zagubionego chłopca, który odbył swoją karę i mógł zacząć na nowo. Ale on go widział... Nawet, jeśli krył się za maskami i nie dało się stwierdzić, kiedy zdejmował jedną a zakładał kolejną, Liam wierzył, że pod nimi ukrywa się tylko przestraszony nastolatek, którego życie nie oszczędzało. A przynajmniej starał się w to wierzyć.

Z takim pozytywnym nastawieniem postanowił zejść na późne śniadanie. Kiedy tylko otworzył drzwi i wyszedł z pokoju, dobiegł go z dołu gwar wesołych rozmów. Zszedł po schodach i zobaczył swoich rodziców i Theo siedzących razem przy stole z kubkami kawy i śmiejących się z czegoś. Widok był tak rozczulający, że musiał się uśmiechnąć.

– Cześć wszystkim – przywitał się, podchodząc do rodziców i przytulając oboje na raz, a następnie zwrócił się do mamy – Nie poszłaś do pracy?

Wiedział, że jego ojczym miał dzień wolny po wyjeździe, ale widok Jenny przy stole trochę go zaskoczył.

– Wzięłam wolne – potwierdziła, całując syna w policzek – Stwierdziłam, że muszę się wyspać po tym wszystkim. Zrobić ci gofry?

Dunbar przytaknął, zajmując miejsce obok Theo, posyłając w jego stronę niepewny uśmiech.

– Jak się spało? – zapytał, nie do końca wiedząc, jak inaczej zacząć rozmowę.

– Dużo lepiej niż w aucie – odpowiedział Raeken, ponownie z pewną dozą grzeczności i nieśmiałości, które Liam uważał za jedną z jego masek – Scott już rano do mnie pisał. Peter rzeczywiście coś dla mnie ma i mogę się tam przenieść jeszcze dzisiaj.

Młodszy chłopak uśmiechnął się zupełnie szczerze.

– No i świetnie. A kiedy wracasz do szkoły?

– Chyba jak najszybciej, nie chcę sobie narobić więcej zaległości.

– A potem? Wczoraj zadałem ci chyba z tysiąc pytań, ale jakoś nie zapytałem o plany na przyszłość.

Theo wzruszył ramionami i zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, odezwał się David.

– Medycyna. Albo coś podobnego. W każdym razie coś z biologią.

Raeken spuścił wzrok, ale na jego twarzy znowu pojawił się szeroki uśmiech. Liam patrzył skonfundowany to na swojego ojczyma, to na Theo.

– Nie możesz zmarnować takiego potencjału – kontynuował doktor Geyer, zwracając się do starszego chłopaka – Po godzinie rozmowy z tobą mogę stwierdzić, że masz ogromną wiedzę. Mam wrażenie, że nawet nie będziesz się musiał przykładać w tym roku do biologii, a i tak będziesz miał świetne wyniki. Czujesz to tak samo, jak Liam czuje historię.

Rules (Thiam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz