57. Żyjemy

510 30 51
                                    

Nie mogli powiedzieć, że kolejne dni były łatwe. Liam wciąż był bardzo osłabiony i potrzebował trochę czasu, aby nabrać sił i do końca się uleczyć. Jemu samemu nie robiło to wielkiego problemu, ale Theo przejmował się znacznie bardziej i nie był w stanie tego w żaden sposób ukryć. Chyba nawet nie próbował... Na każdy najmniejszy jęk młodszego reagował ze strachem, od razu pytając, co się dzieje, gotów w każdej chwili zabrać mu ból, mimo że sam czasami jeszcze cierpiał od ran. Tak jak David wcześniej podejrzewał, traktował swojego chłopaka jak księcia i był na każdej jego skinienie, nawet jeśli młodszy kazał mu odpoczywać i zapewniał, że rodzice chętnie go wyręczą. Nic to nie dało. Raeken nadal robił wszystko, czego Liam sobie życzył, przynosił mu jedzenie, dbał o jego wygodę i pilnował, aby się nie nudził, nie zwracając zupełnie uwagi na to, że sam nie jest w najlepszej kondycji. To znaczy dopóki raz o mało nie zasłabł na oczach państwa Geyer, którzy stanowczo nakazali mu skupić się również na sobie. Nie był zbyt chętny, aby ich posłuchać, ale został właściwie do tego zmuszony, ponieważ od tej chwili Jenna i David bardzo uważnie pilnowali, aby się nie przemęczał. Dunbar również wyraźnie był po ich stronie, dlatego Theo nie miał nawet możliwości protestować. Nie ważne, na ile mu się to podobało, musiał słuchać.

Wobec tego dni po powrocie ze szpitala mijały im głównie na odpoczywaniu, leżeniu w łóżku, oglądaniu filmów, rozmawianiu ze stadem i przytulaniu. Ostatecznie nie mogli narzekać. Właściwie Liamowi trudno było wyobrazić sobie lepszy sposób na spędzenie pierwszych dni grudnia. Gdyby nie jeden, jedyny problem, który sprawiał, że zamartwiał się niemiłosiernie co noc, mógłby powiedzieć, że był to czas idealny... Ale nie był, ponieważ każdej nocy Theo budził się z krzykiem, szarpiąc się i gwałtownie odpychając wtulonego w niego Dunbara. Potrzebował dobrej chwili, aby uświadomić sobie, że to tylko koszmar i pozwolić swojemu chłopakowi się dotknąć bez wrażenia, że czuje na sobie ręce zimnej zjawy... Potem, w ciepłych i silnych ramionach Liama, czując dotyk jego miękkiej skóry i wsłuchując się w stabilne i mocne bicie serca uspokajał się już szybko, jednak te pierwsze momenty były przerażające dla nich obu. Dla Raekena, bo wydawało mu się, że nadal otaczają go chłód i cisza oraz dla Dunbara, ponieważ nienawidził oglądać swojego chłopaka w takim stanie ze świadomością, że nie może mu w tej chwili pomóc. Od razu miał przed oczami tego Theo z początków ich relacji, który co noc budził się przerażony powracającą do niego wizją piekła... Teraz wyglądał dokładnie tak samo i Liam nie miał pojęcia, jak długo taki stan się utrzyma... Na szczęście, jak się okazało, już po paru nocach koszmary zaczęły pojawiać się rzadziej i chłopcy zrozumieli, że to kwestia czasu, zanim ustaną zupełnie.

Kiedy już oboje doszli do siebie na tyle, żeby móc w miarę normalnie funkcjonować, zajęli się rzeczami, na które do tej pory nie mieli czasu ani ochoty, korzystając z tego, że państwo Geyer wręcz kazali im zrobić sobie dłuższe wolne. Przede wszystkim zmienili nieco wystrój ich pokoju, przez co wszystkie rzeczy, które do tej pory walały się byle gdzie, zwłaszcza te należące do Raekena, znalazły dla siebie odpowiednie miejsce. Zdjęcia od Stilesa i Scotta zawisły na ścianie pośród ozdobnych lampek, pluszowy Yoda zasiadł dumnie na łóżku wśród puchatych poduszek, a półki w szafach w końcu zostały podzielone na te należące do Liama i należące do Theo (przy czym tych drugich było zdecydowanie mniej). Raeken nareszcie zaczął czuć, że to jest również jego miejsce do tego stopnia, że przestał odczuwać presję odkładania wszystkiego "na miejsce" i pytania Dunbara o pozwolenie, kiedy chciał czegokolwiek użyć. Był przecież u siebie... W większości te rzeczy należały również do niego, mógł sobie pozwolić na swobodę.

Kiedy państwo Geyer przebywali w domu, chłopcy spędzali z nimi dość sporo czasu oglądając wspólnie filmy, grając w gry, czy też po prostu rozmawiając, a pod ich nieobecność... Cóż, wykorzystywali dostępny czas najlepiej, jak się dało. Zazwyczaj po tym pościel nie była perfekcyjnie ułożona, ale jeśli nawet ktoś po powrocie do domu zauważył blednące powoli malinki na szyi Liama, taktownie nic o tym nie wspominał. Trzeba również przyznać, że chłopcy dotrzymali swoich zapewnień. Theo w końcu zobaczył swojego chłopaka bez ubrań, a Dunbar ani razu więcej nie wspomniał o Hayden wtedy, kiedy nie powinien.

Rules (Thiam)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz