Na stołówkę wszyscy dotarli już w dobrych humorach i od razu zajęli miejsce przy swoim stoliku. Liam co chwilę upewniał się, że Theo idzie z nimi, a gdy już miał pewność, że chłopak nigdzie nie ucieknie, rozejrzał się w poszukiwaniu Aleca. Szybko zauważył młodszego chłopca, który również wydawał się go wypatrywać. Pomachał do niego i zaprosił do stolika, co Alec chętnie przyjął – mimo że nie był nowy w szkole, raczej nie posiadał zbyt wielu znajomych. Sam zwierzył się Liamowi, że raczej nie jest towarzyską osobą, a przemiana przed dwoma laty, a następnie utrata alfy jeszcze bardziej pogłębiły jego problemy w kontaktach międzyludzkich. Dunbar miał kolejną osobę, której musi pokazać, że jest mile widziana w ich gronie.
– Chłopaki, to jest właśnie Alec – przedstawił pozostałym chłopca, gdy ten podszedł do ich stolika. Jak się spodziewał, jego przyjaciele od razu przygarnęli go jak starego znajomego i chwilę później wszyscy siedzieli już razem i wyciągali swoje śniadania z plecaków. Mason, Corey i Nolan zajmowali jedną stronę stolika, a naprzeciwko nich siedział Liam z Alecem po jednej stronie i Theo po drugiej. Uwagi chłopaków nie uszło, że jedynie Raeken nie zabrał się jeszcze za jedzenie, a jedynie popijał wodę.
– Ej – zagadnął Liam – Przerwa na lunch jest po to, żeby jeść lunch, a nie patrzeć, jak inni jedzą.
– Nie jestem głodny.
– Ale wiesz, że dosłownie połowa z nas potrafi stwierdzić, kiedy kłamiesz? – dopytał Dunbar. Theo tylko posłał mu spojrzenie mówiące, żeby skończył temat, ale Liam nie byłby sobą, gdyby odpuścił. Szybko zrozumiał jaki jest prawdziwy powód tego, że Raeken nie je.
– Nie mów mi tylko, że nie zabrałeś sobie lunchu.
Starszy chłopak nie musiał nawet odpowiadać. Wyraz jego twarzy zdradzał wszystko.
– Jesteś cholernym biologiem, powinieneś wiedzieć, że chimery też muszą coś jeść.
– Nie chciało mi się rano nic przygotowywać. Wytrzymam – wyjaśnił Theo i właściwie nie skłamał. Rano nigdy nie miał siły, żeby cokolwiek zrobić, ale po tak małej ilości snu trudno było mu się dziwić. Dopiero mocna kawa stawiała go na nogi, jednak zanim zdążył ją wypić, był już prawie spóźniony.
– Nie będziesz mi tu siedział głodny i patrzył, jak jemy – powiedział twardo Liam, wyciągając kolejną kanapkę z torby i podsuwając ją zdziwionemu Raekenowi – Masz szczęście, że dziś tata robił mi lunch i zawsze daje mi więcej, niż zwykle biorę.
Chłopak przez chwilę przenosił wzrok z kanapki na Dunbara i z powrotem, zanim ogarnął się na tyle, żeby odpowiedzieć.
– Nie będę jadł twojego lunchu... – mruknął, ale młodszy go uciszył.
– Będziesz, bo nie pozwolę ci głodować do trzeciej. I tak nie wiem, czy bym to zjadł, więc bierz i nie marudź.
Theo wyglądał, jakby chciał jeszcze zaprotestować, ale przerwał mu nieśmiały głos Aleca.
– Jak coś, to mam jabłko, którego pewnie nie zjem. Mogę ci oddać, chcesz?
Raeken zamierzał oczywiście grzecznie odmówić, ale zanim zdążył się odezwać, wyprzedził go Liam.
– Tak, zdecydowanie chce, dzięki Alec.
To mówiąc przysunął wspomniany owoc bliżej Theo, który zmarszczył brwi zmieszany i nie do końca pewien, czy lepiej się kłócić, czy sobie odpuścić i po prostu zjeść to, co mu dają, zwłaszcza, że rzeczywiście zaczynał czuć się trochę głodny. W dziwny sposób ten uporczywy głosik mówiący mu, że nie zasługuje na pomoc od chłopaków zdawał się cichnąć, jednak dopiero to, co chwilę później zrobił i powiedział Corey, uciszyło go zupełnie.
CZYTASZ
Rules (Thiam)
أدب الهواةKiedy mogłoby się wydawać, że wszystkie kłopoty w Beacon Hills zostały już zażegnane, Liam postanawia wyjść z domu w środku nocy, zaniepokojony przejeżdżającą pod jego oknem ciężarówką i wszystko zaczyna się od nowa komplikować... Akcja opowiadania...